Naszą wycieczkę zaczęliśmy w Karłowie. Znajduje się tutaj kilka parkingów, więc nie powinno być problemu z pozostawieniem samochodu. Następnie idziemy żółtym szlakiem turystycznym w kierunku widocznych w oddali wzniesień Małego (po lewej) i Wielkiego Szczelińca (po prawej). Na tym odcinku towarzyszą nam również znaki koloru zielonego i czerwonego.
Po około 15 minutach dochodzimy do miejsca, gdzie zaczyna się okrężny szlak prowadzący na szczyt Szczelińca.
Podejście mają nam ułatwić kamienne stopnie. Jest ich ponoć 665 i powstały w 1804 roku, aby umożliwić wejście na szczyt coraz liczniej przybywającym kuracjuszom pobliskich miejscowości uzdrowiskowych.
Idąc nimi powoli wchodzimy w coraz wyższe partie Szczelińca.
Stopniowo w otaczającym nas lesie pojawia się coraz więcej skał.
Wędrówka pomiędzy nimi, to prawdziwa przyjemność.
Jest też możliwość przejścia przez "Ucho igielne", tak nazwano skupisko skał z niewielkim tunelem.
Kilka minut dalej znajduje się malowniczo położone schronisko turystyczne, wybudowane w 1845 roku.
Nas jednak bardziej zainteresowały tarasy widokowe położone przed schroniskiem. Ładnie z nich widać czeskie przedłużenie Gór Stołowych znane pod nazwą Broumovskie Ściany. Pośrodku zdjęcia widać szczyt Koruna, popularny cel wycieczkowy naszych południowych sąsiadów.
Nieco bardziej w prawo mamy widok na położoną u podnóża Szczelińca miejscowość Pasterka.
Zbliżenie na kościół św. Jana Chrzciciela w Pasterce.
Zaraz za schroniskiem zaczyna się trasa turystyczna "Skalny labirynt". Została poprowadzona przez najciekawsze fragmenty Szczelińca wokół licznych skał, punktów widokowych i głębokich szczelin. Należy mieć na uwadze fakt, że od tego miejsca trasa jest jednokierunkowa i nie będzie możliwości powrotu do schroniska. Wstęp jest płatny, w 2022 roku cena biletu wynosiła 12 zł.
Chwilę po wejściu do labiryntu trafiamy na ciekawą skałę z platformą widokową. To tzw. "Fotel Pradziada" czasem zwany "Tronem Liczyrzepy". Przyjmuje się, że jest to najwyższy punkt Szczelińca.
Ze skały mamy ładny widok m.in. na położony w oddali Radków. Nieco bliżej widać zalew z ośrodkiem turystycznym nad Potokiem Czerwonogórskim.
Spotykane w czasie wędrówki skały przybierają czasem niezwykłe formy upodabniające je do postaci ludzi lub zwierząt. Już na początku labiryntu znajdują się dwie bardzo charakterystyczne skały, będące wizytówką Szczelińca. Jedna z nich to skała "Panna". Mnie bardziej podoba się jej druga nazwa "Głowa księżniczki Emilii"
Kolejna, jeszcze bardziej rozpoznawalna skała to "Wielbłąd".
Jak sama nazwa wskazuje, powierzchnia Szczelińca jest pełna zagłębień i szczelin. Zaraz się o tym przekonujemy wędrując pośród coraz wyższych skał.
Pokonując kolejne rozpadliny z pewna obawą spoglądamy w górę. Niektóre fragmenty skał zdają się trzymać dosłownie na "słowo honoru".
Niepodważalną zaletą wędrówki w tym labiryncie jest przyjemny chłód panujący w skalnych korytarzach, tak że nawet w upalny dzień taki spacer jest bardzo przyjemny.
Oto kolejna wizytówka Szczelińca. Skała "Małpolud". To ulubiony motyw, który często znajdziemy na pocztówkach, przewodnikach i mapach poświęconych Górom Stołowym.
Przed nami najgłębsza szczelina w labiryncie. Droga do niej prowadzi najpierw przez "Diabelską Kuchnię". Biada temu, co nie dbał o linię :)
A tak wygląda "Piekiełko" o stromych ścianach wysokich na 17 m.
