W 1920 roku Węgry na mocy traktatu w Trianon utraciły prawie 2/3 swojej dawnej
powierzchni. Poza jego granicami znalazły się m.in. ekskluzywne kurorty, w
których pobyty dla węgierskiej arystokracji były ulubioną formą spędzania czasu.
Usilnie szukano miejsca, które mogło by je zastąpić. Wybór padł na miejscowość
Lillafüred, położoną malowniczo nad sztucznym jeziorem Hámori w Górach Bukowych.
Gdy w 1921 r. premierem rządu węgierskiego został István Bethlen, podjął
decyzję o budowie w Lillafüred luksusowego Hotelu Palace (węg. Palotaszálló).
Hotel został zaprojektowany w stylu neorenesansowym przez Kálmána Luxa i
nawiązywał w formie do budowli powstałych w XV wieku za panowania króla Macieja
Korwina. Zbudowano go w latach 1927-1930. Powstał imponujący pałac z wysoką
wieżą i ozdobnymi szczytami. Jego stylowe wnętrza są pełne witraży i malowideł
nawiązujących w treści do wydarzeń z historii Węgier. Hotel spełnił pokładane w
nim nadzieje i wkrótce stał się bardzo popularny wśród wyższych sfer i to nie
tylko tych węgierskich.
Sama miejscowość od XVIII wieku była bardziej znana z rozlokowanych wokół
jeziora kuźni i hut, dopiero pod koniec XIX wieku zostały one przeniesione do
pobliskiego Miszkolca. Teren po zakładach przemysłowych wymagał rewitalizacji.
Przybyły na ten teren ówczesny minister rolnictwa, hrabia András Bethlen tak się
zachwycił tym miejscem, że postanowił utworzyć tu uzdrowisko. Romantyzmu tej
historii dodaje fakt, że sam później przyjeżdżał tutaj ze swoją żoną Lilli. Od
jej imienia pochodzi też nazwa uzdrowiska (węg. füred) Lillafüred.
Idąc w stronę hotelu z niedowierzaniem przyglądamy się barwie jeziora Hámori.
Latem, w słoneczne dni zachwyca szmaragdowym odcieniem wody.
Strzelista, wschodnia wieża hotelu Palota.
Wnętrza tego ekskluzywnego hotelu pokażę w późniejszej części postu. Niemniej
pięknie, wręcz baśniowo prezentuje się jego otoczenie, które możemy zobaczyć
spacerując wytyczonymi wokół niego alejkami. Zwłaszcza godne podziwu są
wspomniane w tytule wiszące ogrody. Najpierw jednak proponuję spacer wzdłuż
parku położonego u podnóża hotelu.
W dolomitowym zboczu wzniesienia znajduje się kilka grot udostąpnionych do
zwiedzania dzięki kamiennym schodkom. Część z grot jest prawdopodobnie sztuczna,
zostały wykute, aby zwiększyć atrakcyjność tej części parku.
Po chwili dochodzimy do miejsca, gdzie zaczynają się wiszące ogrody. Ładnie stąd
się prezentuje zachodnia wieża hotelu.
Wiszące ogrody znajdują się na pięciu tarasach stopniowo opadających do doliny
rzeki Szinva. Swoją nazwę zawdzięczają roślinności która porasta ściany
tarasów. Poszczególne tarasy nazwano tematycznie i tak mamy tutaj taras poezji,
muzyczny, kwiatowy, wodospadu i rzeźby. Takich miejsc nie ma co opisywać, trzeba
je zobaczyć. A więc zapraszam na wirtualny spacer.
Kolumna upamiętniająca wizytację okolicznych terenów przez cesarza Franciszka
Józefa w 1857 roku. Została tutaj przeniesiona z miejscowości Hámor.
Najwyższy na Węgrzech wodospad na rzece Szinva mający 20 m wysokości. Został
utworzony sztucznie po zmianie koryta rzeki w trakcie budowy hotelu. Jego nazwa
jest mało oryginalna, po prostu wodospad Lillafüred.
Widok na taras kwiatowy.
Dolna części wodospadu.
Labirynt na tarasie rzeźby.
Widok na mury oporowe, nie wszędzie roślinność przykryła je zieloną zasłoną.
