Štramberk to malowniczo położona pośród wzgórz miejscowość w Czechach. Niewielka odległość od granicy z Polską sprawia, że doskonale nadaje się na niedzielny wyjazd, zwłaszcza dla osób mieszkających w województwach śląskim i małopolskim. Sama podróż jest bardzo przyjemna, prawie cały odcinek można pokonać autostradą, tylko końcowy prowadzi lokalnymi drogami. Dla tych, co nie chcą na jeden dzień kupować czeskiej winietki istnieje możliwość dojazdu drogą nr 58 z Ostrawy przez miejscowość Pribor i dalej drogą nr 480. Do miejscowości łatwo trafić, bo już z oddali widać charakterystyczną wieżę na szczycie zalesionego wzniesienia, pozostałość po dawnym zamku.
Po zaparkowaniu samochodu idziemy do centrum Stramberku. Przed nami ładna panorama miasteczka.
Im bliżej centrum tym więcej starych, drewnianych domów.
To tradycyjne dla tej okolicy dawne zrębowe chałupy wołoskie. Domy są w doskonałym stanie, wiele z nich jest ładnie zdobionych.
Ostatni odcinek prowadzi dość stromo pod górę.
Całe centrum miasteczka leży na stoku wzniesienia, stąd wszystkie ulice, place a nawet rynek są pochyłe. Nie inaczej jest przed budynkiem Ratusza.
Po chwili jesteśmy na dość dużym podłużnym rynku.
Jest on otoczony ładnymi barokowymi kamieniczkami. Po jego zachodniej stronie znajduję się mały browar gdzie warzone jest domowe piwo drożdżowe Trubač oraz lokalna atrakcja - budynek łaźni piwnej.
Przyjemnie jest zanurzyć się w wodzie o temperaturze 35–40°C, która zawiera domieszkę drożdży piwnych i specjalnych mieszanek ziołowych.
zdjęcie z www.czechtourism.com/pl/w/stramberk-beer-spa
Rynek z uwagi na jego pochyłość troszkę mi przypomina nasz w Lanckoronie.
Nad jego północną stroną wznosi się nad miastem wysoka cylindryczna wieża o nazwie Trúba.
Pośrodku rynku znajduje się ładna fontanna.
Nieco dalej postawiono kościół pw. św. Jana Nepomucena o dość prostym wystroju wnętrza.
Po zwiedzeniu kościoła warto zajrzeć do pobliskiego muzeum, gdzie m.in. znajdują się zbiory malarstwa Zdenka Burana, który specjalizował się w ilustrowaniu opowieści prehistorycznych.
Po drugiej stronie rynku znajduje się niepozorny budynek z piekarnią.
To tutaj można kupić i skosztować lokalny przysmak - Štramberské uši. Jest to zawinięty w rożek płatek mocno korzennego, miodowego ciasta.
Jak mówi legenda, tradycja pieczenia uszu zrodziła w związku z najazdem tatarskim na okolice miasta w 1241 roku. Mieszkańcy Štramberka ukryci na wzgórzu wypuścili wodę ze stawów, zatapiając obóz wroga. Podczas przeszukiwania obozu Tatarów mieszkańcy miasta mieli znaleźć worek wypełniony odciętymi uszami niewiernych, które miały być wysłane na dowód zwycięstwa tatarskiemu chanowi.
Podgryzając ciasteczka można się udać się na Zamkowe Wzgórze. Kierujemy się ku widocznej wieży.
Znów wchodzimy w kwartał miasta, gdzie królują drewniane domy. Jest ich w mieście około 80.
Dodatkowego uroku temu miejscu dodają brukowane uliczki.
Mijając kolejne domy mamy wrażenie, że to zabudowania skansenu, a nie zamieszkałe przez mieszkańców budynki.
W końcu dochodzimy do bramy oddzielającej tereny miejskie od zabudowań zamkowych.
Przy samej wieży znajduje się chata turystyczna, gdzie można zamówić jedzenie lub ugasić pragnienie.