Są tutaj miejsca, gdzie prawie nie zagląda słońce. W skalnych zaułkach często jeszcze latem możemy spotkać zalegający w nich śnieg.
Ta długa na 100 m szczelina to najgłębsze miejsce na naszej trasie. Powyżej schodów możemy zobaczyć skalne "Winogrono".
Skoro było piekło, czas na "Czyściec" ze schodami wyprowadzającymi nas na wyższy poziom. Tu dla pokory musimy się schylić dość nisko.
Nagrodę za poniesiony trud znajdziemy w "Niebie" w postaci ładnego punktu widokowego.
Nieco dalej znajduje się ciekawa skała "Kołyska". Dobrze się zapierając można ten kilkunastotonowy głaz wprawić w ruch.
Pamiętam, jaką frajdę miały dzieci, gdy je posadziliśmy na skale i rozbujali. Czasem tak niewiele trzeba, by zostać bohaterem :)
Kolejne zdjęcia ukazują fragment labiryntu prowadzący do południowej części Szczelińca.
Jedna ze skał bardzo przypomina "Kwokę".
Przed nami skalny "Tunel",
który wyprowadza nas na jeden z dwóch "Tarasów Południowych".
Z tego po lewej stronie mamy ładny widok na Kotlinę Kłodzką.
Po chwili widzimy wejście do kolejnego tunelu.
Ten nas wyprowadza na drugi z "Tarasów Południowych"
Po lewej możemy zobaczyć miejsce, gdzie byliśmy przed chwilą.
Po prawej mamy kolejnego skalnego zwierzaka. Możemy go nazwać "Żółwiem" albo "Jeżem". A w tle widać poszarpany grzbiet Skalniaka.
Bliżej mamy widok na Karłów. Przy okazji sprawdzam, czy samochód jeszcze na nas czeka na parkingu :)
Widać też schody, którymi za chwilę będziemy schodzili ze Szczelińca.
Ta część trasy jest bardziej malownicza, niż ta podczas wchodzenia.
Co chwilę oglądam się za siebie podziwiając ogromne bloki skalne.
I znów ta niepewność, czy aby zaraz coś na nas nie spadnie.
Końcowy odcinek już jest bardziej spokojny. Poprowadzony przez las wkrótce nas doprowadza do miejsca, gdzie zaczynaliśmy wędrówkę na Szczeliniec.
Pewnie dla wielu osób ten post będzie okazją do miłych wspomnień. Jeśli będą też takie, które do tej pory nie były na Szczelińcu, to mam nadzieję, że zdjęciami zachęciłem do odbycia takiej wycieczki. To jedno z ładniejszych miejsc w naszych górach, a cała trasa nie wymaga jakiegoś dużego wysiłku. Wystarczy w miarę dobra kondycja, do tego w czasie wędrowania mamy wiele miejsc, gdzie można odsapnąć, nacieszyć oczy widokami i iść dalej.
Zobacz w pobliżu:
Błędne Skały
Lokalizacja miejsca.
Z utęsknieniem patrzę na zdjęcia z górskich szlaków. Wspaniałe widoki, cudowne skałki, dużo zieleni. Mówię sobie marzenia się spełniają.
OdpowiedzUsuńTen post to też efekt tęsknoty za widokami, jakie można spotkać na górskich szlakach. A marzenia faktycznie się spełniają, tylko czasem trzeba im w tym pomóc.
Usuń:)
Byliśmy tam, z wielką tęsknota wspominam sierpniowe wypady do Szklarskiej, a przy okazji buszowanie po okolicy. Na Szczeliniec szliśmy od Radkowa, same skały niesamowite, schody od Karłowa piszesz, że mają 665, zaraz przypomniało mi się, że w Rumunii do zamku Drakuli jest schodów 1480:-) gorzej się schodzi, jak wchodzi; dzięki za wycieczkę wspomnieniową; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńW Rumunii jest więcej zamków Drakuli. Ten w Branie, który my zwiedzaliśmy, na szczęście nie miał tylu schodów.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
O, tak, trzeba kuć legendę na gorąco, żeby jak najwięcej ściągnąć turystów:-) te ruiny z tyloma stopniami były akurat przy trasie transfogaraskiej w Poienari:-)
UsuńByłam, ale nie masz pojęcia, jakiej nabrałam ochoty na ponowny wyjazd w to miejsce! Ta pogoda zimowo-niewiadomojaka wpływa nostalgicznie i z utęsknieniem pragnie się takich widoków. To był wspaniały spacer i zmieściłam się we wszystkie igliczne przejścia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
Te zdjęcia nawet mnie skłaniają do kolejnego pobytu, chociaż byłem na Szczelińcu już pewnie z sześć razy. Bardzo lubię wędrówki między takimi skałami, a akurat ta góra oferuje jeszcze fantastyczne widoki.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Z ogromną przyjemnością oglądam Twoje zdjęcia i wszędzie panującą zieleń. Obecna pogoda niekorzystnie wpływa na mój nastrój dlatego z wielką radością wchodzę na kolejne schodki, tarasy widokowe i podziwiam bloki skalne i przepiękne krajobrazy.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam moc serdecznych pozdrowień:)
Oglądanie takiej zieleni o tej porze roku to na pewno wielka przyjemność. Nie dziwi mnie więc poprawa Twojego nastroju.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wspaniałe miejsce, zatęskniłam za górami, których nigdy dość. Skalne ostańce mają coś przyciągającego, co powoduje, że chce się o nich myśleć i wyobrażać niesamowite historie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJeśli klikniesz w menu bloga na "Cuda natury" i "Skalne miasta" to zobaczysz, że i dla mnie takie wędrowanie pośród skalnych ostańców to duża przyjemność. Faktycznie, wyobraźnia w czasie takiego spaceru pracuje na pełnych obrotach.
UsuńPozdrawiam :)
Mnie przekonałeś, wydaje mi się bardzo ciekawą wycieczką, na moją kondycję a na dodatek piękną. pojadę tam...zapisałam w notesie...takie skały o przeróżnych kształtach przypominające zwierzęta, postacie ludzkie, budowle widziała w Wenezueli na Roraimie ..na wysokości 2800mnpm na płaskowyżu gujańskim. jednej najstarszych formacji . geologicznej ziemi
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O kondycję się nie martw. Tę wycieczkę realizuje się powoli, a widoki sprawiają, że co chwile robimy krótką przerwę. Nie zdążysz się zmęczyć.
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo lubię rejon Gór Stołowych zarówno po polskiej jak i czeskiej stronie. Mnóstwo skalnych miast, ze skałami o fantazyjnych kształtach. Tylko matka natura jest w stanie stworzyć takie cuda. Szczeliniec to klasyka, którą polecam każdemu. Pięknie go pokazałeś na zdjęciach i pogodę miałeś wyśmienitą. Pozdrawiam w ten śnieżny dzień Ewelina
OdpowiedzUsuńTo prawda, w tym rejonie nagromadzenie skalnych miast jest wyjątkowe. Jest w czym wybierać i dostosowywać wycieczki do swoich możliwości. To również wspaniałe miejsce na wycieczki z dziećmi.
UsuńPozdrawiam :)
Szczeliniec Wielki miał w końcu szczęście być tematem jednego z Twoich wpisów a tym samym my mamy szczęście nacieszyć oko cudnymi widokami i odbyć piękny wirtualny spacer.
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, że miejsce jest spektakularne, warte każdego wysiłku. Pobudzające wyobraźnię formację skalne, sprawiające wrażenie będących nie do przejścia szczeliny a wokół tych wszystkich cudów wspaniałe widoki. Odnośnie tych szczelin to Diabelska Kuchnia naprawdę wygląda na taką nie do przejścia nawet dla normalnej postury człowieka 🙂.
Pozdrawiam Cię niedzielnie i życzę miłego dnia.
Gdyby nie żona, to Szczeliniec pewnie jeszcze by czekał na swoja premierę. Ostatnio lepiej mi się opisuje zabytki architektury i miasta. Pewnie dlatego, że ostatnio głównie na takich obiektach się koncentrujemy w czasie zwiedzania.
UsuńPozdrawiam serdecznie, miłego tygodnia :)
W Szczelińcu Wielkim, Błędnych Skalach, Skałach Krasnoludków... Byłam kilka razy i za każdym razem mówiłam sobie, jeszcze na pewno do nich wrócę, no i dzięki Tobie wróciłam do Szczelińca - wspaniała wyprawa. Nie wykluczone, że przyjadę tu jeszcze raz. Pozdrawiam serdecznie z deszczowej dzisiaj Alanyi ❤️🙂
OdpowiedzUsuńOch, jesteś w tak cudnym miejscu, a zachwycasz się naszymi rodzimymi skałkami. To tylko świadczy o ich atrakcyjności.
UsuńPozdrawiam serdecznie i życzę lepszej pogody, bo tam, gdzie przebywasz krajobraz bez słońca traci na swojej urodzie.
:)
Oj piękny ten nasz Szczeliniec. Dziękuję za przywołanie wspomnień. Zdeptałam trasę wiele razy. Z młodzieżą szkolną oraz prywatnie. Cieszę się, bo teraz z względu na schody, schodki, podejścia nie dałabym rady. Błędne Skałki też urocze.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A więc masz podobnie, jak i my, mnóstwo wspomnień z pobytu w tym miejscu. Zdjęcia mają moc przywracania tych wspomnień, cieszę się, że te moje przywróciły uśmiech na Twojej twarzy.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Och... Rzetelna makabra!
OdpowiedzUsuńNo wiesz, niektórzy lubią taką makabrę
Usuń:)
Z pewnością są tacy. Ale ile bym się nie dziwiła, tak w życiu tego nie zrozumiem :-))
UsuńMoże trzeba raz spróbować, akurat pokazane miejsce idealnie się do tego nadaje.
Usuń:)
Lovely capture and the rocks are interesting
OdpowiedzUsuńhttps://www.melodyjacob.com/2023/02/cantu-extra-hold-edge-stay-gel-review.html
:)
UsuńOdwiedzone kiedyś miejsca powracają za sprawą naszych blogów :) Mnie także skalne formacje Szczelińca i Błędnych Skał bardzo się podobały. No i ten mityczny Karłów... Cały dzień chodzenia i czekania na niego ;) A do tego pamiętam też fajny postój w schronisku z nagrobkiem serca pozostawionego w Pasterce :) Co za cudne chwile. Dzięki za przywrócenie wspomnień w tę byle jaką pogodę. Serdeczności! :)
OdpowiedzUsuńŁadnie opisałaś swoje wspomnienia. To musiały być faktycznie bardzo miłe dla Ciebie chwile..
UsuńWszystkiego dobrego :)
Bardzo ciekawe tereny do wędrówek - pamiętam post o Błędnych Skałach. Szczeliniec też gwarantuje ciekawe wrażenia, bo uwielbiam skalne formacje i eksplorowanie wąwozów - a tu klimat podobny ;-)) I widoki z platform malownicze a trasa niezbyt wymagająca. Przemiła wędrówka w otoczeniu natury... i świetna fotorelacja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wieczorową porą - Anita ;-))
Rzeczywiście, tereny naszych Gór Stołowych, jak i znajdujących się po czeskiej stronie Broumovskich Ścian gwarantują niezwykłe wrażenia w czasie ich eksploracji. Przyznam, że to właśnie tutaj narodziła się moja fascynacja Skalnymi Miastami, która wciąż trwa i kieruje mnie ku nowym celom.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
WOW! Niektóre zdjęcia mogłyby polecieć na konkurs.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu. ^^
Wróciłam wspomnieniami do naszych wędrówek, cudna okolica, może czas znów tam pojechać?
OdpowiedzUsuńMyślę, że na taki powrót zawsze jest dobra pora. Kudowa albo Polanica to wspaniałe miejsca by odpocząć i zregenerować siły. A jak lubisz wycieczki, to okolice te są wymarzone do takiej aktywności.
UsuńPozdrawiam :)
Byłam z rodzicami, jeszcze za dzieciaka. Czas odświeżyć wspomnienia. :)
OdpowiedzUsuń