Rzeźba Otto Hermana, węgierskiego przyrodnika i zoologa.
Ostatni fragment tarasowego szlaku prowadzi nas ku efektownej bramie z kratą.
Idąc dalej przechodzimy przez most nad rzeką Szinva. Zaraz za mostem znajduje
się ładna chata z bufetem.
Takie detale tworzą klimat tego miejsca.
Jeszcze raz spoglądamy na bramę prowadzącą do wiszących ogrodów. Cała zabudowa
tarasów z wiszącymi ogrodami miała w zamyśle przypominać umocnienia jakiegoś
potężnego, średniowiecznego zamczyska, które pochłonęła bujna roślinność.
To nie koniec atrakcji, jakie spotkamy w Lillafüred. Oto zaraz obok mamy drugą
bramę, tym razem prowadzącą do jaskini Anna.
W Górach Bukowych znajduje się ponad 800 jaskiń, jednak ta jest wyjątkowa, gdyż
została wypłukana w trawertynie. Ponoć na Ziemi istnieje tylko sześć takich
jaskiń. Całkowita długość jaskini wynosi 568 metrów, z czego 200 metrów można
zwiedzać. W jaskini można zobaczyć nie tylko piękne formacje wapienne, ale także
skamieniałe drzewa i odciski ich liści. W jaskini zaobserwowano 28 gatunków
stawonogów oraz nietoperze gładkonose i podkowce.
Mieliśmy pecha, gdyż dotarliśmy do jaskini tuż po tym, jak weszła do niej
ostatnia tego dnia grupa osób. Chcąc zobaczyć jej wnętrze musimy zadowolić się
zdjęciem panoramicznym 360°. Po kliknięciu na zdjęciu możemy poruszając myszką
zobaczyć wnętrze jaskini od podłoża po jej strop.
Nie udało się zobaczyć jednej atrakcji, to zaraz obok jest druga ukazująca w
całej okazałości widziany już wcześniej wodospad. Tym razem z miejsca, gdzie
spadająca woda utworzyła niewielkie jeziorko otoczone skałami. Trzeba przyznać,
że prawie sto lat po przesunięciu koryta rzeki Szinva wodospad wygląda bardzo
naturalnie.
Spod wodospadu udajemy się teraz ponownie na tarasy wiszących
ogrodów, ale inną drogą, dość stromymi zakosami. W dole widać rzekę Szinva,
która płynie tutaj żwawo kamiennym korytem.
Towarzyszą nam różne gatunki kwiatów.
Tak dochodzimy do najwyżej położonego tarasu poetów. Rozciąga się stąd wspaniały
widok na dolinę rzeki Szinva.
Stąd też mamy najładniejszy widok na górną część wodospadu Lillafüred, którego
wody w tym miejscu spadają stromo do misy małego jeziorka.
Na trawniku, pomiędzy rabatami kwiatów umieszczono kamienne płyty z fragmentami
wierszy znanych węgierskich poetów.
Oficjalnie jest mowa o pięciu tarasach, ale zdjęcie pokazuje, że wyżej są
jeszcze dwa poziomy ze schodami.
Poniżej widok na ściany hotelu Palota. Okrążamy go, chcąc wejść do środka
budynku.
Widok na hotel od strony jego wewnętrznego dziedzińca.
Z tej też strony udaje nam się wejść do środka hotelu.
Trafiliśmy do jednej z sal hotelowego holu o ciekawym wystroju nawiązującym do
wydarzeń z historii Węgier.
Niewątpliwie, największą ozdobą tej sali były pięknie witraże w oknach.
Zajrzeliśmy jeszcze do sal restauracyjnych.
One również zachwycają misternymi wykończeniami i niezwykle efektownymi
sufitami.
Wydawać by się mogło, że wizyta w hotelu będzie ostatnim akcentem zwiedzania
Lillafüred. Okazało się jednak, że to nie koniec atrakcji, jakie nas czekają w
tej miejscowości. Pierwsza jest związana z linią kolejki wąskotorowej, której
stylowa stacja znajduje się ok. 100 m na południe od budynku hotelu.