Będąc w Czechach zazwyczaj zamawiamy Kofolę, tak było też tym razem. Popijało się ją nam tym milej, że opodal skoczne melodie na akordeonie wygrywał miejscowy muzyk.
Obok wieży znajduje się taras widokowy,
skąd ładnie widać miasto i jego otoczenie.
Chcąc zobaczyć więcej, trzeba wejść na wieżę. W tym celu udaliśmy się do budynku obok niej, aby zakupić bilety. Przy okazji można tam kupić pamiątki.
Nas jednak bardziej zainteresowały eksponaty pokazujące kunszt młodych adeptów sztuki kowalskiej. Oglądając te róże nie mogłem się nadziwić, jak można nadać taką lekkość przedmiotom zrobionym z żelaza.
Co do biletów, to akurat trafiliśmy na wstęp wolny i już po chwili wspinaliśmy się po drewnianych stopniach na szczyt wieży.
Z góry rzeczywiście więcej można zobaczyć i to na wszystkie strony świata.
Widoczne na południe od miasta wzniesienia to góry Beskidu Morawskiego. Sama wieża jest pozostałością po kamiennym zamku Strallenberg, który kiedyś należał do zakonu Templariuszy.
Pora na powrót do centrum miasta. Tym razem schodzimy schodami.
Po chwili dochodzimy do tzw Starej Wieży.
W rzeczywistości jest to dzwonnica, pozostałość po nieistniejącym już dziś kościele gotyckim z XIV w. Tu również można wejść do środka i zobaczyć fragmenty dawnego muru zamkowego
lub kolejny widok na miasto z nieco innej perspektywy.
Wracając do samochodu mijamy kolejne stoisko z miejscowymi wypiekami. Wybór jakby większy, poza tradycyjnymi uszami są też z migdałami czy orzechami.
Pokazane w poście miejsca, to nie jedyne atrakcje tego miasta. Warto jeszcze wybrać się na pobliską Białą Górę z wieżą widokową, czy do Ogrodu Botanicznego i Arboretum położonego w dawnym kamieniołomie. Blisko stąd również do miejscowości Kopřivnice z muzeum samochodów Tatra.
My jednak tego dnia mieliśmy jeszcze w planach wędrówkę po Beskidzie Morawskim, więc odpuściliśmy zobaczenie tych miejsc. Ale na pewno jeszcze tam wrócimy, bo miejscowość jest bardzo klimatyczna, atmosferą przypomina nasz Kazimierz Dolny czy wspomnianą Lanckoronę.
Lokalizacja miejscowości
Tam jest cudownie! fantastyczne zdjęcia. Bardzo chciałabym odwiedzić to miejsce...
OdpowiedzUsuńAch, ile uroku mają te miasteczka.. Z wielką chęcią także i to odwiedzę, już sobie do listy dopisuję ;)
OdpowiedzUsuńPięknie tam, tylko szkoda, że trzeba jechać za granicę, aby pochodzić po tak zadbanych uliczkach.
OdpowiedzUsuńPierwsze dwa zdjęcia - lekkie skojarzenie z naszą Polanicą, potem juz tylko z... Czechami:)
OdpowiedzUsuńDlaczego oni moga miec takie sliczne miasteczka?A my nie;(
A tak w ogóle - zazywałeś?
(kapieli)
:)
Nie, ale musi to być niezła przyjemność. Z jednego kranu leci ciepła woda, z drugiego piwko - żyć, nie umierać :)
UsuńI ryneczek podobny do naszego, pochyłego w Pruchniku, i domy drewniane z grubych bali; bardzo mi się podobają; a wszystko uporządkowane, wygłaskane, czyściutkie jak w pudełeczku; no właśnie, czemu oni mogą tak dbać o wszystko, i zachować dawną atmosferę, nie zalewają wszystkiego asfaltem; bardzo klimatyczne miasteczko, tyle różnych ciekawostek, warto tam pojechać; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMałe czeskie miasteczka -> uwielbiam!
