Do Portofino popłynęliśmy statkiem wycieczkowym z niewielkiej miejscowości Rapallo. Rejs statkiem trwa niecałe 0,5 godziny. Cały czas płyniemy w bliskiej odległości od brzegu, co pozwala nam podziwiać piękno wybrzeża liguryjskiego.
Szczególnie ładnie prezentowały się wille położone malowniczo na skalistych klifach.
W pewnym momencie otwiera nam się widok na niewielką zatoczkę. Dopływamy do Portofino.
Powoli manewrując statek przybija do niewielkiej przystani. Ponad domami soczysta zieleń roślinności pokrywającej wzgórza kontrastuje z błękitem czystego nieba. Prawdziwie sielski widoczek.
Po chwili wysiadamy ze statku i stajemy nieopodal przystani jachtowej. Pierwsze pozytywne skojarzenie – prawie nie widać ludzi.
Myślałem, że będziemy przeciskać się pośród tłumu turystów, a mam przed sobą ciche spokojne miasteczko. Może to za sprawą wczesnej godziny, a może tam jest tak zawsze, bo jakby nie było, jest to jedno z najdroższych miejsc w Italii.
Rozglądam się wokoło. Przed nami widać dziwny, surrealistyczny ogród zoologiczny. Podobno jest to galeria rzeźby współczesnej.
Czytając o Portofino wiedziałem, że wokół zatoki znajdują się ścieżki spacerowe oferujące widoki na miasto i okolicę. Wybieramy tę, prowadzącą do zamku Castello Brown. Zaczyna się w południowej części portu jachtowego i łagodnie prowadzi nas po zalesionych stokach.
Już po kilku minutach trafiamy na pierwszy ładny widok.
Trochę wyżej znajduje się ten najbardziej znany, pokazujący z góry Portofino i zatoczkę nad którą leży.
Aby w pełni oddać nastrój tej chwili, musicie sobie jeszcze wyobrazić dzwięki cykad. Ich koncert towarzyszy nam nieprzerwanie przez cały pobyt w Portofino. Nigdy nie myślałem, że potrafią być tak głośne. Zwłaszcza tutaj, w zacienionych alejkach.
Troszkę wyżej trafiamy na zabudowania Castello Brown z 1557 roku.. Trwały tam prace remontowe i obiekt nie był dostępny do zwiedzania.
Spacerowa ścieżka doprowadza nas do niedużego żółtego kościółka San Giorgio (św. Jerzego)
Skromne wnętrze podobno kryje w sobie relikwie św. Jerzego.
Nawiązuje do tego jedna ze scen na brązowych drzwiach wejściowych do kościółka.
Inna scena pokazuje nam Adama i Ewę z drzewem dobrego i złego.
Taras przed kościołem jest doskonałym punktem widokowym. Z jednej strony mamy bezmiar Morza Śródziemnego.
Z drugiej piękną panoramę całego miasteczka. Niezwykle malowniczo wyglądają kolorowe domy odbijające się w lazurowych wodach zatoki. (Proszę kliknąć na zdjęciu poniżej w celu zobaczenia panoramy w większym rozmiarze)
Na wprost na wzgórzu ładnie się prezentuje Castello Brown.
Możemy też stąd obejrzeć rozrzucone po całym wzgórzu wille.
Niektóre należą do znanych osobistości ze świata filmu czy muzyki, którzy upodobali sobie to malownicze miasteczko do spędzenia tu kilku tygodni w roku. Turyści maja wtedy rzadką możliwość spotkania kogoś znanego np. w jednej z licznych kawiarni.
Na tarasie spotykamy kilka zakochanych, przytulonych do siebie par. Do Portofino należy bowiem przyjechać z ukochaną osobą. Dopiero wtedy, wspólnie spacerując, poczujecie prawdziwy klimat tej miejscowości.
Jeszcze tylko zbliżenie na centralny plac Portofino
i schodzimy na dół, by pospacerować po miasteczku. Po chwili jesteśmy na centralnym, niedużym placu.
Zaciekawiła nas sylwetka kościoła św. Marcina z neoromańską wieżą.
Postanowiliśmy do niego zajrzeć.
Barokowe wnętrze jest bogato zdobione malowidłami i rzeźbami na ołtarzach.
Po wyjściu z kościoła wracamy na główny plac, by w jednej z kawiarni chwilę odpocząć i napić się kawy.
