piątek, 19 lipca 2024

Bazylika katedralna w Ostrzyhomiu

Bazylika w Ostrzyhomiu to największy i najważniejszy kościół na Węgrzech. Bazylika jest siedzibą prymasa Węgier, stąd często bywa nazywana katedrą lub bazyliką katedralną. Świątynię, zaprojektowaną przez architektów: Pála Kühnela, Janosa Pakha i Józsefa Hilda, wznoszono w latach 1822–1869. Została wybudowana na miejscu wcześniejszej XII-wiecznej świątyni św. Wojciecha, zniszczonej podczas walk z Turkami. Konsekracji katedry pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Wojciecha dokonano w 1856 r. w obecności cesarza Austrii Franciszka Józefa I.

Katedra jest malowniczo położona na wzgórzu zamkowym nad brzegiem Dunaju, który w tym miejscu wyznacza granicę pomiędzy Słowacją i Węgrami. Będąc jeszcze po słowackiej stronie warto na chwilę zatrzymać się w miejscowości Štúrovo i podejść na punkt widokowy znajdujący się nad Dunajem. Roztacza się z niego ładny widok na bazylikę oraz na cały kompleks wzgórza zamkowego.



Ze Štúrova widocznym mostem w kilka minut dojedziemy do parkingu znajdującego się u podnóża katedry.



Jeszcze tylko krótki spacer i oto stajemy na placu przed bazyliką. Fasada główna świątyni jest ozdobiona imponującym portykiem z ośmioma ogromnymi kolumnami w stylu korynckim. Ma on klasyczną formę i jest zwieńczony trójkątnym tympanonem. Centralnym punktem bazyliki jest ogromna kopuła o wysokości 100 metrów. Po bokach znajdują się dwie wieże. Mimo niewielkiej wysokości, dodają całej budowli harmonii oraz symetrii.



Przed bazyliką znajduje się figura Matki Bożej Węgierskiej. Została wykonana i odsłonięta w 1906 roku. Autorem rzeźby jest wybitny węgierski rzeźbiarz György Zala.



Kult Matki Bożej Węgierskiej sięga czasów św. Stefana, pierwszego króla Węgier, który w 1038 roku poświęcił swoje królestwo Maryi. Maryja jest ubrana w długą szatę, z koroną na głowie, symbolizującą jej królewski status. Obecność Dzieciątka Jezus symbolizuje Boże błogosławieństwo i opiekę nad wiernymi.



Wewnątrz portyku, na ścianie bazyliki widać cztery duże kamienne herby prymasów węgierskich związanych z powstaniem nowej świątyni - coepit , czyli tego, który zaczął budowę ( Sándor Rudnay ), continuavit , czyli tego, kyóry ją kontynuował ( József Kopácsy ), consecravit , czyli tego, który ją konsekrował ( János Scitovszky ) i consummavit , czyli tego, który zakończył budowę ( János Simor ). Zdjęcie poniżej pokazuje herby Jánosa Scitovszky i Jánosa Simora.



Nad wejściem do świątyni znajduje się płaskorzeźba - Jezus wołający Zacheusza.



Pozbawione naw bocznych wnętrze katedry jest wyjątkowo przestronne. Dwie szerokie nawy krzyżują się pod monumentalną kopułą. Ściany kościoła są pokryte jasnoszarym marmurem, urozmaiconym elementami z czerwonego kamienia. Sklepienia zdobią delikatnie złocone ornamenty.



Obecną dekorację kopuły wykonał Antonio Detoma według projektów Józsefa Lipperta w latach 1885-86. Liczne sztukaterie nawiązują do zdobnictwa renesansowego. Na dolnej krawędzi kopuły istnieje napis w języku łacińskim: ASSUMPTA EST MARIA IN COELUM GAUDENT ANGELI, czyli: Maryja została wzięta do nieba, aniołowie się radują.



Na czterech potężnych filarach podpierających kopułę umieszczono freski czterech wielkich ojców kościoła zachodniego: św. Ambrożego, św. Augustyna, św. Hieronima i papieża św. Grzegorza.



