sobota, 6 lutego 2021

Zamek Valtice

W dzisiejszym poście chciałbym powrócić do prezentowanego już na blogu Aerału Lednicko-Valtickiego położonego na Morawach i przybliżyć Wam sylwetkę drugiego zamku na tym terenie - głównej siedziby rodu Lichtensteinów w Valticach. Jego zaczątkiem był gotycki zamek z XIII wieku, który następnie został rozbudowany w okresie renesansu.

Obecny wygląd zawdzięcza przebudowie na styl barokowy przeprowadzonej w latach 1643–1730 według projektu włoskiego architekta Domenico Martinelli i Johanna Bernharda Fischera von Erlach. Zamek składa się z trzypiętrowych budynków z czterema skrzydłami ze stajnią, ujeżdżalnią, galerią, rokokowym teatrem i wozownią. Z okresu renesansu są zachowane dwie narożne wieże, które wiodą od niskich bocznych skrzydeł poprzedzających budynek główny.



Jak widać na planie, powstała wspaniała siedziba zamkowa, godna jednego z najbogatszych rodów w Europie. Rodzina Lichtensteinów mieszkała w zamku do 1945 roku kiedy go utracili w wyniku powojennej konfiskaty ziem.

Chcąc zobaczyć zamek z bliska, musimy dostać się na jego przedni dziedziniec zwany honorowym (poz. 11 na planie). Z valtickiego rynku jest to możliwe przechodząc przez wejście w dawnym budynku bramnym (poz. 22).



Po chwili stajemy przed reprezentacyjnymi schodami prowadzącymi na dziedziniec honorowy.



Szybko pokonujemy kilkanaście schodów, by wreszcie zobaczyć sylwetkę zamku w całej okazałości.



Podchodzimy bliżej. Wokół zamku widać pozostałości dawnej fosy, nad którą wybudowano murowany most, po którym można się dostać do zamku. Wejście do niego ozdobiono kamiennym portalem. Zdjęcia pokazują wygląd zamkowej elewacji sprzed kilku lat. Widać sporo uszkodzeń tynku. Ci, którzy wybiorą się obecnie do zamku zastaną już elewację po renowacji. Napiszę tylko, że wygląda wspaniale.



Na kolumnach portalu znajdują się posągi mądrości i sprawiedliwości. Pośrodku, nad oknami znajduje się herb rodu Lichtensteinów z książęcą koroną.



Przechodzimy przez bramę i po chwili znajdujemy się na wewnętrznym dziedzińcu zamkowym. Jego boki stanowią poszczególne skrzydła zamkowe. W południowo-zachodnim widzimy kolejną bramę, prowadzącą do rozległego parku zamkowego.



Mamy jeszcze troszkę czasu do rozpoczęcia zwiedzania wnętrz zamkowych, postanawiamy więc zobaczyć zamek od strony jego parku.



Widok na zamek z jednej z parkowych alejek.



Wracamy na wewnętrzny dziedziniec, gdzie już zbierają się chętni na wycieczkę po wnętrzach zamku.



Trasa zwiedzania prowadzi przez kilkanaście reprezentacyjnych pomieszczeń na drugim piętrze zamku. Zaczynamy od pokoju, który podczas wizyty Franciszka I na zamku w 1876 roku pełnił rolę poczekalni dla osób wzywanych do cesarza. Miski na ścianach wykonane są z japońskiej porcelany zwanej Imari i pochodzą z XVIII wieku. Uwagę zwraca okrągły piec wykonany w stylu empire. Podczas spaceru po zamku zobaczymy kilkanaście pieców zaprojektowanych w podobnej, okrągłej formie, jednak różniących się stylem wykonania.



Następne zdjęcie pokazuje drugą funkcję tego pomieszczenia. Otóż w ścianach ukryte były szafy, gdzie przechowywano porcelanowe zastawy używane w jadalni podczas uroczystości zamkowych.