Trasa kolejki powstała w 1920 roku i przeznaczona była głównie do transportu
drewna z dalej położonych terenów leśnych do stacji w Miszkolcu. Obecnie służy
celom turystycznym, a jej najładniejszy odcinek zaczyna się tuż przed
Lillafüred, gdzie pociąg najpierw musi pokonać dwa tunele, a potem sunie
malowniczą doliną rzeki Garadna. Końcowa stacja znajduje się w samym sercu Gór
Bukowych, w miejscowości Garadna. Po drodze można zobaczyć unikalne w skali
Europy pozostałości monstrualnego pieca hutniczego.
Kolejne dwie atrakcje znajdziemy niedaleko dworca. Są to dwa wodospady na rzece
Szinva. Jeden jest sztuczny i powstał podczas zmiany koryta rzeki.
Drugi naturalny znajduje się nieco dalej na południe od stacji.
W pewnej chwili słyszymy gwizd lokomotywy. Szybko wracamy na stację.
Udało się, wpadamy na peron tuż przed wjazdem pociągu. Tylko widok
lokomotywy spalinowej nie bardzo pasował do tego idyllicznego obrazka, dużo
efektowniej wyglądała by tu lokomotywa parowa.
Kolejka w sezonie jest dużą atrakcją turystyczną. Z jej wagoników
korzysta sporo turystów, którzy po około 20 minutach jazdy docierają do stacji
końcowej. Stamtąd można wrócić pieszo ładnym szlakiem o długości około 4,5 km do
Lillafüred. Po drodze można zobaczyć wspomniany piec oraz pozostałości dawnych
kopalni rud żelaza.
Po chwili pociąg rusza i znika w pobliskim tunelu. Ponieważ kilka dni wcześniej
korzystaliśmy z podobnej kolejki w dolinie Szalajki, tym razem odpuściliśmy
sobie tę przyjemność.
Pozostał nam powrót do samochodu, jednak co chwilę odwracaliśmy głowę, by
jeszcze raz nacieszyć oczy widokiem malowniczo położonego hotelu Palota.
W opisach tej miejscowości często używa się określenia bajkowa,
nieziemska, fantastyczna, malownicza czy baśniowa. Każde z tych określeń tu
pasuje i każde nie do końca oddaje piękno Lillafüred. Polecam każdemu
odwiedzenie tego miejsca, nie często na tak małej powierzchni znajduje się tyle
atrakcji. My sami po kilku dniach byliśmy tam ponownie, tym razem z zamiarem
pospacerowania szlakami turystycznymi po wzgórzach otaczających Lillafüred,
gdzie znajduje się sporo jaskiń i punktów widokowych. Pech chciał, że po
dotarciu na miejsce rozpętała się burza z ulewnym deszczem. Zmusiła nas do
zmiany planów na ten dzień. Chociaż nie do końca ten dzień był stracony, gdyż
jadąc do Lillafüred wybraliśmy tym razem górską drogę z miejscowości Eger. Jest
uważana za najładniejszą na Węgrzech, z mnóstwem zakrętów i widokowych miejsc.
Przy niej nasza Droga Stu Zakrętów w Górach Stołowych wygląda jak uboga krewna.
Tę trasę też bardzo polecam.
Dolina Szalajki
Lokalizacja miejscowości.
Przejeżdża się obok w nieświadomości istniejących cudeniek:-) ale i tak nie dane by nam było dotrzeć tam ze względu na covid. A czytając post na początku stwierdziłam: szkoda, że wcześniej nie wiedzieliśmy ... my tranzytowi, Węgrzy nie chcą tam takich:-) Może kiedy zmienią się realia tego świata, pojedziemy tam, bo i droga z Egeru ciekawa, jak piszesz. Czasy cesarstwa austro-węgierskiego arcyciekawe, choćby ze względu na pozostawione budowle, od południa po Galicję. Perełkę pokazałeś, zaciekawiłeś mnie bardzo; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie bardzo się orientuję, jak się teraz podróżuje po Węgrzech, ale chyba we wszystkich krajach UE jest podobnie i nie ma jakiś większych ograniczeń, o ile ma się certyfikat. Droga z Egeru na pewno wam się spodoba, a i sam Eger to piękne, warte zobaczenia miasto. Mam nadzieję, że kiedyś tam dotrzecie. Macie stosunkowo blisko.
UsuńPozdrawiam.
Faktycznie bajkowe miejsce. W minimalnym stopniu pałac z tarasami przypomina mi Książ k.Wałbrzycha.
OdpowiedzUsuńW pałacu widać przepych. Piękne te tarasy, jest gdzie spacerować. Miasto warte zobaczenia. Pozdrawiam serdecznie.
Faktycznie jest pewne podobieństwo do Książa. Co do tras spacerowych poza miejscami wymienionymi w poście jest jeszcze bardzo dużo szlaków wokół miasta, którymi niestety nie udało nam się powędrować z powodu załamania pogody.
UsuńPozdrawiam.
Fajna miejscówka:)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod moją poprzedniczką Aleksandrą. Ja też od razu skojarzyłam to miejsce z Książem i jego tarasowymi ogrodami.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej miejscowości, ale zapisuję w kajeciku podróżniczym, bo bardzo mi się podoba:)
Pozdrawiam:)
Miejscowość jest warta zobaczenia i świetnie nadaje się jako przerywnik w podróży gdzieś na południe. Myślę, że kiedyś tam zawitasz.
UsuńPozdrawiam :)
Wnętrza pałacu sprawiają wrażenie jakby pomysłodawcy i architekci poprzez budowę tego pałacu chcieli przedłużyć czasy belle époque.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w nastroju romantycznym, bo w taki mnie wprawiłeś :)
Masz rację, takie można odnieść wrażenie. Pewnie właśnie w takich stylach gustowała dawna węgierska arystokracja, dla której ten hotel zbudowano.
UsuńPozdrawiam :)
Fantastyczne miejsce! Bardzo mi się podoba! Pięknie prezentuje się hotel na tle mnóstwa okalającej go zieloności i kwiatów. I wodospady, i groty, i różne poziomy ogrodu, i zwisająca roślinność. I mnóstwo innych atrakcji. Powtórzę za Ewą, że dużo tu romantyczności. Nie dziwę się, że tak się nim zachwyciłeś.
OdpowiedzUsuńZasyłam pozdrowienia:)))
Bo ja mam duszę romantyka i właśnie takimi miejscami bardzo się zachwycam. Pobyt tam był dla mnie wielką przyjemnością.
UsuńPozdrawiam :)
"...W opisach tej miejscowości często używa się określenia bajkowa, nieziemska, fantastyczna, malownicza czy baśniowa...", zgadzam się z tym i od siebie dodałabym jeszcze więcej epitetów - jest cudowna, zachwycająca, klimatyczna, trochę z domieszką magii. Bardzo mi się podoba to, że tyle tam zieleni, człowiek ma wrażenie, że znajduje się w największym ogrodzie świata. Stacja kolejki kojarzy mi się trochę z westernami i bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPokazana przez Ciebie sala hotelowa wygląda raczej jak wnętrze pałacu a od witrażowych okien ciężko oderwać wzrok. Z łatwością jestem w stanie sobie wyobrazić jak popijam tam eral grey'a :)
Moc serdecznych pozdrowień. Niech jesień zacznie się najpiękniej jak się da.
Z tym piciem herbaty może być pewien problem. Jak już tam weszliśmy, to właśnie żonie zamarzyła się filiżanka kawy, a mnie herbaty. Posiedzieliśmy tak z dziesięć minut, ale nikt z obsługi się nie zjawił. Cóż, opuściliśmy hotel i to był jedyny niezbyt miły moment podczas zwiedzania.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jaki zaskakujący obraz Węgier. Każdy kojarzy płaski krajobraz, a tu proszę góry. W dodatku bardzo malownicze z wieloma atrakcjami. Nigdy nie słyszałam o tym miejscu, potrafisz zaskoczyć. Z turystycznym pozdrowieniem Ania
OdpowiedzUsuńWitaj,
Usuńsam byłem zaskoczony, tym co tam zobaczyliśmy. Niby człowiek wie, bo poczytał i zobaczył zdjęcia, ale oglądanie na żywo to inna bajka. Polecam wyjazd w Góry Bukowe. Podobno najpiękniej tam jesienią, a ta właśnie się zaczyna.
Pozdrawiam.