Podchodzimy do prezbiterium.



Strop w tej części świątyni pokrywa duży fresk Ludwiga Moralta Triumf Trójcy Świętej .



Na uwagę zasługuje obraz umieszczony na ścianie ołtarza. Przedstawia scenę Wniebowzięcia NMP autorstwa Michelangelo Grigolettiego z Wenecji. Artysta wzorował się na jednym z dzieł Tycjana, jednak z uwagi na inne proporcje obrazu musiał dokonać pewnych zmian kompozycyjnych. Obraz został namalowany na płótnie i ma wymiary 13,5 x 6,6 metra, co czyni go największym płóciennym obrazem na świecie.



Rzeźby ołtarza głównego wykonał Pietro Bonani, a dekoracje z pozłacanego brązu wykonała wiedeńska pracownia Danninger. Cztery marmurowe posągi stojące na ołtarzu to od lewej do prawej: św. Marcin , św. Gellert z małym św. Imré , św. Wojciech i św. Mor. Marmurowa płaskorzeźba z przodu ołtarza wzorowana jest na Ostatniej Wieczerzy Leonarda da Vinci. Po obu stronach ołtarza głównego umieszczono ogromne kandelabry podtrzymywane przez posągi aniołów, a na cokołach posągów umieszczono sceny ze Starego Testamentu.



Nieco bliżej znajduje się nowy ołtarz zwrócony w stronę wiernych, który został zaprojektowany zgodnie z postanowieniami Soboru Watykańskiego II. Dzięki złoto-srebrnemu frontowi oraz czerwonemu dywanowi dobrze wpisuje się w ogólny wizerunek świątyni. W tle widać wykonane z litego dębu stalle kanoników oraz fotel prymasowski.



Ponownie pojawia się motyw Ostatniej Wieczerzy.



Na chórze umieszczone są ogromne 77 głosowe organy, wykonane w 1856 r. przez Ludwiga Moosera z Salzburga. Posiadają jedne z największych na świecie piszczałek o wysokości 10 m.



Zbliżenie na rzeźby i ornamenty prospektu organowego.






Na bocznych ścianach świątyni, w pobliżu chóru organowego znajdują się płaskorzeźby wykonane z brązu. Jedna z nich przedstawia Jezusa błogosławiącego dzieci,



a druga ukazuje Jezusa wjeżdżającego na osiołku do Jerozolimy.



Jak już wspominałem, bazylika została wybudowana na miejscu wcześniejszej świątyni św. Wojciecha, zniszczonej podczas walk z Turkami. Jedynym zabytkiem łączącym oba kościoły jest renesansowa Kaplica Bakoczy, która dziwnym trafem przetrwała całą okupację turecką.

Kaplicę zbudował w latach 1506-1511 arcybiskup Tamás Bakoczy z przeznaczeniem na miejsce swojego pochówku. Wnętrze kaplicy jest wykonane z jednolitego czerwonego marmuru Süttő, jedynie ołtarz wykonany jest z białego marmuru z Carrary. Nad ołtarzem wznosił się półkolisty fronton ozdobiony płaskorzeźbami. Kaplica Bakoczy jest jedyną zachowaną budowlą sakralną z czasów renesansu na Węgrzech.

W 1823 roku arcybiskup Sándor Rudnay powierzył architektowi Jánosowi Packhowi zadanie dobudowania do nowej katedry Kaplicy Bakoczy. Packh pociął wnętrze kaplicy na 1600 części, ponumerował je i zainstalował jako kaplicę boczną w nowej katedrze. Bezprecedensowe, szczególne zadanie odbudowy zostało zrealizowane w pół roku.



Kaplica Bakoczy posiada swoją własną kopułę. Zdjęcie poniżej pokazuje jej misterne zdobienia.



W kilku miejscach, na ścianach bazyliki zobaczymy boczne ołtarze. Ten poniżej przedstawia św.Józefa w otoczeniu aniołów.



Wychodząc z bazyliki na jednym z filarów możemy zobaczyć rzeźbę prymasa Jánosa Simora, który doprowadził do zakończenia budowy katedry.