Kolejne pomieszczenie pełniło funkcję przedpokoju w przydzielonym cesarzowi apartamencie. Ściany pokryte są tapetami z końca XVIII wieku i są jedynymi oryginalnymi tapetami w zamku. Motyw kwiatów został zaczerpnięty ze sztuki orientalnej.



W tym pokoju możemy też zobaczyć pierwsze z kilkunastu malowideł sufitowych znajdujących się na zamku. Przedstawia greckiego boga czasu, Kronosa, przeprowadzającego boginię sławy do zaświatów. Jest alegorią pokazującą krótkotrwałość ludzkiej sławy.



Z przedpokoju wchodzimy do salonu cesarskiego. Na jego ścianach znajdują się portrety panujących m.in. Marii Teresy, Franciszka I, Franciszka Józefa I i jego młodej żony, Elżbiety Bawarskiej (nie widać jej na zdjęciach)






Z salonem cesarskim sąsiaduje sypialnia cesarza. Obraz nad biurkiem przedstawia księcia Józefa Wacława Liechtensteina, który był również nazywany ojcem austriackiej artylerii.



Sufit sypialni zdobi malowidło przedstawiające pokonanie tytanów przez bogów Olimpu.



W kolejnym pokoju ściany zdobią obrazy z martwą naturą malowane przez niemieckiego malarza F. W. Tamma z roku 1709. Należał do najlepszych malarzy martwej natury w Europie Środkowej w okresie baroku i namalował kilka obrazów dla księcia Liechtensteinu.



Malowidło na suficie pokazuje Hefajstosa, boga ognia, dającego broń Pallas Atenie - bogini wojny i mądrości.



Następne pomieszczenie służyło rozrywce mieszkańcom zamku. Znajdują się w nim stoliki do gier w karty i stolik szachowy. Ściany pokoju są bogato zdobione barokowymi obrazami z kolekcji Liechtensteinów. Wśród nich jest zbiór barokowych pejzaży namalowanych przez Hansa de Jode, mistrza Holandii. Żyrandol z małą figurką Trytona zdobią poroża łosi i kości nosa ryby piły. Jest to najstarszy żyrandol w pałacu, pochodzi z XVII wieku.



Kolekcja niebieskich foteli i krzeseł została jeszcze w 1944 roku wywieziona z Valtic przez księcia Franciszka Józefa II Lichtensteina. W 2008 roku wystawione na aukcji meble odkupił rząd Czech i z powrotem umieścił na valtickim zamku.



Pięknie intarsjowany sekretarzyk.



Wchodzimy do jadalni. To największe i najbardziej reprezentacyjne pomieszczenie w zamku. Ściany i wszystkie ościeżnice w drzwiach pokryte są marmurem Scagliola – jest to imitacja marmuru wykonana z gipsu zmieszanego z klejem i pigmentem, naniesiona na mokre podłoże i po wyschnięciu wypolerownaa. Sufit wykonany w stylu rokoko jest bogato zdobiony elementami kwiatowymi. Żyrandole wykonane są z czeskiego kryształu z XVIII wieku.



Ozdobą tego pomieszczenia jest ładny piec zbudowany w stylu barokowym.



Zanim opuścimy to pomieszczenie warto zwrócić uwagę na powtarzający się układ drzwi w poszczególnych pokojach. Takie ustawieniu drzwi w jednej linii jest nazywane amfiladą i pozwala uzyskać ciekawą perspektywę widokową. Amfilada zamku valtickiego ma 80 m długości.



Jeszcze rzut oka na ładny relief nad drzwiami jadalni



i już przechodzimy do następnego pomieszczenia. Pełniło funkcję palarni i służyło głównie panom. Duże lustro odbijając światło umieszczanych dawniej na kominku świec rozjaśniało pokój, przy okazji powiększając go optycznie. Na dużym obrazie po prawej stronie można zobaczyć Samsona walczącego z lwem namalowanego przez Orazzio Riminaldiego, malarza z Florencji. Pozostałe obrazy w pomieszczeniu to barokowe pejzaże i portrety.



Pomieszczenie zdobią jeszcze dwie szafki z drewna hebanowego, inkrustowane kością słoniową i półszlachetnymi kamieniami. Pochodzą z XVII-XIX wieku.



