niedziela, 5 sierpnia 2018

Kładka nad Narwią

Niewątpliwie jedną z największych atrakcji Podlasia są rozlewiska rzeki Narew. Jej meandrujące koryto wraz z licznymi rozgałęzieniami tworzy niezwykły ekosystem, będący prawdziwym królestwem zwierząt, zwłaszcza ptaków. Dla ochrony tych terenów utworzono Narwiański Park Narodowy. Ten atrakcyjny przyrodniczo rejon jest trudno dostępny dla większości turystów. Zwykle wymaga łodzi lub kajaka, by móc go z bliska obserwować. Jeszcze pozostają okoliczne wzniesienia, z których możemy podziwiać rozlewiska, jednak trudno nazwać to bezpośrednim kontaktem z naturą.

Dzisiaj chciałem Wam przybliżyć miejsce, gdzie dzięki zbudowanym kładkom i pomostom możemy faktycznie zanurzyć się w ten przyrodniczy twór, mieć go dosłownie na wyciągnięcie ręki. I przy tym specjalnie się nie natrudzić. Nasz spacer, bo tak trzeba nazwać tę wycieczkę, zaczynamy w miejscowości Waniewo. To tutaj zaczyna się jeden z najdłuższych pomostów przecinających w poprzek rzekę Narew z jej licznymi rozlewiskami. Pomost prowadzi nas do położonej po drugiej stronie rzeki miejscowości Śliwno. Jego dodatkową atrakcją są ruchome tratwy, które spotykamy na trasie.

Już pierwszy kontakt z tym miejscem bardzo nas zauroczył. To za sprawą ogromnej gromady ptaków, która fruwała nad brzegiem rozlewiska.






Hałaśliwe stadko co chwilę przelatywało nad naszymi głowami. Setki, może tysiące ptaków tworzyło prawdziwą chmurę, która co chwilę zmieniała kształt i rozmiar.



Na początku kładka ma kilka bocznych pomostów pozwalających odbyć spacer wzdłuż brzegu do ładnych punktów widokowych.



Potem kierujemy się już w głąb rozlewiska. Nad mniejszymi wodnymi ciekami przechodzimy po mostkach.



Tam, gdzie rzeka jest szersza, jej pokonanie umożliwiają ruchome tratwy. Właśnie dochodzimy do takiego miejsca. Widać przypływająca tratwę z ludźmi.



Po chwili odbijamy od pomostu ciągnąc za widoczną na zdjęciu linę. Używamy tylko siły naszych mięśni. Tratwa powoli, leniwie pokonuje odnogę rzeki Narew.



Jesteśmy sami na tratwie. Wprawienie jej w ruch wymaga sporej siły, potem jest już łatwiej. Gdy jest kilka osób ciągnących linę na pewno jest lżej.



Odcinek rzeki nie jest zbyt szeroki. Dopływamy do kolejnego pomostu.



System tratw jest prosty i bezpieczny, o ile przestrzega się pewnych zasad. Wielką frajdę mają na nich najmłodsi. Na pewno stanowią dodatkową atrakcję w tym pięknym miejscu.

Tymczasem spacerujemy kolejną kładką.



Wokół morze zielonych łąk.



Sprawiają wrażenie suchego lądu, jednak co chwilę w podłożu widzimy przebłyski wody. To teren, na którym dobrze czuje się wypasane bydło. Nie wiem tylko, jak znajdują drogę pośród tych mokradeł.



Zaczyna się bardziej bagienna część trasy. Kładka prowadzi teraz pośród wysokiej trzciny.



Co chwilę widać oczka wodne wypełnione gęstą rzęsą.






Dochodzimy do środkowej części trasy z wieżą obserwacyjną. Kiedyś w tym miejscu znajdowało się obronne zamczysko.



Z wieży mamy ładny widok na niemal całą okolicę. To tu, zwykle nad ranem, odbywają się bezkrwawe łowy. Sporo zdjęć ukazujących bogactwo fauny zamieszkującej te tereny pochodzi właśnie z takich miejsc obserwacyjnych. Trzeba tylko cierpliwości, dobrego aparatu z lunetą, no i odporności na atakujące o świcie, wygłodniałe owady.



Tymczasem zmienia nam się pogoda. Na niebie coraz więcej ciemnych chmur. Gdzieś z oddali dochodzą pomruki burzowe.



Przyspieszamy kroku, kolejną tratwę musimy przyciągnąć z drugiego brzegu



Powoli płyniemy przez najszerszą na trasie wodną przeszkodę.



Pod koniec przeprawy pierwsze, grube krople deszczu spadają na nasze głowy. Szybko biegniemy pod wiatę widocznego w oddali baru. Tam przeczekamy deszcz.



Tylko spokojnie pasącym się koniom nad brzegiem rzeki ten deszcz wydaje się nie groźny.



Po około pół godzinie deszcz przestaje padać. My musimy wrócić do naszego samochodu, który został w Waniewie. Niepewni, czy znów nie zacznie padać oczekujemy na powrót tratwy. Nie wspomniałem, że wzdłuż całej trasy ustawiono wiele tablic informujących o faunie i florze tego terenu oraz innych ciekawostkach.



Krajobraz po deszczu. W zasadzie na tym terenie niewiele się różni od tego przed opadami. Tylko rzęsa w bagiennych zagłębieniach wygląda jak sito



Na szczęście deszczowa chmura odchodzi gdzieś na prawo. Po kładce nawet specjalnie nie widać, że padało.



Przez całą wycieczką miałem nadzieję, że nagle z szuwarów wynurzy się głowa łosia. Polowałem na takie zdjęcie podczas całego pobytu na Podlasiu. Niestety, musiał mi wystarczyć ten na zdjęciu z tablicy edukacyjnej.



W drodze powrotnej więcej uwagi zwracam roślinności towarzyszącej nam po obu stronach kładki.






Nasze szczęście i wiara, że dojdziemy niezmoczeni na drugi brzeg zostaje wystawiona na kolejną próbę. Tu nie ma żartów, to nie tylko deszczowa, ale i burzowa chmura. Spacer po kładce w czasie burzy jest bardzo niebezpieczny. Poza nielicznymi drzewami jesteśmy wtedy najwyższymi punktami w okolicy.



Dobrze, że wcześniejszy deszcz wystraszył ludzi i kolejna tratwa czekała na nas przy pomoście. Szybko się przeprawiamy i z ulgą witamy bliski już brzeg.



W międzyczasie chmura jakby zmieniła kierunek, nawet na chwilę wyszło słońce.



Postanawiamy więc udać się jeszcze na kolejny punkt widokowy znajdujący się w pobliżu naszego parkingu.



Ten odcinek również pokonujemy na kładce mając po lewej stronie ładne widoki na rzekę Narew.



W pobliżu punktu widokowego ta do tej pory spokojna rzeka nabiera niebywałego przyspieszenia. Wygląda jak wysokogórski strumień. To pokazuje ile wody niesie z sobą. Tam, gdzie jest szeroko rozlana leniwie toczy swoje wody, ale wystarczy jej zwężenie i natychmiast zmienia swój charakter.



Widok z punktu obserwacyjnego. Moglibyśmy tam jeszcze dość długo przebywać, ale przeszkodził nam deszcz, który w końcu rzęsiście spadł na całą okolicę.



Polecam wszystkim wizytę w Waniewie i przejście kładkami na drugi brzeg rzeki. Nam ta wycieczka bardzo się podobała, nawet spotkany deszcz nie był zbytnią przeszkodą.

Lokalizacja.

20 komentarzy:

  1. Znam to miejsce z kilku relacji blogowych, ale nigdzie nie był to tak kompletny opis.
    Super przygoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczna przygoda. Nawet nie wiedziałam, że w tak niezwykły sposób można podglądać cuda natury. Prześledziłam z wielkim zainteresowaniem Waszą wyprawę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne miejsce, lubimy takie:-) troszkę pewnie miałabym obawy w związku z tą pływającą kładką:-)
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że byłeś tam rok temu, tuż przed remontem kładki. Do końca tego roku ma być zamknięta.
    Ciekawy opis, zdjęcia i wrażenia z wyprawy po rozlewiskach Narwi.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas szybko leci, to już dwa lata minęło od naszego pobytu na Podlasiu. Jeśli jest tak jak piszesz, to mieliśmy szczęście być tam przed zamknięciem kładki.
      :)

      Usuń
  5. Łosia uda się upolować następnym razem. Bardzo ciekawy zarówno pod względem treści jak i zdjęć post. Gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz. Bardzo chciałbym móc znów zapolować na łosia, tylko kiedy będzie taka możliwość? Prędzej go w zoo zobaczę.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Jeszcze jedno miejsce do zobaczenia, juz sprawdzilam, nie jest tak daleko z Warszawy, mozna w jednym dniu pojechac i wrocic, a ja uwielbiam takie urokliwe miejsca!!no i ptaki zachecaja! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj komentarz Ewy. Do końca tego roku kładka jest zamknięta. No, ale za rok...
      :)

      Usuń
  7. Ostoja ptaków... Dla mnie to fantastyczny pomysł z takimi kładkami. Można obcować z przyrodą, nie depcząc jej, nie niszcząc. Chmury burzowe bardzo dodały charakteru tym zdjęciom, są takie "z pazurem", choć miałabym stracha przy pierwszych pomrukach nadchodzącego nieszczęścia ;) A z łosiem miałam to samo nad Biebrzą, niby miało ich tam być dużo, a jakoś wszystkie się pochowały. I musiało mi wystraczyć zdjęcie z tablicy informacyjnej. Ech... Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Cię znam, to pewnie tam zawitasz. Najlepiej w przyszłym roku, po remoncie kładki. A chmury faktycznie tego dnia tworzyły niezwykły spektakl.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Takim atrakcjom nie mówię "nie" :) :) Serdeczności!

      Usuń
  8. Dzięki takim widokom można być dumnym, że mieszka się w tak pięknym kraju. Pozdrawiam słonecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sprytne i raczej niespotykane to rozwiązanie z przeciąganiem tratw :) Ładna okolica.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne zdjęcia na których jest fascynująca przyroda, ale to niebo najbardziej mnie zachwyciło. Na każdym zdjęciu inne, chmury się kłębią, widać ulewę gdzieś w pobliżu czasem prześwituje słońce oglądam i oglądam. Pozdrawiam, życzę miłej niedzieli Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz takie klimaty zobacz jeszcze post "Kładka wśród bagien - Kurowo"
      Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Niby Polska, ale świat zupełnie inny. Lubię Podlasie, bo czas jakby zupełnie się zatrzymał. Piękne zdjęcia i przeżycia, których się nie zapomina.
    Pozdrawiam serdecznie 😀

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna, przyrodnicza trasa wędrówki. Dzikie miejsca, ale trochę muśnięte przez człowieka. Ciekawe, że pasące bydło jest i czarne, i czerwone.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam takie miejsca.., pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Zjawiskowe miejsce. Niesamowita jest polska przyroda.
    Jak zawsze wspaniała relacja i przepiękne zdjęcia.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga. Będzie mi miło przeczytać Twoją opinię o przedstawionym miejscu..