Wokół świątyni znajduje się kilka tarasów widokowych, z których rozciąga się ładny widok na Dunaj i most łączący Węgry ze Słowacją.



Polecam odwiedzenie pokazanej bazyliki, która jest nie tylko ważnym miejscem kultu religijnego, ale również symbolem narodowej i kulturowej tożsamości Węgier. Tym bardziej, że znajduje się w niewielkiej odległości od głównej drogi prowadzącej do Budapesztu.

Lokalizacja bazyliki



29 komentarzy:

  1. Imponująca świątynia i pięknie położona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna relacja i zdjęcia, bardzo się cieszę, że mogę ją zobaczyć ponieważ kiedy jechałyśmy z Martą pociągiem do Budapesztu przejeżdżałam bardzo blisko, więc mogłam ją zobaczyć z zewnątrz. Nawet myślałyśmy o wycieczce do Ostrzyhomia, ale na koniec zdecydowałyśmy się na Szentendre. Bazylika faktycznie jest imponująca, bardzo mi się podoba rozwiązanie z wieżami połączonymi z głównym korpusem za pomocą łuków co dodaj lekkości fasadzie. Bardzo piękne jest wnętrze pozbawione zbędnych ozdób co wygląda bardzo dobrze i nie rozprasza. Podziw budzi rekonstrukcja kaplicy, naprawdę wspaniała mrówcza robota. Trochę jestem zawiedziona obrazem w głównym ołtarzu ponieważ wygląda jakby się składał z dwóch części, które się rozjechały, no ale cóż, Tycjan był tylko jeden... zastanawiam się, czy jest to wstęp do Twojej relacji z Budapesztu? Serdecznie pozdrawiam, miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od mojego pobytu w Budapeszcie minęło dokładnie dwadzieścia lat. Mam zamiar kiedyś wrócić do tego miasta, bo pamiętam, że ma wiele urokliwych miejsc. Moje zdjęcia trącą myszką, więc pewnie coś nowego na blogu z tego miasta pojawi się dopiero po ponownym odwiedzeniu.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Podziwiam twój zmysł obserwacji i wiedzę dotyczącą tej katedry. Ilekroć odwiedzam świątynię jestem pod wrażeniem ilości ozdób, dekoracji. Nie od dziś wiadomo, iż są to poza tym, że miejsca kultu, czy jak piszesz świadectwa narodowej tożsamości także (a dla mnie przede wszystkim) fantastyczne galerie sztuki i przejaw pobożności rzemieślników, bo wierzę, że przynajmniej w dawnych czasach wykonawcy tych wszystkich ozdób starali się swą wiarę wyrazić poprzez figurki, posągi, malunki, sztukaterie i wszystko to co zdobi miejsce kultu. Moją uwagę przykuł obraz ołtarzowy z Wniebowstąpieniem Maryi. W pierwszym momencie myślałam, że to kopia Tycjanowskiej Madonny z Santa Maria Gloriosa dei Frari w Wenecji. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest dokładna kopia obrazu Tycjanowskiej Madonny z Santa Maria Gloriosa dei Frari w Wenecji. Michelangelo Grigoletti tylko na nim się wzorował. Masz rację, kościoły, zwłaszcza te włoskie lub hiszpańskie, to są prawdziwe galerie sztuki. Do tego najczęściej darmowe. Zwykle zaglądamy do nich, gdy przechodzimy obok. Te bardziej znane bywają głównym celem naszych wycieczek.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. To podobnie, jak u mnie, bywa, że jakaś świątynia znajduje się wysoko na liście podróżniczych celów, a bywa i tak, że zajdę po drodze. I czasami jest olśnienie, a czasami to tylko punkt, aby na chwilę przysiąść w ławce i rozprostować zmęczone nogi. Nie każda przecież zachwyca. Tak w większości są bezpłatne, ale jak przekonałam się ostatnio we Włoszech te płatne nie rozczarowują, mają prawdziwe dzieła sztuki i często ulotki w różnych językach, z polskim włącznie, z których można się sporo dowiedzieć, dlatego czasami warto zapłacić (mnie jedynie długie kolejki są czasem w stanie zniechęcić), choć opłata z reguły jest wystarczającym odstraszeniem dla osób przypadkowo wchodzących do kościołów.

      Usuń
  4. Echhh ja jak to ja mam problem z wyszukaniem powodów do zachwytów 😉. Budowle sakralne nie są moimi ulubionymi ale to już wiesz, jeśli już to kościółki i kapliczki, skromne, bez przepychu, najlepiej jeszcze stare i drewniane. Nie dla mnie marmury i wielkie ołtarze. W tej bazylice najbardziej podoba mi się kopuła i widok z drugiej strony rzeki, na pierwszym, trzecim i ostatnim zdjęciu nawet na mnie ta katedra robi wrażenie.
    Pozdrawiam przeserdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz. Wiem, że nie zawsze to, co pokazuję jest w twoim guście. Szanuję twoje zdanie i nie wnikam, co jest tego powodem. Twoje komentarze są bardzo szczere i to w nich cenię.
      Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli :)

      Usuń
    2. Głównym powodem, jak myślę, jest brak wiary 😊 zatem wszystkie malowidła przedstawiające sceny biblijne albo świętych nie robią na mnie takiego wrażenia jak na osobach wierzących. I to nie jest tak, że coś mi się nie podoba, poprostu nie podoba mi się na tyle, żeby się tym zachwycać. Twoje wpisy i zdjęcia bardzo lubię, piszesz bardzo ciekawie ale z kościołami mam problem na wszystkich blogach. Cóż zrobić 🙂.
      Pozdrawiam z widokiem na burzę.

      Usuń
    3. Nie odbieram tego, co widzę w kościele przez pryzmat wiary. Często dopiero w zaciszu domowym, podczas pisania posta odkrywam, co zawiera dane zdjęcie i jakie to ma odniesienie do zapisanych historii biblijnych. Często to pisałem, ale jeszcze raz powtórzę. Kościoły są jak galerie sztuki, tyle że sztuki sakralnej. Czy trzeba wiary, by je podziwiać ?
      Pozdrawiam miło :)

      Usuń
    4. W takim razie u mnie to pewnie i brak wiary, i odmienny gust 😊

      Usuń
    5. Pewnie tak, miłego tygodnia :)

      Usuń
  5. Położenie rewelacyjne! Budowla też wspaniała! A ileż ciekawych historii wpisano w te mury. I ta fantastyczna kaplica zbudowana z pociętych kawałków albo ogrom obrazu nad ołtarzem. Wszystko robi wrażenie i fajnie, że tam się zatrzymałeś. Widać, jak ważne jest ono dla Węgrów.
    Udanych dalszych wojaży:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno warto było skręcić nad brzeg Dunaju po słowackiej stronie, bo widok bazyliki z tego miejsca najlepiej pokazuje jej wielkość i piękne położenie. Byłem tam wcześnie rano, a to nie najlepsza pora na robienie zdjęć z tego miejsca. Dużo lepiej by to wyglądało popołudniową porą, gdy bazylika jest cała skąpana w słońcu.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. Podobnie jak Ty i Małgosia twierdzę, że świątynie są wspaniałymi galeriami sztuki sakralnej o dużej wartości nie tylko religijnej ale i artystycznej, dlatego lubię je zwiedzać, odzwierciedlają epoki, style..., sztuka sakralna wyrażana poprzez różnego rodzaju formy artystyczne wzbudza podziw, prowokuje do refleksji, tworząc atmosferę sacrum budzi duchową wrażliwość...
    Fresk Moralta Triumf Trójcy Świętej skojarzył mi się z obrazem umieszczonym w ołtarzu głównym w kościele Świętej Trójcy w Supraślu. Sięgnęłam do zdjęć w celu porównania i... są podobieństwa
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta Trójca to popularny motyw, bardzo często występuje albo na ołtarzu, albo na suficie prezbiterium. Nie jestem pewien, czy to nie należy do jakiegoś kanonu sztuki ołtarzowej. Wiem, że lubisz odwiedzać kościoły i je fotografować. Często wymaga to pewnej odwagi, zwłaszcza, gdy w kościele są wierni. Ja zwykle staram się unikać pokazywania osób na zdjęciach w kościele. Mam swoje zdjęcia z kościoła Świętej Trójcy w Supraślu i to podobieństwa jest jednak dość odległe, chyba że rozpatrujesz tylko samą Trójcę Św.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Tylko Świętą Trójcę :) :)