To jedna z najtańszych propozycji gastronomicznych w miasteczku (5 €). Niestety nie zobaczyliśmy w kawiarni nikogo znanego. W spokoju popijając czarny trunek delektowaliśmy się widokiem kolorowych kamieniczek.
Czas biegł nieubłaganie i przyszła pora wypłynięcia naszego stateczku z portu. To były piękne chwile spędzone w uroczym miejscu. Często wracamy tam myślami. Przed nami okres składania sobie życzeń noworocznych. Rok temu snuliśmy różne plany, w tym były również te dotyczące kolejnych wojaży. Dużo z nich się spełniło, m.in. właśnie pobyt w Portofino.
Chciałbym wszystkim Wam z okazji Nowego Roku życzyć właśnie spełnienia marzeń, czasem trzeba im tylko troszkę pomóc, bo nic samo nie przychodzi. Oprócz tego dużo zdrowia, miłości i żeby każdy dzień upływał Wam w radości.
Na koniec tego postu proponuję, byście jeszcze raz poczuli magię pokazanego miejsca wsłuchując się w słowa znanej piosenki „Miłość w Portofino”. Tym razem śpiewanej przez Andrea Bocelli na nocnym koncercie właśnie w Portofino. Dosiego Roku !
Zobacz inne atrakcje w okolicy
Santa Margherita Ligure
Lokalizacja miasta
Dziękuję za pokazanie wycieczki do Portofino. Pokazałeś ją pięknie, tak, jakie to miasteczko jest. Mieliście piękną pogodę, ja takiego szczęścia nie miałam. Ponadto było bardzo wielu turystów. * Życzę spełnienia wszystkich planów wycieczkowych w 2016 roku.
OdpowiedzUsuńKolejne piękne i wspaniale przez Ciebie pokazane miejsce. Nie ma się co dziwić, że przyciąga. Ja sama po obejrzeniu zdjęć nabrałam wyjątkowej ochoty na włoskie wojaże. Aż się boję zerknąć na naszą listę miejsc "do odwiedzenia", bo się wydłużyła nieprzeciętnie. :)
OdpowiedzUsuńDla Was również szczęścia w Nowym Roku, sił, zdrowia i realizacji wszystkich marzeń i celów.
Niesamowity klimat na tych zdjęciach. Najbardziej podobają mi się te wille na klifach.
OdpowiedzUsuńKiedyś Sława Przybylska śpiewała o Portofino:-)
OdpowiedzUsuńPewnie pobyt tutaj nieźle drenuje kieszeń, wille, jachty ... ale zwiedzić zawsze można, bo jest co oglądać; dobrego w Nowym Roku, pozdrawiam.
...no i brak mi słów, by opisać piękno jakie pokazałeś, jakie tam jest! Jestem zauroczona!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Ligurię mamy w planach na przyszłoroczne wakacje, ale patrząc na Twoje zdjęcia już chciałabym tam być.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Piękne miasteczko.
OdpowiedzUsuńBrakuje słów by opisać jak jest piękne.
Patrząc na twoje zdjęcia zakochałam się w tym miasteczku.
Pozdrawiam:)
Portofino wygląda idyllicznie, szkoda, że takie widoki to tylko od święta dla nas:)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
Portofino jest przepiękne! Byłam tam w tym roku i zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Faktycznie zdjęcia pokazywane w internecie strasznie kuszą i na szczęście rzeczywistość nie rozczarowuje. Szkoda tylko, że na miejscu jest tak drogo! Ja byłam tam samochodem i za sam parking zapłaciłam około 10 Euro... ale warto :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńI mnie zauroczyło Portofino. Zachwycałam się każdym zakątkiem.
OdpowiedzUsuńPatrząc na Twoje zdjęcia w tej chwili bym tam wróciła.
Jednego bardzo żałuję. Nie mam tak pięknych zdjęć jak TWOJE!
Życzę Tobie i Twoim najbliższym na nadchodzący rok; zdrowia, spełnienia wszystkich marzeń malutkich i tych dużych i fascynujących podróży:)*
Jak tam pięknie! Masz rację po obejrzeniu Twoich zdjęć, mam ochotę tam być...teraz, zaraz, natychmiast!
OdpowiedzUsuńPiękne miasteczko! Marzę, by tam wrócić, zwłaszcza na tę trasę widokową :) A Bocelliego uwielbiam!
OdpowiedzUsuńPS Życzę i Tobie spełnienia marzeń w Nowym Roku! I zdrowia!