Pokój bywa nazywany olimpijskim ze względu na malowidło sufitowe prezentujące greckich bogów zgromadzonych wokół Zeusa na Olimpie.



Dla odmiany kolejny pokój służył głównie paniom, które spotykały się w nim, by poplotkować. Wielki obraz na ścianie jest kopią słynnego obrazu Rubensa "Konsekwencje wojny". Ten po prawej przedstawia cyklopa Polifema z Hefajstosem oraz Afrodytę i Erosa. Wystrój wnętrza podkreślają rokokowe meble.



oraz ładna szafka na biżuterię wykonana w chińskim stylu.



W tym pomieszczeniu znajduje się też najładniejszy zamkowy piec, tu dla odmiany wykonany w stylu rokokowym. Ciekawostką wszystkich pieców jest fakt, że ich rozpalanie i dokładanie drewna odbywało się na korytarzu sąsiadujacym z pokojami, dzięki czemu pomieszczenia te były wolne od sadzy i innych zanieczyszczeń.



Pokój jest nazywany chińskim lub trojańskim. Ta druga nazwa nawiązuje do sceny ukazanej na suficie, przedstawiającej wojska Agamemnona pod Troją oraz moment złożenia w ofierze córki wodza, Ifigenii, którą w ostatnim momencie ratuje bogini Artemis, w zamian składając łanię na ołtarzu.



Przechodzimy teraz do sypialni księżnej Lichteinsteinu. Obraz z Madonną nad łóżkiem jest kopią obrazu Matki Boskiej z Dzieciątkiem wykonanego przez słynnego włoskiego artystę Rafaela Santi.



Sufit sypialni zdobi plafon przedstawiający alegorie nauki, sztuki, dumy, ekstrawagancji i picia.



Amfiladę valtickiego zamku zamyka imponujący pokój marmurowy. Powstał według projektu architekta Antonio Beduzzi. Jego ściany pokryte są marmurami i złoconymi stiukami.



Owalne malowidła z martwą naturą są dziełem Franza Wernera Tamma.



Pasuje do nich znajdujące się na suficie malowidło z postacią Flory, bogini kwiatów.



Przerywamy zwiedzanie reprezentacyjnych pomieszczeń, by zobaczyć wnętrze kaplicy zamkowej. Idziemy do niej korytarzem z kolekcją portretów rodzinnych rodu Lichtensteinów.



Po drodze mijamy windę osobową z napędem elektrycznym, pozwalającą na przemieszczanie się pomiędzy piętrami zamku. Winda pochodzi z początku XX wieku i powstała w firmie A. FREISSLER-a w Wiedniu.



Kaplica zamkowa jest jednym z piękniejszych przykładów europejskiego baroku. Została konsekrowana w 1726 r. przez Józefa Jana Adama Lichtensteina. Jej projektantem był włoski architekt Antonio Beduzzi. Obraz ołtarzowy przedstawia pasterzy oddających część nowo narodzonemu Dzieciątku.



Kaplica jest bogato dekorowana w rzeźby, które harmonijnie łączą ołtarz główny z dekoracjami ołtarzy bocznych.



Freski sufitowe pokazują niebo z Bogiem Ojcem w centralnej części. Ich autorami byli Antonio Beduzzi i Domenico Mainardi.



Na jednej ze ścian znajduje się bogato zdobiona loża książęca.



Korytarzem z kolekcją portretów udajemy się teraz do galerii obrazów.



Na ścianach znajdują się 33 obrazy. Część malowideł została wywieziona z zamku, część została zniszczona pod koniec wojny w 1945 roku. Teraz widać tylko puste ramki.



Na obrazach przeważają motywy martwej natury namalowane przez F. W. Tamma oraz łowieckie, których twórcą był Dallinger.



Natomiast malowidła ptaków i zwierząt wykonane zostały przez Rosa di Tivoli, ówczesnego faworyta na dworze książęcym.



Obraz na suficie pokazuje powrót bogini Diany z polowania. Jest to największe płótno sufitowe w zamku.



