Jeśli zdecydujecie się spędzić urlop na Suwalszczyźnie, warto odbyć spływ kajakiem po jednej z przecinających ją rzek. Może to być Czarna Hańcza, ale są też inne rzeki jak Dospuda, Szeszupa, Marycha czy Netta. My wybraliśmy się na jednodniowy spływ po Czarnej Hańczy od miejscowości Wysoki Most do Frącek.
Odcinek ten jest uważany za jeden z bardziej malowniczych na tej rzece. Sama organizacja spływu nie jest wielkim problem. Prawie w każdej z miejscowości w pobliżu tych rzek znajdują się wyspecjalizowane firmy, gdzie możemy zostawić samochód, wynająć kajak a następnie zostać zawiezionym na punkt początkowy spływu. Po jego zakończeniu zazwyczaj czeka już samochód i odbywa się powrót na miejsce, gdzie zostawiliśmy samochód. Cała przyjemność kosztuje ok. 35-40 zł od osoby.
Z takiego sposobu najczęściej korzystają osoby, które mieszkają na kwaterach czy domach wczasowych. Oczywiście, można też odbyć taki spływ we własnym kajaku a nocować w namiocie na licznych polach kempingowych czy w stanicach wodnych. Tak organizowane są kilkudniowe spływy. W czasie naszego wypadu spotkaliśmy kilka takich grup.
Tyle może tego przydługiego wstępu. Sam spływ to jedna wielka przyjemność. Wybrana trasa jest niezwykle malownicza. Najpierw płyniemy meandrując w leśnym krajobrazie (pierwsze sześć zdjęć).
Podziwiamy nie tylko brzegi rzeki. Pod nami mijamy wspaniałe podwodne ogrody z cudnie zieloną barwą wodorostów i liści.
Następnie wpływamy na tereny, gdzie przeważają trzcinowe zarośla.
Tu możemy podziwiać gniazdujące rodziny łabędzi czy dzikich kaczek.
Raz płyniemy wąskimi kanałami pośród szuwarów, by za chwile znaleźć się na bardziej otwartych przestrzeniach.
Przyzwyczajone do ludzi ptactwo wodne nie zważa na naszą obecność. Czasami wręcz wydaje się, że nam pozuje do zdjęcia.
Krajobraz się ciągle zmienia. Na trasie spływu spotykamy tez przeszkody. Są to niskie mostki czy też zwisające nad wodą gałęzie.
Czasami trafiamy na trudniejsze do pokonania miejsca.
Czarna Hańcza jest dobrze zagospodarowana turystycznie. O możliwościach noclegowych wspominałem, teraz pora o potrzebach żywieniowych. Na trasie spływu spotykamy przystanie, gdzie miejscowi za kilka złotych sprzedają domowe wypieki czy jagodzianki. Można kupić też proste, regionalne posiłki, jak bliny, soczewiaki czy kibiny. Wszystko świeże, często jeszcze ciepłe, dopiero co wyjęte z pieca. Jest możliwość wypicia kubka kawy czy herbaty.
Po takim postoju trudno opędzić się od kaczek wyciągających szyję za odrobiną pożywienia. Widać, są często karmione przez turystów.
Końcowy odcinek naszego spływu odbywał się na rozlanej szeroko rzece. Nam się podobało kluczenie kajakiem pośród niewielkich wysepek porośniętych drzewami.
W sumie przepłynęliśmy kajakiem 12 kilometrowy odcinek rzeki, co zajęło nam ok. 3,5 godziny spokojnego wiosłowania. I jest to chyba optymalny odcinek dla osób, które tak jak my, nie są przyzwyczajone do wiosłowania.
Lokalizacja miejsca.
O, widzę, że i Ty spędzasz urlop w pięknych okolicznościach przyrody:) Pięknie...woda, relaks, i zachwycające są te kaczusie, które tak ładnie Ci zapozowały :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Parę lat temu byłam na kilkudniowym spływie Czarną Hańcza .Nasze odcinki były krótsze ok 6 -7 km ale i tak mocno czuło się w rękach wysiłek.
OdpowiedzUsuńWidoki super! Suwalszczyzna jest naprawdę piękna!Dobrze ,że pogoda dopisała. Ciekawa jestem gdzie jeszcze byłeś. Pozdrawiam
Cudowna wyprawa...zazdroszcze:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKilka kar temu płynęliśmy tamtędy - zrobiłeś bardzo udane zdjęcia, bravo, ja na kajaku nie byłam taka odważna 😀
OdpowiedzUsuńOd jakiegos czasu splyw kajakiem chodzi mi po glowie!! a to co Ty pokazujesz calkiem mnie zauroczylo, i jeden dzien na poczatek bylby wspanialy..w takim otoczeniu! piekne zdjecia!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBajka. Starty kajakarz jestem. Tyle że ja głównie po Dunajcu a i spanie nie w namiocie ale w kajaku, zakotwiczonym lub przywiązanym, lekko kołyszącym się na wodzie. Z początku nieco bojno, ale potem śpi się jak dziecko.
