Pevnost w języku czeskim ma kilka znaczeń. Jedno z nich oznacza twierdzę. Josefov to obecnie dzielnica miasta Jaromierz. Tak wiec tytuł dzisiejszego postu można przetłumaczyć jako Twierdza Josefov.
Pogranicze polsko-czeskie w rejonie Kudowy było dawniej terenem granicznym pomiędzy Prusami a Austro-Wegrami. Dla ochrony tych granic powstał jeden z największych systemów militarnych umocnień w Europie. Ważnym elementem tych umocnień była zachowana do dziś w prawie pierwotnym stanie twierdza Josefov.
Twierdza została zbudowana na rozkaz cesarza Józefa II w latach 1780-87 wg projektu francuskiego inżyniera Duhamela de Querlonde. W twierdzy mogło stacjonować 12 tysięcy żołnierzy, a zgodnie z założeniami mogła bronić się przez 5 miesięcy, co praktycznie czyniło ją nie do zdobycia.
Zwiedzanie twierdzy zaczynamy w centrum miasta garnizonowego, które zostało zbudowane od podstaw razem z twierdzą. Miasto musiało być samowystarczalne, stąd funkcjonowały w nim liczne warsztaty zaopatrujące garnizon we wszystkie konieczne dobra. Jak na duże miasto przystało jego centrum stanowił rynek z kościołem i ratuszem.
Ozdobą rynku jest nieczynna obecnie fontanna z sylwetką żołnierzy.
Wszystkie budynki zostały postawione w jednym stylu a ulice przecinają się pod kątem prostym. Część domów została odnowiona, ale wiele pamięta pewnie jeszcze czasy, gdy funkcjonował tu garnizon wojska.
Miasto wygląda na wymarłe, sporadycznie mijamy mieszkańców, którymi dzisiaj w większości są Romowie.
Na jednym z placów znajduje się pomnik cesarza Józefa II, założyciela miasta. To na jego cześć twierdza przybrała nazwę Josefov, wcześniej była znana jako Ples, od nazwy pobliskiej wsi.
Chcąc bliżej poznać historie tego miejsca i zwiedzić część pomieszczeń twierdzy udajemy się do dawnego Bastionu I. Tu po wykupieniu biletu czeka nas ok. 1 godzinny spacer z przewodnikiem.
Czekając na przewodnika oglądamy potężne wewnętrzne umocnienia twierdzy.
Zwiedzanie wnętrz niespodziewanie zaczynamy od wystawy barokowych rzeźb M. B. Brauna umieszczonych w kazamatach bastionu.
Następnie wędrujemy pomieszczeniami, gdzie dawniej mieszkali żołnierze. Dzisiaj w większości są to puste pomieszczenia.
W jednym z nich znajdujemy dziwną klatkę.
Okazuje się, że był to element wychowawczy dla żołnierzy Armii Czerwonej, którzy przebywali na tym terenie po interwencji wojskowej w 1968 roku. Klatka to po prostu rodzaj karceru, gdzie żołnierze byli zamykani za przewinienia. Jak to nazwano „dla polepszenia” zachowania.
Żołnierze radzieccy przebywali na terenie twierdzy do 1991 roku.
Ciekawym fragmentem trasy zwiedzania było zejście do podziemnej części twierdzy.
Składa się na nią ciąg pomieszczeń, gdzie dawniej były stanowiska strzelnicze dla żołnierzy i artylerii. Nie brak podziemnych magazynów, gdzie składowano amunicję.
Ale największe wrażenie robi spacer tzw korytarzami minerskimi. Nie ma tam światła, wędrujemy tylko w świetle lampek ze świeczkami. Strop bywa bardzo niski, a końcowe odcinki trzeba pokonywać mocno skulonym.
Ogółem w twierdzy znajduje się 45 km podziemnych korytarzy. Część z nich prowadziła daleko, kilkaset metrów na przedpola twierdzy. Tam zakładano ładunki minowe, które można było odpalać lontem w przypadku ataku wroga.
Wracamy na powierzchnię,
by pospacerować po zewnętrznych umocnieniach twierdzy.
System obrony twierdzy składał się z tzw. obwarowań koronowych. Były to umocnienia ziemne wzmacniane cegłami o znacznej wysokości. Umocnienia były w zasięgu ostrzału broniących się żołnierzy, którzy przez wąskie okienka strzelnicze zasypywali wroga kulami z broni palnej.
Zwiedzanie twierdzy kończymy dochodząc do zabudowań fortu Ravelin XIV.
Forty stanowiły pierwszą linie obrony twierdzy. Mocno uzbrojone w armaty miały dać czas na obsadzenie żołnierzami wszystkich stanowisk bojowych w twierdzy i zadać jak najwięcej strat atakującemu wrogu. Stąd inny kształt umocnień i budynków w tym miejscu.
Dodatkową funkcją fortów miało być przygotowanie zasadzki wodnej. Położona na wzniesieniu u zbiegu rzek Metuja i Łaba twierdza miała jeszcze jeden system obrony. Można było spiętrzyć wody tych rzek, a następnie zalać niżej położone tereny razem z wrogiem.