Najchętniej to bym rzucił wszystko i pojechał tam. Słońce, ciepło - kompletne przeciwieństwo polskiej szarugi. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTaki rejs i to miejsce zapadło i mi w pamieci i chetnie wróciłam, dzięki Twoim zdjęciom...
OdpowiedzUsuńBardzo bogaty post w przeurocze zdjęcia z ciekawym opisem :) W końcu uświadomiłeś mnie o co to w końcu chodzi z tym Portofino. Słuchając piosenki nie wiele wiedziałem, a teraz będzie mi się kojarzyć z Twoim wpisem na blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i gratuluje superowego rejsu :))))
Już samo błękitne niebo mnie rozmarzyło :) Pięknie tam a Twoje zdjęcia fantastyczne!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
Pozdrawiam serdecznie.
Koło mojego miejsca zamieszkania jest ulica Portofino :) Ale nie jest tak piękna, jak ta prawdziwa :) Dzięki Bocielliemu rozmarzyłam się przez chwilę i poczułam ciepło włoskiego słońca i usłyszałam dźwięk cykad. Dzięki piękne! A w Nowym Roku niech Tobie i Twym Bliskim się darzy, może spełni się Drogi Wkraju, Twoje marzenie o wielkiej wyprawie na wschodnie rubieże kraju ;)Do siego roku :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i obejrzałam zdjęcia z ogromną przyjemnością, wróciły do mnie wspomnienia moich wojaży...Bardzo mnie zdziwiło że zastalicie tak mało ludzi bo kiedy ja tam byłam w lecie uliczki były wprost zatłoczone, za to wczesną wiosną było bardzo miło, ciepło i dość bezludnie. Pozdrawiam i życzę zpełnienia wszystkich marzeń, również tych o podróżach.
OdpowiedzUsuńBaśniowe miasto i raj dla kochających fotografować.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego życzę Tobie i Twojej Rodzinie. Spełnienia marzeń, wyśnionych podróży, realizacji zamierzeń, dużo słońca i radości w każdym dniu Nowego Roku:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za cudowne życzenia.
UsuńBardzo bym chciała odchudzić notesik z zapiskami, czyli pojechać do wielu miejsc, które na razie czekają cierpliwie na swoją kolej. Marzę o tym...
Pozdrawiam serdecznie:)*
Aby od Sylwestra cały rok był ekstra,
OdpowiedzUsuńby marzenia się spełniały,
by pieniążki kieszeń Twą wypchały,
a uczucia nie znikały i z serduszka wypływały.
Pozdrawiam sylwestrowo:)
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku oraz spełnienia podróżniczych marzeń i nie tylko! :)))
OdpowiedzUsuńTak, zdjecia, piosenki, kusza, a po zobaczeniu tych zdjec kusza jeszcze bardziej, ale tam pieknie, wyglada jak zapomniane, ukryte przed swiatem miasteczko, kto by sie spodziewal? Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!
OdpowiedzUsuńSama nazwa - Portofino działa na mnie jakoś tam magicznie, coś w niej takiego jest. Miejsce chyba ciekawe i godne zobaczenia. Z chęcią bym się tam wybrał .
OdpowiedzUsuńBajecznie jest w Portofino...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...:-)
Serio to nie jest ogród zoologiczny? Bo też bym tak pomyślała ;)
OdpowiedzUsuńW taki paskudny dzień jak dzisiaj Twoje zdjęcia są jeszcze piękniejsze. Dają nadzieję, że lato kiedyś będzie i znów ruszymy w trasę :)
OdpowiedzUsuńPortofino i cykady, czego chcieć więcej w ten lutowy wieczór.Magiczna nazwa miasteczka przypominająca piosenkę Sławy Przybylskiej "-miłość Portofino" z czasów , kiedy byłam szczęśliwyą nastolatką wspaniałej mamy Zofii :) Dziękuję W. za ten post.
OdpowiedzUsuńMilo bylo sie tam przeniesc na chwile razem z Toba i uslyszec dzwieki cykad w wyobrazni. zdjecia zatopione w sloncu - tego mi trzeba bylo w srodku zimy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa chyba przestanę przegladać te wszystkie blogi podróznicze, bo dostaję oczoplasu i serce zaczyna szybciej bić, bo chcaiło by się tam juz być...teraz! Uroczo, pięknie przekazałes magię tego miejsca! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń