Lukka to kolejne z włoskich miast, które zwiedziliśmy podczas naszej wycieczki po Toskanii. Miasto ma niezwykle bogatą, sięgającą czasów rzymskich historię. Jej największe lata świetności przypadają na okres od XI do XIV wieku, gdy stało się jednym z najpotężniejszych włoskich miast-państw. Swoją potęgę budowało najpierw na rolnictwie i uprawie oliwek, później na handlu jedwabiem i sukiennictwie. Miasto przez długie lata zachowało swoją niezależność, aż do roku 1799, gdy zdobył je Napoleon.
Dzisiejsza Lukka wydaje się miastem nieco zapomnianym przez turystów, którzy głównie zmierzają do położonej nieopodal Pizy i jego słynnego Placu Cudów. To sprawia, że nawet w sezonie zwiedzanie tego miasta jest przyjemne. Nie ma tu ogromnych tłumów turystów, stosunkowo łatwo znajdziemy też miejsce w kawiarni czy restauracji, aby zrobić sobie przerwę w zwiedzaniu. A że jest tam co zwiedzać, już niedługo się o tym przekonacie po lekturze tego postu.
Nasz spacer po Lukce zaczynany nieopodal bramy Porta San Donato. Brama jest jedną z sześciu prowadzących w obręb Starego Miasta otoczonego wspaniałym pierścieniem dawnych murów obronnych.
Mury powstały w XVI wieku, a dzięki swojej nowatorskiej konstrukcji, bardziej przypominającej mury twierdzy, przez długie lata decydowały o niezależności Lukki. O ich potędze świadczą wymiary - ok 12 m wysokości i prawie 30 m szerokości. To czyniło je odpornymi nawet na atak z wykorzystaniem dział armatnich.
Wchodzących do miasta wita postać biskupa, św. Donata.
Postać tego biskupa niedługo znów spotykamy, mijając kościół św. Paolina z Lukki.
Wypełnia jedną z wnęk fasady kościoła.
Przy okazji, dosłownie na chwilę, zagladamy do środka świątyni. Zwraca uwage bogate wykończenie freskami całego prezbiterium kościoła przedstawiajace sceny z życia św. Paolina z Lukki. (z XVI w.)
Lukka zachowała średniowieczny układ ulic. Większość naszej wycieczki prowadzi jej wąskimi uliczkami. Utrudnia to obserwację ciekawej zabudowy miasta. Jedynie w miejscach, gdzie znajdują się większe place, możemy zobaczyć sylwetki budynków w pełnej okazałości.
Tak trafiamy na Piazza Cittadella, gdzie znajduje się m.in. pomnik Giacomo Pucciniego.
Skąd tutaj jego pomnik? Otóż Giacomo Puccini urodził się w Lukce. W jego domu znajduje się obecnie muzeum Mistrza oraz niewielka szkoła muzyczna z zachowanym fortepianem, na którym Giacomo skomponował operę Turandota. To ten narożny budynek, z czerwonej cegły.
Idąc dalej znajdziemy się na Piazza San Michelle - najstarszym placu miasta, gdzie zaczęła się jego historia. W czasach rzymskich pełnił funkcję forum romanum, a w wiekach średnich głównego placu miasta.
Plac otaczają piękne budynki, pośród których wyróżnia się Palazzo Pretorio. Jego elewację zdobi ogromny zegar, a wewnątrz pięknej, renesansowej loggii znajduje się pomnik Matteo Civitali, głównego architekta miasta.
Jednak to, co najbardziej zachwyca turystów znajduje się na środku tego placu. To Kościół San Michelle in Foro.
Przed nim znajduje się pomnik Francesco Burlamacchiego – znamienitej postaci Lukki, z 1863 roku.
Kościół posiada jedną z najładniejszych romańskich fasad we Włoszech. Jej górną część tworzą cztery kondygnacje małych loggii w stylu pizańskim. Na szczycie stoi czterometrowy posąg św. Michała Archanioła, z dwoma mniejszymi postaciami aniołów po bokach.
Na prawym narożniku świątyni znajduje się rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Prawie identyczną zobaczymy w kościele.
Główne wejście znajduje się w środku ciągu ślepych arkad stanowiących dolną część fasady.
Pięknie zdobiony motywami zwierzęcymi portal głównego wejścia.
Stonowane, ciemne wnętrze bazyliki.
Pozbawione ozdób prezbiterium z ładnym, marmurowym stołem ofiarnym.
Ozdobą kościoła są ładne, barokowe ołtarze.
Za najcenniejszy uważa się ołtarz Czterech świętych z obrazem z 1483 roku autorstwa Filippino Lippiego.
Przedstawia świętych Rocha, Sebastiana, Hieronima i Helenę.
Wykonana z marmuru ambona oraz
prosty w formie prospekt organowy uzupełniają wystrój kościoła.
Wychodzimy z kościoła. Znów zanurzamy się w małe, wąskie uliczki. Przy jednym z mijanych placów (Piazza Salvatore) zauważamy ładną marmurową fontannę z rzeźbą Najady - nimfy wodnej. Tutaj możemy napełnić posiadane butelki świeżą, zimną wodą.
W oddali widać wysoką wieżę dzwonnicy z bazyliki San Frediano. To nasz następny cel zwiedzania.
Wkrótce dochodzimy do budynku kościoła.
Na początek warto pójść troszkę dalej, na niewielki plac Piazza San Frediano. To z niego mamy najlepszy widok na frontową fasadę bazyliki.
Sama fasada może nie powala na kolana tak, jak w przypadku kościoła San Michelle in Foro, ale zachwyt zwiedzających wzbudza znajdująca się na niej bizantyjska mozaika z XIII wieku przedstawiająca postać wstępującego do nieba Chrystusa.
Wnętrze bazyliki urzeka różnorodnością stylów i bogactwem znajdujących się w niej kaplic. Poniższe zdjęcie ukazuje to na podstawie tylko jednej z nich, a tych jest w kościele kilka. Dlatego chcąc je dokładniej opisać poświęcę tej bazylice osobny post w przyszłości.
Ponownie idziemy wąskimi uliczkami starej Lukki,
ale nie za długo, bo oto wchodzimy na jeden z ciekawszych placów miasta, Piazza dell’Anfiteatro. Plac powstał na bazie amfiteatru z czasów, kiedy Lukką rządzili Rzymianie. Stąd jego eliptyczny kształt. Na skutek historycznych zmian amfiteatr podupadał, aż w końcu stał się ruiną. I na tych ruinach w VI wieku, zaczęły powstawać zabudowania, ostatecznie tworząc pierścień domów wokół starożytnej areny.
Na plac można się dostać (i opuścić) przez jedną z czterech bram. Niezwykłe to miejsce pełne czarujących kawiarni i restauracji. Warto tutaj zrobić sobie przerwę w zwiedzaniu miasta, usiąść przy jednym z kawiarnianych stolików i sącząc czarny trunek poddać się urokowi tego miejsca, pełnego toskańskich klimatów.
Pora zobaczyć kolejne atrakcje Lukki. Pierwszą z nich widzimy niedługo po wyjściu z Piazza dell’Anfiteatro. To słynna wieża Torre Guinigi, porośnięta kilkusetletnimi dębami na szczycie.
Widok potężnych dębów na szczycie wieży budzi zdumienie.
Jednak już po chwili to wspaniałe widoki Lukki i odległych wzgórz zawładnęły naszymi zmysłami.
Lukka to miasto 100 kościołów. Nie wiem, czy jest ich tyle, ale co chwilę jakiś mijaliśmy podczas spaceru po mieście. Większość zachwyca tak wiekiem, jak i wyglądem. Np. romański kościół San Giusto z połowy XII wieku.
Nieco dalej znajduje się kościół San Giovanii, w którym prawie codziennie odbywają się koncerty muzyki Pucciniego.
Ulicą biegnącą wzdłuż boku tego kościoła dochodzimy na Piazza San Martino. To na nim znajduje się główny i najważniejszy kościół w Lukce - Katedra św. Marcina.
.
Duomo di San Martino zachwyca piękną marmurową fasadą zdobiona trzema rzędami arkad w stylu pizańskim.
Pośród nich wyróżnia się postać św. Marcina na koniu, dzielącego się swoją szatą z napotkanym biedakiem.
Wejście do katedry znajduje się we wspaniałej loggii, bogato dekorowanej detalami rzeźbiarskimi przedstawiającymi sceny z życia św. Marcina.
Podobnie bogato zdobione są portale wokół drzwi prowadzących do środka katedry.
Wnętrze katedry ma kształt krzyża łacińskiego i jest podzielone na trzy nawy. z których środkowa została zakończona półkolistą absydą oświetloną trzema dużymi romańskimi oknami.
W obu bocznych nawach znajdują się duże ołtarze ze scenami ze Starego i Nowego Testamentu.
We wnętrzu katedry szczególnym zabytkiem jest tempietto, ośmiokątna marmurowa kaplica wykonana w 1484 roku przez Mattea Civitaliego
W kaplicy jest przechowywana najcenniejsza relikwia Lukki, tzw. Volto Santo, czyli Święte Oblicze. Jest to twarz Chrystusa na trzymetrowym krucyfiksie i uchodzi za jedyny prawdziwy wizerunek Jezusa. Według legendy rzeźba jest autorstwa Nikodema, ucznia Jezusa, który pomagał zdjąć ciało Jezusa z Krzyża. Nikodem podczas pracy przestraszył się, że nie podoła zadaniu. Gdy zasnął, jego pracę dokończyli za niego aniołowie.
Dalsze losy krucyfiksu były równie niezwykłe. Po śmierci Nikodema krzyż został ukryty w jaskini i dopiero kilkaset lat później anioł nawiedził we śnie biskupa Gualfredo pielgrzymującego do Jerozolimy zdradzając mu miejsce ukrycia figury. Ten kazał umieścić ją w łodzi bez załogi i powierzyć jej losy opiece Boga. Łódź dotarła w pobliże portu Luni w Toskanii, gdzie zawiadomiony przez rybaków biskup Lukki Giovanni wspólnie z mieszkańcami portu wydobył ją na brzeg.
Oczywiście każda miejscowość chciała ją zatrzymać dla siebie, biskup kazał więc wsadzić krucyfiks na wóz bez woźnicy. Woły zaciągnęły wóz aż do Lukki i tu zatrzymały się. Rzeźbę umieszczono w kościele San Frediano, ale pierwszej nocy zniknęła i znaleziono ją w kościele San Martino. Uznano to za cud a kościół zyskał rangę katedry. Na pamiątkę tych wydarzeń co roku 13 września ulicami Lukki odbywa się procesja, w czasie której uroczyście przenoszony jest krucyfiks z kościoła San Frediano do katedry.
Spacerując po katedrze odkrywamy co chwlę ciekawe detale jej wystroju. Tu marmurowa mozaika na posadzce,
a tutaj piękny fresk w absydzie ołtarza.
Nietypowo, bo po obu stronach transeptu katedry umieszczono ładne prospekty organowe.
Warto spojrzeć jeszcze w górę, gdzie ładnie wyeksponowane detale sklepienia katedry.
Na koniec, przed opuszczeniem katedry zaglądamy jeszcze do zakrystii. Jej większą część zajmuje grobowiec Ilarii del Carretto, młodo zmarłej drugiej żony Paola Guinigiego, panującego w Lukce od 1400 do 1430 roku.
Zrozpaczony mąż zachował piękno zmarłej małżonki uwieczniając jej rysy w marmurze. U jej stóp umieścił sylwetkę wiernego psa, czekającego, aż jego pani się obudzi.
Ściany zakrystii zdobią najcenniejsze malowidła w katedrze, jak Obrzezanie Jacoppo Ligozzi,
czy też Madonna z Dzieciątkiem i Świętymi Domenica Ghirlandiego.
Po wyjściu z katedry mamy ładny widok na Pałac Micheletti z II połowy XVI w.
Powoli kończymy zwiedzanie. Na koniec jeszcze tylko kilka fotek ulic i placów Lukki zrobionych gdzieś między katedrą a bramą Porta Sant'Anna.
Porta Sant'Anna jest jedną z bram, przez którą można wjechać do miasta samochodem.
Szerokie mury miejskie dzisiaj pełnią funkcję parku. Wytyczono po nich alejki spacerowe i ścieżki rowerowe.
Ostatni raz spoglądamy na miasto. Mury świetnie maskują jego atrakcje i będąc z tej ich strony nawet trudno wyobrazić sobie, co się za nimi kryje.
Na szczęście my już nie musimy sobie tego wyobrażać.
Lokalizacja miasta
Jak mieszkałam we Włoszech byłam w Lucce dwa dni i bardzo mi się spodobała. Jesienią było tam naprawdę pięknie a przede wszystkim spokojnie, bez nawału turystów. Idąc po murach okrążyłam miasto dookoła. Kościołów wszystkich tylko te najważniejsze.
OdpowiedzUsuńDużo bym dał za takie wa dni w jakieś włoskiej miejscowości, zwłaszcza w Toskanii. W czasie naszego zwiedzania zwykle brakuje mi możliwości bycia w danym miejscu o zmroku, chłonięcia atmosfery miasta gdy zapada wieczór i spacerów w świetle księżyca. Mam nadzieję, że kiedyś się przydarzy.
UsuńPozdrawiam.
Nigdy mi się nie znudzi oglądanie tych średniowiecznych włoskich miasteczek! Panuje w nich niesamowity klimat okraszony niezwykłą architekturą. Bogactwo dawnych państw-miast wyraża się mnogością świątyń i ich niezwykłą zdobnością z zewnątrz i od środka. Przeżyłam prawdziwą ucztę duchową i wzrokową. Wielkie dzięki!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
Im więcej czasu upływa od naszej wizyty w Italii, tym większe narasta marzenie na powrót. Plany są, wiemy, co chcemy zobaczyć, tylko ten wirus chyba kolejny raz wszystko storpeduje. Dobrze, że mam jeszcze kilka wspominkowych miejsc do pokazania, będzie okazja podsycić marzenia.
UsuńPozdrawiam.
Czekam więc na jeszcze, bo serwowanie zagranicznych atrakcji pozostaje teraz tylko we wspomnieniach:)))
UsuńLukką zainteresowałam się już kilka lat temu, dzięki Małgosi, która tam mieszkała i wszystkie te cudowności opisywała na blogu. Tak mi się to miasto i okolica spodobały, że chciałam pojechać tam własnym autem, ale nie miałam z kim.
OdpowiedzUsuńDzisiaj oglądając zdjęcia z Lukki... i owszem chciałabym tam pojechać i na własne oczy zobaczyć te cuda architektury... jednak wciąż wyczekiwana wolność skłaniałaby mnie raczej do natury niż do wyprawy w mury. Niemniej jednak Twoja wyprawa, zapewne w dużym skrócie przybliżona, przypomniała mi moje wcześniejsze plany i chęć ponownego wyjazdu do Włoch...
Pozdrawiam serdecznie :)
My staramy się łączyć zwiedzanie miejsc tak, aby było i coś z natury, i coś z architektury. We Włoszech zdecydowanie łatwiej o te drugie doznania.
UsuńPozdrawiam.
Strasznie tęsknię za podróżami, zwłaszcza do Włoch...
OdpowiedzUsuńMamy tak samo. Na razie wierzę, że tym razem na marzeniach się nie skończy.
UsuńPozdrawiam.
W Lucce byłam bardzo dawno temu, a dzięki twojemu postowi Wkraj wróciły wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Dobrze, że jest co wspominać. Miejsce na pewno warte zobaczenia,
UsuńPozdrawiam.
Piękna jest ta romańska świątynia. Dawno już nie byłam w tak wiekowej świątyni. Już sama nazwa miasta brzmi dla mnie romantycznie i tajemniczo. Nie znam jej pochodzenia, ale kojarzy mi się z Łukaszem, które to imię zawsze mi się podobało.A obrazy Ghirlandaio zawsze i wciąż, przecież to nauczyciel Michała Anioła. Jeśli Ewa ma na myśli tę samą Małgosię, co ja to pamiętam, iż byłam wówczas zachwycona jej opisami, kupiłam sobie nawet książkę, która była przeniesiona z jej bloga. No i podziwiałam decyzję wyjazdu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeraz Małgorzata Matyjaszczyk (wspaniała kobieta) mieszka w Tobbianie i o niej między innymi teraz pisze. Pamiętam, że najpierw zachwyciłam się jej opisami Pistoi i Lukki...
UsuńMuszę poszukać bloga tej pani, o której piszecie. Jeśli ktoś podjął decyzję, aby zamieszkać w Toskanii to rzeczywiście musiał się w niej zakochać na maksa. Taka osoba na pewno pisze od serca i z zapałem.
UsuńPozdrawiam.
Pięknie !!! Piękna architektura ! Podoba mi się kościół. Z zewnątrz przypomina trochę krakowskie sukiennice. Urocze są również te wąskie uliczki. Nigdy nie byłam we Włoszech. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie, jak tylko będzie taka możliwość, bardzo polecam wyjazd do Włoch.
UsuńPozdrawiam.