Trzeba przyznać, że twierdza była faktycznie nie do zdobycia. Strategie wojskowe mają jednak to do siebie, że się często zmieniają. Wybudowana olbrzymim kosztem i przy użyciu ponad pół miliarda cegieł twierdza nigdy nie przeszła swojego chrztu bojowego. Ostatecznie w 1888 roku Josefov przestał mieć status twierdzy. W mieście dalej funkcjonował garnizon, ale pomieszczenia twierdzy zmieniły przeznaczenie. Najpierw było tu więzienie, potem w czasie I wojny światowej obóz jeniecki, W czasie II wojny światowej stacjonowali tutaj Niemcy, a ostatnim akcentem wojskowym była obecność wojsk sowieckich w latach 1968-91.
Na koniec jeszcze jedno zdjęcie pokazujące dzisiejszy wygląd twierdzy z lotu ptaka.
    zdjęcie z Wikipedii
Jak widać, 289 hektarów umocnień oraz miasta wewnątrz twierdzy robi duże wrażenie. Obecnie cały teren twierdzy jest traktowany jako zespół zabytkowy. Dla tych co lubią takie klimaty polecam jego zwiedzenie.
Lokalizacja
niedziela, 18 stycznia 2015
Pevnost Josefov
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Wow! Twierdza jak się patrzy!
OdpowiedzUsuńAle ta klatka trochę mnie przeraziła ;)
Pozdrawiam!
Olbrzymia twierdza, kosztowała wiele pracy i pieniędzy, a nigdy nie została wykorzystana, a może to i dobrze, nie zginęli ludzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKolejna bardzo ciekawa Twoja wyprawa i wspaniałe zdjęcia :).
OdpowiedzUsuńNigdy o tej twierdzy nie słyszałam...Przyznam szczerze przeraził mnie jej ogrom...Świetne zdjęcia...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńLubić lubię, ale nie weszłabym do podziemi.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, miasteczko czyste i schludne, jak to czeskie, zaniedbane, bo romskie?
A swoją droga, ta klatka jako element wychowawczy dla krasnoarmiejców - piękne;)
Chyba po raz pierwszy pokazałeś czeskie miasteczko trochę zaniedbane, łuszczące się elewacje, nieczynna fontanna, bo zawsze było jak z pudełeczka; obserwowałam na Słowacji, jeśli jakieś osiedle opanowali Romowie, to pozostawał tylko obraz nędzy i rozpaczy, o nic nie dbają; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiezwykłe miejsce! Super zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńNa pewno warto tam się wybrać ;-)
Kolejne miejsce warte odwiedzenia, mam nadzieję, że się tam kiedyś wybiorę.
OdpowiedzUsuńFajne miejsce, ale słabo wykorzystane, jakby brak pomysłów a może raczej pieniędzy.
OdpowiedzUsuńO, jak blisko granicy! Warto wiedzieć o tej twierdzy, oznaczę ją sobie na mapie, bo z pewnością będziemy kiedyś w jej pobliżu. Miasto też ciekawe. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Cover myślę, że miejsce nie jest wykorzystane tak, jakby mogło być, ale pomysł na wycieczkę wart odnotowania. Mapka przydatna :) Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie wygląda jak wymarłe miasto, ale gdyby to odnowić, byłoby jeszcze bardziej interesujące. Sama twierdza robi ogromne wrażenie, zwłaszcza pokazana na tym ostatnim zdjęciu. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńHmm, zaskoczył mnie wygląd miasteczka. Aż dziwne, że takie wymarłe i zaniedbane.
OdpowiedzUsuńTeren fortecy czysty i zadbany.
Zachwyciła mnie wystawa barokowych rzeźb M. B. Brauna umieszczona w kazamatach bastionu.
Szkoda, że w takim miejscu. Gdy będę w pobliżu, to oczywiście odwiedzę to miejsce.
Specjalnie, nie pojadę.
Pozdrawiam serdecznie:)
Jak ja lubię takie miejsca... :D
OdpowiedzUsuńPięknie utrzymana twierdza.
Świetnie poprowadzona wycieczka.
Bardzo, ale to bardzo skojarzylo mi sie z Twierdza Klodzka.
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo skojarzylo mi sie z Twierdza Klodzka.
OdpowiedzUsuńMoniu, Twierdza Kłodzka jest Twierdzą Górską, natomiast Josefov jest na terenie płaskim i powstał sporo później. Srebrna Góra, jak i Kłodzko mają swój klimat i swoje mroki. Warto obie zwiedzić, bywam tam i tu co roku, robiąc nieco hałasu. Pozdrawiam, REKONSTRUKTOR ☺
UsuńNie miałam okazji bo zwykle za długo siedzimy w Dvur Kralove i już brakuje czasu na inne rozrywki.
OdpowiedzUsuńPiękne, choć nieco zaniedbane, a te barokowe rzeźby - ukryte perełki
OdpowiedzUsuńW.takich miasteczek w Czechach setki, a Ty jak zwykle, doskonale uchwyciłeś klimat tego miejsca i przybliżyłeś mi kolejną perełkę.Jak dobrze, że trafiłam na Twój blog, jesteś dla mnie turystyczną inspiracją a Twoje zdjęcia mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuńWcześniejsza nazwa twierdzy to Ples, a nie pies. Pochodzi od nazwy wioski na terenie której powstała.
OdpowiedzUsuńSkąd mi się ten pies napisał, nie wiem. Już poprawiłem.
Usuń