OdpowiedzUsuńMieliście dobre kajaki, lubię taki typy, stosunkowo duże zanurzenie daje komfort stabilności (chodzi o to by punkt ciężkości kajaka z kajakarzem był jak najbliżej link wodnej, wtedy jest optimum między stabilnością a szybkością, lekkością wiosłowania i zwrotnością).
Spływy kajakowe to świetne spędzania czasu! A miejsce wybrałeś piękne!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że na trasie spływu Hańczą są takie zróżnicowane widoki... Podwodne ogrody wspaniałe! Ja w tym roku spływałam Supraślą na Podlasiu, rzeczka kręta, ale krajobraz raczej monotonny i nie ma tam tak wielu kajakarzy. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńJak tam pięknie. W przyszłym roku, to już niemal pewniak stawiamy na tamte tereny.
OdpowiedzUsuńSpływ kajakowy od pewnego czasu chodzi nam po głowie. Cudowna relacja i przepiękne zdjęcia.
Z notesika marzeń, powoli wykreślam miejsca podpatrzone u Ciebie.
Miłego weekendu:)
Postaram się, byś zapisała kolejne. Myślę, że jeszcze kilka wpisów przekona Cię ostatecznie, że warto wybrać się na Podlasie i Suwalszczyznę.
UsuńMiłej niedzieli :)
Niewyobrażalnie pięknie! Niestety, mam wybitnie nie po drodze - daleko jak nad morze. Ale skoro wiem, że są takie miejsca, to dopisuję je do mojej listy planów.
OdpowiedzUsuńOde mnie też daleko, ale warto było pokonać te 600 km.
UsuńDlatego i ja je kiedyś pokonam (odległość podobna).
UsuńSuper... Idealne miejsce na relaks. Cisza i spokój, piękne okoliczności przyrody. Tego mi trzeba.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńSuper miejsce na odpoczynek
Nie jestem pływakiem, ale Twoja wyprawa bardzo mi się spodobała. I ta cisza, spokój, odpoczynek... Super!
OdpowiedzUsuńCudowne widoki, ale nie dla mnie takie atrakcje...panicznie boję się wody i nikt na kajaki mnie nie na mówi:) Fajnie jest za to zdjęcia pooglądać!
OdpowiedzUsuńPrzepiękna i bardzo romantyczna kajakowa podróż. Tak całkiem bezpieczna podróż to to nie jest. Te meandry z różnymi korzeniami to trochę przerażające. Pod przewróconym drzewem na pewno bym nie przejechała, ha,ha,ha....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ja z tego strachu napisałam o jechaniu, powinno być ... na pewno bym nie przepłynęła przepłynęła... :)
UsuńAle bajkowe miejsce po Czarnej Hańczy zdjecia robią wrażenie -kajakiem przepywał nasz Papież serdeczne pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością obejrzałem zdjęcia z wyprawy. Musiała to być niesamowita przygoda, aż samemu by się chciało. Nie pływam jednak kajakiem.
OdpowiedzUsuńBardzo udany spływ Czarną Hańczą. Pełna dzikości rzeka i obserwacja z wody to coś innego niż z lądu. Sporo lat upłynęło od mojego wiosłowania ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i podziwiam ujęcia ;) Ciekawa kaczka super wyszła ;)
Świetny post, super blog!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych wszystkich przygód :)
Zapraszam również do mnie w odwiedziny, a tam post o muzeach w Polsce.
Jak spływam takimi rzekami zawsze mam wrażenie, że jestem w jakiejś dżungli, takiej europejskiej ;) Lubie ten klimat wilgoci w powietrzu, delikatnego plusku wody i zarośli wokół których nie wiadomo co się kryje i nie raz przestraszy nas ptak, który nagle wyleci spłoszony. Piękne te podwodne ogrody uchwyciłaś na zdjęciu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńA jednak! Hurra! Jest Wielka Wyprawa na Wschód :) Tak odkładana teraz się wyłania. Super. Już zacieram ręce na dalsze przygody. Relaks w kajaku jest bardzo dobry, choć czasem trzeba się namachać. Za to słychać odgłosy przyrody. No i te podwodne ogrody... :) Ściskam :)
OdpowiedzUsuń