      Usuń
  7. Jak wiesz ja bardzo lubię odwiedzać wszystkie miejsca kultu religijnego słynące z cudownych obrazów, relikwii świętych i przede wszystkim architektury. Jakiś czas temu odwiedziłam monumentalną bazyliką w Ostrzyhomie. Doprawdy piękna to budowla, nie przytłacza jak barok, choć też skromnością nie grzeszy. Oczywiście, i mnie również zachwyciła renesansowa Kaplica Bakoczy. Jest przepiękna.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponownie obejrzałem Twój post. Masz piękne zdjęcie pokazujące bazylikę od strony Dunaju. Ja nawet chciałem, już po zwiedzaniu, wrócić na słowacką stronę, by zrobić zdjęcie bazyliki oświetlonej słońcem, ale byliśmy już umówieni na odbiór kwatery w Egerze i trzeba było jechać dalej.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  8. Pięknie położona świątynia z piękną bryłą, ale także z ciekawymi detalami i malowidłami. Masz oko do ekspozycji poszczególnych elementów, aby je pokazać. Nie za bardzo zgodzę sie z innymi komentarzami, że wystrój i zdobnictwo jest dość skromne. Raczej widać przepych i dominację kościoła w tamtym okresie. W ubiegłym roku będąc na Węgrzech, widziałem inne również budowle sakralne, ale tamte rzeczywiście były raczej skromne. Podobnie cmentarze. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno na tle kapiących od złota, barokowych wnętrz świątyń, ta wydaje się skromna. Ale to inny styl i mimo, że też ma zdobienia i liczne ornamenty, wygląda bardziej ubogo. Każdy to inaczej odbiera.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Byłem przekonany, że Ostrzyhom leży gdzieś w głębi Węgier, a tu takie zaskoczenie! Przepiękna bazylika, zachwyca zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Nie dziwię się, że jednym z miast partnerskich jest nasze Gniezno, bo w sumie łączy je wiele.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno historycznie patrząc, oba miasta mają wiele wspólnego. Przypomniałeś mi, że wciąż nie opisałem Gniezna na stronach mojego bloga. Trzeba będzie to nadrobić.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Nie byłam jeszcze w Budapeszcie (ooo... rymnęło się ;) ) i myślę, że jak w końcu zawitam do tego miasta, to może i namówię współtowarzyszy na małą eskapadę do tej Katedry, choć osobiście wolę małe, drewniane kościółki. Takie murowane wielkie świątynie odbieram jako swoiste galerie sztuki z malarstwem i rzeźbą i jak zawsze podziwiam kunszt wykonania takich dzieł. To wielkie płótno, gdy wisi w ołtarzu, w tak wielkiej budowli, gubi te wymiary, o których piszesz. Dopiero jak się dobrze przyjrzeć, to faktycznie człowiek przy tym jest malutki. Ale właśnie taki maluczki to namalował ;) Zastanowiło mnie też nazwisko Bakoczy, bo jedyne co mi się kojarzyło to Rakoczy ;) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale jak będziesz w Budapeszcie, to zobaczysz inną katedrę, chociaż też bardzo ładną. Ta pokazana w poście znajduje się w Ostrzyhomiu, około 50 km nas północ od Budapesztu. Rakoczy to całkiem inna postać. Co do Budapesztu, właśnie mija dwadzieścia lat od naszej wizyty i chętnie się tam znów wybierzemy.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga. Będzie mi miło przeczytać Twoją opinię o przedstawionym miejscu..