Kolejny pokój był przeznaczony do nauki dzieci książęcych. Jest wyposażony w wartościowe meble w stylu baroku holenderskiego. Są bogato zdobione przez intarsję drewnem i inkrustację masą perłową. Duże malowidło na ścianie reprezentuje "Przybycie królowej szwedzkiej Krystyny do Rzymu w 1654 r"



Malowidło sufitowe przedstawia alegorię wieczoru.



Wchodzimy do jednego z ładniejszych pomieszczeń na zamku, złotego pokoju. Jego ściany są pokryte dębowym drewnem i ozdobione pięknymi złotymi rzeźbieniami. Imitacje kamieni półszlachetnych uzupełniają dekorację ściany. Obraz w ścianie przedstawia księcia Józefa Wacława Liechtensteina. Przed nim znajduje stół w stylu baroku francuskiego inkrustowany wkładkami z cyny. Pochodzi z XVII wieku ze słynnej pracowni mistrza André-Charlesa Boulle.



Malowidło na suficie przedstawia alegorię poranka.



W następnym, dość skromnym pomieszczeniu możemy zobaczyć kolekcję malarstwa holenderskiego z tematem martwej natury.



Kolejne pomieszczenie ukazuje typową sypialnię, w której mieszkali goście odwiedzający książęcą rodzinę. Na wyposażeniu posiadało łóżko z baldachimem, obok znajdowała się umywalka.



Malowidło sufitowe prezentuje alegorię wiosny.



Ostatnim zwiedzanym pomieszczeniem jest różowy pokój z malarstwem krajobrazowym i martwą naturą pochodzenia włoskiego z XVII wieku.



Wychodzimy z zamku na dziedziniec honorowy.



Po prawej stronie znajduje się wejście do działających na terenie zamku hotelu i restauracji. W głębi widać jedną z dwóch wież zamkowych wybudowanych w stylu renesansowym.



Wejście zdobi potężnych rozmiarów portal barokowy.



Za obecnym budynkiem hotelowym znajduje się ogród barokowy z XVII wieku malowniczo położony na niewielkim wzniesieniu.



Zdobią go posągi antycznych bogów, również z XVII wieku.



Z ogrodowego wzniesienia mamy ładny widok na zamek. Ogołocony w 1945 roku, najpierw przez właścicieli, którzy wywieźli co cenniejsze przedmioty, a następnie ograbiony przez zwycięską Armię Czerwoną zamek przechodził zmienne koleje losu. Początkowo przekształcono go w obóz dla kobiet, potem suszarnię chmielu, planowano nawet uruchomienie produkcji przemysłowej na tym terenie. Dopiero po latach uznano go za zabytek, a w 1996 roku wpisano zamek i cały Valticko-Lednicki Areał na listę UNESCO.



Wracamy przez budynek bramny na valticki rynek. Znajduje się na nim ładna kolumna maryjna z XVII w. Wybudowana jako wotum wdzięczności za ustąpienie dżumy w 1679 roku. Wierzchołek kolumny wieńczy figura Niepokalanej Marii Panny, w dolnych partiach umieszczone są posągi tradycyjnych obrońców przed zarazą - św. Sebastiana, św. Rocha, św. Karola Boromeusza i św. Ignacego.



Nad rynkiem wznosi się sylwetka kościoła Wniebowzięcia NMP z XVII wieku.



Wchodzimy do środka, by go zwiedzić, ale udaje się to nam tylko częściowo. Stojąc w oszklonym przedsionku widzimy bogato zdobione sztukaterią wnętrze kościoła utrzymane w stonowanej, szarej kolorystyce. Dalej niestety wejść się nie dało.



Jeszcze jedno miejsce przyciąga wzrok na valtickim rynku. To budynek ratusza wybudowanego pod koniec XIX wieku w stylu neorenesansowym. Budynek posiada dwa wejścia i 38 metrową wieżę. Na jego fasadzie znajduje się zegar i herb miasta.