Och jakie wspaniałe miejsce. Jestem nim zachwycona. W tym kraju można zobaczyć takie perełki. Wnętrze sali hotelowej bez dwóch zdań budzi zachwyt. Witraże to prawdziwe cacka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
To miejsce jak najbardziej zasługuje na te wszystkie zachwyty. Zwiedzanie Lilafured to ciągłe odkrywanie nowych atrakcji. Do tego trudno wskazać tę jedną, która by się wyróżniała lub przewyższała pozostałe. Wszystkie tworzą bajkowy obraz Lillafured, miejsca które warto zobaczyć.
UsuńPozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę :)
Uwielbiam czytać i oglądać Twoje posty, w których prezentujesz nam tak nieoczywiste a jednocześnie zachwycające miejsca i szereg okolicznych atrakcji. Nie chcę mnożyć zachwytów, bo brzmiałyby one banalnie, zatem pozostaje mi podziękować za wspaniałą fotorelację i możliwość poznania tej niezwykłej miejscowości ;-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam weekendowo!
Anita
Dziękuję Ci bardzo za te miłe słowa. O wycieczce do Lillafured zdecydował przypadek, początkowo nie planowaliśmy wypadu do tej miejscowośći. Dopiero lektura przewodnika, już na Węgrzech zwróciła uwagę na tę miejscowość. Potem jeszcze obejrzeliśmy zdjęcia na tablecie i już było wiadomo, że musimy tam być.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ale miejsce! w Egerze byłam ale z komercyjną wycieczką , jednak lepiej samemu się włóczyć turystycznie. Jest co w Lillafured oglądać. Z ostatniej podróży na Węgry i przez Węgry pozostało mi wrażenie ,że nie są nasi bratankowie zbyt uprzejmi w obsłudze turystów, jacyś tacy mało zainteresowani zarabianiem w ten sposób pieniędzy. I to taka obojętność spotkała nas nie raz...nie wiem, może nie mieliśmy szczęścia. Twoja relacja jak zwykle profesjonalna okraszona świetnymi zdjęciami, stanowi doskonały przewodnik. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ja takiego wrażenia nie odniosłem, wręcz przeciwnie, zwykle w restauracjach obsługa była na dobrym poziomie. Ten jeden przypadek traktuję jako wypadek przy pracy. Najczęściej jedliśmy w Egerze, tam nawet menu w restauracjach było w j. polskim.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo lubię obrośnięte roślinnością mury, ogrody pełne kwiatów wyglądają prześlicznie, wodospad zachwyca, groty.... masz rację atrakcji całe mnóstwo. I znowu mogę tylko żałować, że nie jestem zmotoryzowana. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo Ci nie zazdroszczę. Większość moich wycieczek odbyłem podróżując samochodem. Pozostaje Ci komunikacja publiczna, ewentualnie na bliższe wypady rower. Ja mam duży sentyment do wycieczek rowerowych. Był czas, gdy na nim poznawałem nasz kraj.
UsuńPozdrawiam.
No to możesz mnie pożałować jeszcze bardziej:) bowiem nie jeżdżę również na rowerze (z przyczyn o których nie chciałabym się tu rozpisywać) Zdana jestem wyłącznie na komunikację publiczną (głównie koleje, bo wygodniejsze). Stąd moje relacje są głównie z większych miast, które znajdują się na trasie kolei. Pozdrawiam.
UsuńPrzynajmniej odpada Ci problem parkowania. Zwłaszcza w większych miastach zaczyna to być coraz większy kłopot, nie wspominając już o cenie, która często za kilkugodzinny postój jest większa niż koszt obiadu w restauracji.
UsuńPozdrawiam :)
Dzięki za pokazanie kolejnego ciekawego miejsca. Fajnie wygląda ten kurort w stylizacji na starszy/średniowieczny (mury robią robotę).
OdpowiedzUsuńMasz rację, hotel świetnie oddaje klimat dużo starszego obiektu, niż jest w rzeczywistości. Przyjemnie się tam spaceruje, a i widokowych miejsc wokół nie brakuje.
UsuńPozdrawiam.
Przepięknie pokazałeś to urocze miejsce. Dziękuję za wycieczkę. Pozdrawiam serdecznie Ewelina.
OdpowiedzUsuńStarałem się oddać wszystkie atuty tego miejsca. Cieszę się, że Ci się podobało.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)