Wspaniała wycieczka po urokliwym miasteczku i jego atrakcjach! Architektura i klimatyczne zaułki przywołały moje cudowne wspomnienia z włoskich wojaży. Jednak Toskania wciąż pozostaje w sferze pragnień i planów... ach, jak bardzo tęsknię za podróżami w miejsca jeszcze mi nieznane. Dziękuję więc za tą piękną fotorelację :-))
OdpowiedzUsuńŚlę moc serdeczności!
Anita
Toskania to miejsce wręcz nastawione na turystów i zwiedzanie. Takiej masy atrakcji na stosunkowo niewielkim obszarze trudno znaleźć gdzieś w równym nasyceniu. Polecam Ci ten kierunek, na pewno będziesz zachwycona wyjazdem.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
byłam, widziałam, jedno z ciekawszych miejsc na mapie Włoch:) piękne, lekko senne, jeszcze nie zdeptane przez tłumy:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to spokojne zwiedzanie, bez tłumów, jest wielką zaletą Lukki.
UsuńPozdrawiam.
Byla w Lukce, kilka dobrych lat temu, pojechalam tam sama, moja kolezanka wolala zostac w hotelu przy basenie, a ja pociagiem sobie do Lukki pojechalam , jaki to byl przyjemny dzien, tak jak piszesz, nie bylo tam tlumow, miasto bardzo ciekawe i pelne pieknych budowli, przytulnych uliczek, placykow, odpoczywalam w kawiarenkach saczac kawe...i teraz ogladajac Twoj post wrocilam do tego miasta, do wspomnien. Piekne zdjecia,...pozdrawiam serdecznie i niech ta pandemia sie skonczy by sobie gdzies powedrowac wreszcie
OdpowiedzUsuńJest dokładnie tak, jak piszesz. To połączenie smaku kawy i toskańskich zabytków jest tak niesamowite, że oglądając zdjęcia człowiek zaraz nabiera chęci na skosztowanie dobrej włoskiej kawy.
UsuńTeż już życzymy sobie końca tej pandemii. Dość już odebrała nam zdrowia i kolejnych zaplanowanych wyjazdów.
Pozdrawiam.
Odkrywanie, na pozór zapomnianych miast, jest fascynujące. Lukka jest niezwykła i wiele oferuje dla lubiących te klimaty.
OdpowiedzUsuńFascynacja zwykle towarzyszy nam na każdej wycieczce. W podróżowaniu po Włoszech niesamowita jest ilość miejsc i zabytków, które się odkrywa zwiedzając ten kraj. Jak raz się tam pojedzie, to chce się wciąż wracać.
UsuńPozdrawiam.
Zwiedzania miast włoskich nigdy dość. Zachwycam się tam wszystkim; architekturą, bogactwem muzeów, przyrodą. W Twoim opisie i ilustracjach szczególnie spodobała mi się fasada kościoła San Michelle in Foro oraz mozaika z postacią wstępującego do nieba Chrystusa. Zresztą wszystko mnie zachwyca w tym kraju.
OdpowiedzUsuńMogę się podpisać pod Twoim pierwszym zdaniem. Od pierwszego wyjazdu kraj ten nas oczarował i to zauroczenie ciąż trwa. Myślę, że gdyby tylko teraz było to możliwe, już byśmy pędzili do Italii po kolejne wrażenia. Nas też tam zachwyca dosłownie wszystko.
UsuńPozdrawiam.
Nawet nie wiesz z jak wielką przyjemnością czyta się posty z zagranicznych wyjazdów w czasach ograniczonych możliwości w tym temacie! Lukka jest przepiękna a fakt, że nie ma w niej tłumów dodatkowo podnosi wartość miasta. Jestem zachwycona architekturą, ogromem architektonicznych zdobień i detali a klimat małego włoskiego miasta z pewnością jest tutaj wyczuwalny na każdym kroku a to we Włoszech bardzo lubię. Nie mogłabym nie wspomnieć o kościele San Michelle in Foro bo jest przepiękny a jego fasada zapiera dech. Podobnie jak pierwsze zdjęcie, na którym pokazujesz wnętrze - światło wpadające przez rozetkę wygląda jak księżyc na ciemnym, bezgwiezdnym niebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że podzieliłeś się z nami wspomnieniami z Lukki.
Serdecznie pozdrawiam.
Piszesz, że oglądanie takich postów jest wielką przyjemnością. Dla mnie równie przyjemne było pisanie tego posta, powrót wspomnieniami do czasu, gdy byliśmy w Toskanii i zwiedzali te wszystkie piękne miejsca. Cieszę się, że udzielił Ci się klimat zalanej słońcem Toskanii.
UsuńPozdrawiam :)
Odwiedziłam Lukkę w czasie mojej wycieczki po Toskanii w 2013 roku. Ożywiłeś moje wspomnienia. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńByłaś kilka lat przed nami, więc pewnie nie wszystko wygląda na zdjęciach tak, jak w czasie waszej wycieczki. Zbierając materiały do postu oglądałem dzisiejszą Lukkę i też mogę stwierdzić, że kilka miejsc wygląda dzisiaj ładniej niż pokazałem to w poście. Zwłaszcza katedra po remoncie mocno wypiękniała. Mimo tych zmian klimat tej miejscowości wciąż jest taki sam. I za to lubię Wochy, zwłaszcza Toskanię.
UsuńPozdrawiam.
Tą ogromną ilością zabytków architektury można obdzielić kilka miast:-) nie wiadomo, gdzie zatrzymać wzrok, a tu jeszcze tyle do zwiedzania. Pewnie jeden dzień to za mało, aby je wszystkie poznać, bo jakie kryteria przyjąć, które wybrać, jeśli każdy zaułek kryje cos innego. Niesamowite miejsce, cenne i z tego względu, że poza przeludnionymi trasami turystycznymi. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ogrom zabytków we włoskich miastach powoduje, że trzeba wybierać, co należy zobaczyć. To zawsze pozostawia niedosyt. Wydaje mi się, że w Lukce zobaczyliśmy wszystko, co polecają przewodniki, ale wiem też, że jest tam sporo miejsc mniej znanych, a równie ciekawych. Jeden dzień to za mało ? Chciałbym mieć cały dzień dla siebie w Lukce. Z tego, co pamiętam byliśmy tam niecałe cztery godziny
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Pięknie i historycznie.
OdpowiedzUsuńA te duże dęby na szczycie wieży to rzeczywiście szok niesamowity:-)
Z jednej strony mogą szokować rozmiarami, akurat na zdjęciu widać tylko fragment jednego z większych dębów, ale już ten fragment wystarczy by uzmysłowić sobie jego wielkość. Z drugiej strony ta niezwykła atrakcja dostarcza przyjemnego chłodu i cienia, o co wcale nie jest tak łatwo w trakcie zwiedzania Lukki.
UsuńPozdrawiam.
Wystarczy dwa, trzy dni nieobecności na blogu a już pojawiają się takie cudowności. Muszę przyznać, że i mnie oczarowała Lukka. W tym jak i w każdym toskańskim mieście zachwyca mnie każdy zakątek. W czasie ostatniego pobytu w Toskanii zabrakło nam czasu aby kolejny raz pojechać do Lukki. W tej niezwykle malowniczej krainie jest jeszcze tak wiele miejsc, które chciałoby się zobaczyć. Ubiegłoroczny rok całkowicie spisany na straty, a co będzie z tegorocznym? Jedna niewiadoma. I chociaż Twoje i moje archiwum jest obfite w zdjęcia to nic nie zastąpi tęsknoty za poznaniem nowych i odwiedzeniem starych miejsc. Dobrze, że zbliża się wiosna i te dwie trzy popołudniowe godziny pozwalają na buszowanie po ogrodzie i na drobne porządki, przycinanie hortensji, odkrywanie poniektórych krzewów.
OdpowiedzUsuńMiłej, rodzinnej niedzieli i cudownego tygodnia:)
Tak, jak piszesz, nawet najbogatsze archiwum zdjęć nie zastąpi tego dreszczyku emocji, gdy przekraczasz próg nowego zabytku , czy też pobytu w nieznanej wcześniej miejscowości. Trzeba będzie znów dostosować się do rzeczywistości i być tam, gdzie będzie to możliwe.
UsuńMiłego tygodnia, pozdrawiam serdecznie :)
Tyle tu do zobaczenia. Aż dziw, że mało tam turystów ale dobrze wiedzieć o takich miejscach :) Co prawda Włochy mi na razie nie po drodze ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńTurystów niewielu, bo tak po prawdzie nazwa Lukka niewielu osobom coś mówi. Główne cele Toskanii to Florencja, Piza, San Giminiano czy Siena. Dopiero, jak się już napatrzy do syta, co jest w tych miastach (a jest tego całe mnóstwo) człowiek rozgląda się za czymś mniej znanym, a równie wartym zobaczenia. I taka jest Lukka, którą polecam w dzisiejszym poście.
UsuńPozdrawiam.