OdpowiedzUsuńPięknie jest na Twoich zdjęciach, tym bardziej, ze to zupełnie nieznane mi rejony.
Świetna relacja zachęcająca do odwiedzin, chociaż... mnie nie trzeba zachęcać. :-)
P.S. Mario z P. P., z tym asfaltem to u naszych sąsiadów różnie bywa... :-(
Mam wrażenie, że ostatnio wszystkie czeskie miasteczka są tak urokliwe :), a z łaźni piwnej korzystałeś :)?
OdpowiedzUsuńNie, i zaczynam powoli żałować :)
UsuńPokazałeś piękne czeskie miasteczko...Zapisuję w zeszycie na przyszły rok...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń"ucho" warte spróbowania:)
OdpowiedzUsuńładne, zadbane miejsce
Ależ tam ładnie, ciekawa jest ta łaźnia piwna a te kolorowe zdjęcia zaraz poprawiają humor w ten szary dzień :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za cudowną wycieczkę!
OdpowiedzUsuńZdjęcia są bajeczne - ale to akurat żadna nowość, bo wszystkie Twoje zdjęcia są bajecznie piękne.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)
Przepiękna architektura! fantastyczna fotorelacja!
OdpowiedzUsuńPrześliczne miasteczko. Jak zwykle fantastyczne zdjęcia i cudowna relacja.
OdpowiedzUsuńDo Štramberka wybieraliśmy się w listopadzie. Zachęcił nas Makłowicz. W swoim programie pokazywał to miasteczko i Novy Jicin. Niestety, deszcze pokrzyżowały nam plany. Oglądałam zimowe zdjęcia. Štramberk wygląda bajkowo.
Bardzo dziękuję za wskazanie bez winietkowej trasy. Na pewno skorzystamy.
Pozdrawiam serdecznie:)
W Nowym Jicinie też byłem. Wszystkie te miasteczka są bardzo urokliwe i zadbane. Będziesz zachwycona wycieczką.
UsuńPozdrawiam.
Bardzo urocze miasteczko z górującą nad nim wieżą. Z pewnością warte jest odwiedzenia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPoza Pragą w ogóle nie znam Czech, więc może się do Stramberku wybiorę - wygląda naprawdę ładnie.
OdpowiedzUsuńSwietnie usytuowane miasteczko,a widoki z góry powalają :) Fajnie, że tak blisko granicy...
OdpowiedzUsuńA w tych wannach to bym się z chęcią wykąpała :)
Kapitalne miejsce. i oparło sie zamienianiu drewnianych płotów na metalowe ogrodzenia i chaty utrzymane. Gdzie tam takiej Lanckoronie do tego !!!
OdpowiedzUsuńTyle się po Czechach jeździ a jeszcze tam nie trafiłam, bardzo ciekawe miejsce i tyle do ogladania, będzie się trzeba tam kiedyś wybrać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie miasteczka.
OdpowiedzUsuńCudowne miasteczko. Zachwyciło mnie jedno zdjęcie szczególnie: drewniany płotek z metalowymi kubeczkami na nim, a to dlatego, że tak właśnie w dzieciństwie jawiła mi się spokojna wieś :) Zaciekawiły mnie też uszy, nigdy nie słyszałam o nich :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na wycieczkę, muszę zapamiętać :) Zdjęcia architektury - ekstra :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Po raz kolejny odbyłam śliczna wycieczkę po czeskim miasteczku. Okolica jest przecudnej urody.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Alez przyjemne miejsce! Wesolych Swiat!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, ciekawe zdjęcia i opis zachęcają do odwiedzin tej miejscowości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania
Też byłam z rodzinką i to niejeden raz. Potwierdzam, bardzo urokliwa miejscowość. Na pewno jeszcze będziemy tam wracać :) Pozdrawiam, Basia
OdpowiedzUsuń