Przed ratuszem znajduje się fontanna, która do 1901 roku była źródłem wody dla miasta. W 1896 roku książę Jan II z Liechtensteinu zlecił remont fontanny i poprawił jej wygląd, instalując nową rzeźbę z piaskowca, która przedstawia dziewczynę z dzbanem w stroju z epoki.



To tyle, jeśli chodzi o opis zamku i miasta Valtice. Zapraszam do zapoznania się z opisem pozostałych obiektów Valticko-Lednickiego Areału, a najlepiej na osobistą wycieczkę do tego miejsca. Naprawdę, jest co oglądać.

Zobacz w najbliższej okolicy:



Oranżeria w Lednicach






Zamek w Lednicach




Lokalizacja miejscowości

29 komentarzy:

  1. Przpiękny zamek. Ale bardziej podoba mi się z zewnątrz niż wewnątrz. Bo wewnątrz widać niesamowite bogactwo... które mnie jednak razi.
    Ale dziękuję za przepiękną wycieczkę.
    Pozdrawiam pięknie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam nie razi. Zwykle zwiedzając takie obiekty zachwycam się ich pięknem, a to zwykle wymagało bogatego właściciela lub sponsora. Tak to już jest na tym świecie, że tylko piękno natury jest za darmo. Co nie znaczy, że zawsze za darmo można je zobaczyć.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Tyle tego,że nie wiem jak skomentować tego posta. Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy to pierwszy piec. Pomyślałam, a jak się pali w takim piecu skoro nie ma drzwiczek do paleniska. No i zaraz przy kolejnych piecach dowiedziałam się jak funkcjonowały. Przyznam, że wcześniej nie spotkałam się z takimi rozwiązaniami...
    Sam zaś zamek świadczy o umiłowaniu podróży w każdej epoce. Ludziska podglądali, naśladowali i stosowali u siebie modne style architektoniczne, kulturę, sztukę... Dzisiaj, w czasach pandemii wystarczy otworzyć komputer, kliknąć w odpowiedni link i już..., mamy to czego szukaliśmy siedząc w wygodnym fotelu.
    Tak bogato zdobione wnętrza mnie osobiście nie zachęcałyby do wypoczynku, ale podobnie jak Ty lubię je zwiedzać i opisywać, bowiem każdy przedmiot przemawia swoją własną historią i historią jego posiadacza...
    Gdybym miała okazję z pewnością zatrzymałabym się w Valticach.
    Ściskam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz o podróżach wirtualnych, które ostatnio zastąpiły nam te w naturze. Jak na razie muszą nam wystarczyć. Obecnie chyba każde miejsce na świecie zostało już wiele razy opisane i pokazane, co ułatwia takie podróże. Nigdy jednak nie zastąpią one tych odbytych w realnym świecie. Filmy, czy zdjęcia pozwalają nam poznać te miejsca co najwyżej dwoma zmysłami. Będąc tam, na miejscu odbieramy je pięcioma i dopiero takie obcowanie w pełni pozwala poznać dane miejsce.
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  3. No tak, naczytam i naoglądam się u Ciebie, kulinarnie i historycznie napodróżuję z R.Makłowiczem po Morawach i już bym jechała do tej krainy:-) Jakie bogactwo pokazujesz, otoczenie, wnętrza, wyposażenie, oczopląsu można dostać. Zamek doskonale zachowany, mimo nieciekawej historii lat wojennych i tuż po, bo tyle wspaniałych budowli popadło w ruinę. Piece arcyciekawe, bo już sobie wyobrażałam, jak to noszone są polana do pokoi, wybierany popiół, a tu takie ciekawe rozwiązanie. Życia mało, żeby ogarnąć choć trochę zmysłem poznawczym, przynajmniej co bliższe:-) Doskonale opracowany post, profesjonalne zdjęcia, ile to pracy musiało Cię kosztować, i czasu; dzięki wielkie i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba się zaczerwieniłem, dziękuję za tak miły komentarz. Też lubię podróże z p. Makłowiczem i kilka z jego programów zaowocowało wycieczkami do pokazywanych miejsc. Skoro już wiesz, że Morawy to tak wspaniała kraina, zrealizuj swoje marzenie i ją odwiedź. Mogę Cię zapewnić, że będzie to wycieczka, która spełni Twoje oczekiwania, tak kulinarne, jak i te kulturalne związanie z licznymi zabytkami na tym terenie.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Oprowadziłaś nas po zabytkowym obiekcie jak rasowy przewodnik. Mam wrażenie że tam byłam. Lubię takie dokładne analizy i plan na początku postu bardzo mi pomógł w wyobrażeniu sobie całości. Zaciekawiła mnie szafka na biżuterię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz na myśli tę szafkę w chińskim stylu, to pewnie Cię zaskoczy informacja, że wcale nie pochodzi z Chin, a wykonano ją w Europie (tzw. styl chinoiserie). Miło mi, że wycieczka po zamku przypadła Ci do gustu, może kiedyś odwiedzisz ten zamek.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Ładnie wszystko opisane, jak w przewodniku :) Ja już aż tak wielu szczegółów z wnętrz nie pamiętam, poza salą biesiadną, tą najładniejszą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nieuniknione, zwłaszcza, gdy tak wiele podobnych obiektów ogląda się w czasie podróżowania. Dlatego dość szczegółowo opisuję i pokazuję odwiedzane miejsca, by potem móc wrócić i przypomnieć sobie te wszystkie szczegóły.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Podobnie, jak Ewa jestem pod wrażeniem różnorodności wyposażenia wnętrza, wszystko jest ciekawe i przyciąga wzrok. Co za dużo to niezdrowo, ale jakże przyjemnie pooglądać. winda z kanapą - ciekawy wynalazek, zwłaszcza, że wysokość zamku nie jest taka, żeby się człowiek zdążył umęczyć. No chyba, że wówczas podróż trwała o wiele dłużej niż dziś :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie chodziło o to, by się nie umęczyć, ale błysnąć przed odwiedzającymi nowinką światową. A może była taka konieczność, bo zdrowie już nie pozwalało na pokonanie kilku pięter. Sam jestem ciekawy powodu zainstalowania windy, ale nie znalazłem na ten temat informacji.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. Niezwykły spacer, zwłaszcza, gdy za oknem hula zimowy wiatr! A tu mamy przepiękne miejsce i mnóstwo zieleni odrywające od nieciekawej rzeczywistości. Dobrze, że się zachowało i można je podziwiać. Niesamowite wnętrza tchnące przepychem, rzeczywiście cudne te piece, a komplet niebieskich krzeseł też przykuwa wzrok. No i ciekawa i ładna ta imitacja marmuru. Warto byłoby tam zanocować! Może jeszcze jakieś duchy? Niezwykłe miejsce!!!
    Dziękuję bardzo i pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakże, zamek bez ducha nie może istnieć. Także ten w Valticach ma swoją tajemniczą postać, która regularnie pojawia się w podziemiach zamczyska, zwłaszcza w piwnicach pełnych wina. Tam właśnie, pod koniec wojny trzydziestoletniej został zamordowany hrabia Langendorf, gdy wypiwszy co nieco za dużo wina, nie miał siły, by wrócić do zamkowych komnat. Rano znaleziono jego ciało przebite własną szablą. Jego duch do dzisiaj błąka się po piwnicach zamku, szukając swojego zabójcy.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Niezła historia, dzięki!

      Usuń
  8. Przepiękne miejsce tylko nie wiem czy ładniejsze w środku czy na zewnątrz? Pozdrawiam Serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudny wybór, mnie się podoba jako całość. Jedno jest pewne, że po niedawnej renowacji z zewnątrz wygląda jeszcze piękniej.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. Ale bogactwo i przepych, architektura, wiele przedmiotow zwiazanych z juz przeszllymi epokami, chwala Chechom, ze potrafiy orzywrocic swetnosc tego miejsca, czytalam i ogladalam i caly czas sie zastanawialam jak te palacowe cuda przetrwaly czasy powojenne. I juz wiem, na końcu opisales jego powojenna historie, cud, ze wrocilo to miejsce do poprzedniej wspanialosci.
    W Polsce zwiedzialam Kozlowke, na Lubeszczyznie, tez ma takie bogate wnetrza, tez przetrwalo zawieruchę wojenna ale po wojnie miala Kozlowka wieksze szczescie, a ten czeski palac zostal tak pieknie odrestaurowany, ciekawe jak wygladal po suszeniu w nim chmielu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czesi, pomimo ogromu zabytków tego typu, bardzo dbają o swoje zamki i pałace, a nawet, co może dziwić, obiekty sakralne. Idą na to ogromne pieniądze, ale efekt jest wspaniały. Warto zwiedzać ten kraj, my chwalimy się Kozłówką, Łańcutem, Wilanowem, jeszcze pewnie kilka dużych pałaców się znajdzie, w Czechach takich obiektów będzie kilkadziesiąt na dużo mniejszej powierzchni kraju.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Ten zamek jest niezwykle wspaniały i przestronny. Zwiedzanie całej okolicy może zająć kilka godzin. Fantastyczna jest też kolekcja mebli, którą posiada.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Twoją opinią, cała okolica wokół zamku jest niezwykle ciekawa i watra zobaczenia. Jeszcze kiedyś pokażę atrakcje ogromnego parku położonego między Valticami, a Lednicami. Tylko na jego zwiedzanie trzeba poświęcić jeden dzień, tyle tam atrakcji, poza opisanymi już zamkami.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Jak ja uwielbiam takie miejsca, pełne wyrafinowanego piękna, elegancji i kokieteryjności sztuki. Bo taka właśnie ma być architektura i sztuka, powinna widza i użytkownika zachwycać i wprawiać w błogostan.:)
    Kto bogatemu zabroni projektować, zdobić, budować! Książę-biskup Karl Eusbius von Lichtenstein-Kastelcorn, który przyczynił się do zdobycia olbrzymiego majątku rodu tak mówił: "pieniądze są tylko po to, aby było można pozostawić po sobie piękne budowle na wieczną rzeczy pamiątkę". Na pewno budowle i wyposażenie wnętrz były pewną formą ukrytego podatku, który ród musiałby płacić do cesarskiego skarbca. Liechtensteinowie posiadali 99 majątków ziemskich, gdyby mieli o jeden więcej, musieliby utrzymywać stałą armię w służbie cesarskiej. A tak, zamiast pieniądze łożyć na armię fundowali kolejne meble czy też windy i... elektryczność.
    Poszperałam trochę, po co zamontowano windy w zamku, bo są tam dwa dźwigi. Jeden z nich, tzw. restauracyjny, czeka na renowację, a winda, którą można teraz oglądać była zamontowana by ułatwić służbie opiekę nad dziećmi, których pokoje znajdowały się na ostatnim piętrze.
    Pierwszą windę w zamku zamontowała wiedeńska firma "F.Werthein & Comp", która także zamontowała w zamku metalowe sejfy. Wnętrze windy było pokryte fornirem mahoniowym, miało dwa posrebrzane lustra i szereg zabezpieczeń. Posiadała także dzwonek informujący o dotarciu na dane piętro, drzwi pierwotnie otwierały się na zewnątrz. Firma Freisslera udoskonaliła windę, a może była tylko podwykonawcą?
    Winda przez długi czas była używana przez firmy budowlane póki silnik nie uległ awarii. Odrestaurowano ją w 2015 roku.
    A tak na marginesie nie miałabym nic przeciwko, by w moim domu była winda, czasami mam serdecznie dosyć tuptania góra/dół. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie zgadzam się z Twoją opinią, bardzo lubię być wprowadzanym w taki błogostan. Chyba trafiłaś na jakiś szczegółowy artykuł o Valticach i jego właścicielach, bo dodałaś sporo ciekawych informacji w uzupełnieniu tego, co podałem w poście. Podoba mi się kredo Karla Eusbiusa von Lichtenstein-Kastelcorna, dzięki czemu możemy dzisiaj oglądać takie miejsca jak zamek Valtice, czy pałac Lednice. To były dobrze wydane pieniądze.
      Miło pozdrawiam, trzymaj się ciepło :)

      Usuń
  12. Ja się chyba starzeję :). Albo ta pandemia zrobiła mi bałagan w podróżniczych upodobaniach. Bo o ile nie jestem, albo nie byłam, fanką zamkowych ani pałacowych wnętrz to teraz nie mogę przestać się zachwycać. To bogactwo, przepych, oczopląs od nadmiaru zdobień i wzorów, malowidła na suficie, zdobione złotem piece naprawdę mi się podoba. Zwróciłam nawet uwagę na ten żyrandol z rybą piłą a jak na mnie to już jest naprawdę awangarda bo nie lubię ani wypchanych zwierząt, ani poroży i zwierzęcych skór jako elementu dekoracji wnętrz. Ciekawe czego nowego jeszcze dowiem się o sobie kiedy już będzie można ruszyć w świat.
    Opublikuję komentarz i wiesz co? Obejrzę sobie zdjęcia jeszcze raz :).
    Wszystkiego dobrego, moc serdecznych pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak ładnie podsumowałaś ten post w komentarzu. Już myślałem, że coś ze mną nie tak, że zachwycam się takimi wypasionymi wnętrzami, chociaż i tak uważam, że daleko im do pałaców imperialnej Rosji. Jednak okazuje się, że takich osób lubujących się w przepychu jest więcej, a Twój przykład pokazuje, że z biegiem czasu chęć poznawania takich obiektów jest coraz większa. Tak więc pozwolę sobie w przyszłości opublikować jeszcze kilka postów z opisem równie pięknych zamków i pałaców.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. OMG pokazujesz prawdziwe cudo. Oglądam każde zdjęcie i dosłownie oczy wychodzą mi orbit. Przepiękny zamek ale już przestałam marzyć i zapisywać miejsca, które chciałabym zobaczyć. Covid całkowicie mnie zdołował. Nareszcie zaprezentowałeś troszeczkę więcej zdjęć i bardzo dobrze bo przecież niemal wszyscy mamy utrudnione i uniemożliwione podróżowanie. Wielkie dzięki bo kocham oglądanie tak profesjonalnych zdjęć!!!
      W sobotę tuż po opublikowaniu swojego posta, nagle zmogła mnie choroba i dopiero przed chwilą postanowiłam odwiedzić ulubione blogi.
      Ślę Ci moc pozdrowień życząc cudownego weekendu:)

      Usuń
    3. Co do planowania nowych wycieczek jest to obecnie utrudnione. Trudno przewidzieć, co przyniesie nam przyszłość i jakie będą możliwości podróżowania. Może znów pozostanie nam wybór krajowych kierunków, co w końcu nie jest takie złe, bo pozwala powrócić do miejsc już odwiedzanych w przeszłości, kiedy głównie podróżowałem po kraju autostopem lub na rowerze. Z tych wyjazdów pozostało mi tylko sporo wypłowiałych już slaydów, które nie za bardzo nadają się do publikowania. Kilka takich wspominkowych wycieczek odbyłem w zeszłym roku i są to fajne powroty po wielu latach przerwy. Co by nie mówić, to kraj nam jednak pięknieje, a i podróżowanie dzięki dobrym drogom jest łatwiejsze i nie zabiera już tyle czasu co dawniej. Na pewno kilka postów z tych wyjazdów pojawi się na blogu.
      Życząc Ci dużo zdrowia pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  13. Niesamowite miejsce, ale także niesamowite i dopracowane ujęcia. Byłem w Mikulovie i to miasteczko jest przesympatyczne, ale niestety nie było mi dane zrobić zdjęć :(
    Mam nadzieję, że dzięki kolejne Twojej zachęcie odwiedzę to piękne miejsce :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Wygląda niezwykle reprezentacyjnie. Trochę przypomina mi Łańcut.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga. Będzie mi miło przeczytać Twoją opinię o przedstawionym miejscu..