Saksonia to położona przy granicy z Polską i Czechami część Niemiec o bogatej
historii i nietuzinkowych zabytkach. Sama liczba ponad 50 zamków znajdujących na
jej terenie brzmi już imponująco. Jeśli dodamy, że większość z nich można
zwiedzać, to otwiera się przed nami interesująca lokalizacja, w niedalekiej
odległości od Polski, jako potencjalny cel wycieczkowy. Na moim blogu pojawiały
się już posty z tego terenu. Zarówno poświęcone architekturze, jak i malowniczym
przyrodniczo terenom Saksonii Szwajcarskiej.
Tym razem chciałbym przybliżyć sylwetkę zamku Weesenstein, położonego ok 30 km
na południe od Drezna. Zamek jest o tyle ciekawy, że był budowany od góry do
dołu. Co to znaczy ? Ot chociażby to, że królewskie komnaty mieszkalne są
położone niżej, niż zamkowe piwnice i dawne stajnie. Wszystko stanie się
bardziej jasne, gdy przyjrzymy się sylwetce tego zamku.
Historia zamku sięga około 1200 roku, kiedy została tutaj wzniesiona
średniowieczna twierdza obronna, mająca chronić granicę z Królestwem Czech.
Najstarszą widoczną obecnie częścią zamku jest jego centralna okrągła wieża,
która została wzniesiona około 1300 roku na skalnym cyplu w dolinie rzeki
Müglitz. W ciągu następnych stuleci zamek był rozbudowywany wokół jego
centralnej wieży. Interesującym aspektem jest fakt, że rozbudowa następowała z
góry na dół. W ten sposób najstarsza średniowieczna część zamku znajduje się na
wyższych kondygnacjach, podczas gdy nowsze, barokowe pomieszczenia mieszkalne
ulokowano poniżej.
Rozbudowy były związane z kolejnymi właścicielami zamku. Najdłużej, bo od roku
1406 do 1772 znajdował się w rękach rodu von Bünau, następnie został sprzedany
rodzinie von Uckermann, którzy m.in. założyli przy zamku barokowy ogród. W roku
1830 posiadłość nabywa rodzina królewska Wettynów. Zamek staje się siedzibą
królów saksońskich: Antoniego, Jana i Jerzego. Następnie w roku 1917 zamek
nabywa magnat przemysłu tekstylnego Alwin Bauer.
Obecny układ i przeznaczenie pomieszczeń na zamku możemy zobaczyć na tablicy
informacyjnej, przy której stajemy przed rozpoczęciem zwiedzania.
Zamek Weesenstein bywa nazywany "perłą w koronie Saksonii". Stanowi fascynujący
przykład architektury, w której na przestrzeni wieków połączono w całość wiele
budynków w różnych stylach, od gotyku po klasycyzm. Zamek posiada łącznie około
200 pomieszczeń, z czego 35 zostało udostępnionych do zwiedzania.
Przechodzimy przez kamienny most i stajemy przed bramą wybudowaną w 1575 roku.
Jej portal jest uważany jest za jeden z najcenniejszych portali renesansowych w
Saksonii. Zdobią go herby rodu von Bünau.
Po chwili dość skromną klatką schodową wchodzimy do dawnej rezydencji. Na
ścianie wisi obraz z widokiem doliny rzeki Müglitz z zamkiem Weesenstein.
Pierwszym ze zwiedzanych pomieszczeń zamkowych jest hol z portretem króla
Saksonii Jana Wettyna.
Zwraca uwagę bogate zdobnictwo ścian i części sufitowej tego pomieszczenia.
Wzrok przyciąga piękny, kryształowy żyrandol. Wiele podobnych znajdziemy w
kolejnych pomieszczeniach.
Na zamku Weesenstein znajduje się największa kolekcja dawnych tapet w Saksonii.
Pochodzą w większości z XVIII i XIX wieku. Ich tematyka jest różna, bywa, że
nawiązują do określonych dziejów historycznych.
W tzw. pokojach książęcych, gdzie mieszkali synowie króla Jana - Albert i Jerzy,
znajdziemy kilka tapet panoramicznych ukazujących epizody z wojny wyzwoleńczej
pomiędzy Grecją i Turcją.
Wystrój kolejnego pokoju nawiązuje do czasu, gdy na zamku mieszkał Johann Jacob
von Uckermann Młodszy. Był człowiekiem niezwykłym. Jako polityk posiadał
bibliotekę liczącą około 9 000 woluminów, rękopisy, przyrządy fizyczne i
astronomiczne, a także zbiory naukowe. W swoim czasie zdecydował się na
niezwykły mezalians poślubiając drezdeńską pokojówką Eleonore Hofmann. Para
wiodła niezwykle szczęśliwe życie i doczekała się dwanaścioro dzieci - 7 synów i
5 córek.
Na zamku Weesenstein znajdują się dwie kaplice, protestancka i katolicka. Tę
pokazaną na zdjęciu poniżej, katolicką, kazał wybudować około połowy XIX wieku
książę Jan (późniejszy król) i używała jej tylko rodzina królewska, która od czasów panowania
Augusta II Mocnego wyznawała wiarę katolicką.
Przechodzimy teraz do bardziej reprezentacyjnych pomieszczeń na zamku. Na pewno
należy do nich jadalnia ze ścianami wyłożonymi skórzaną, złoconą tapetą z
początku XVIII wieku.
Zbliżenie pokazuje szczegóły jej wyglądu. Wykonano ją ze 116 skór cielęcych,
które zostały wytłoczone, pomalowane, zszyte i przymocowane do tynku drewnianymi
listwami.
Sufit zdobią medaliony stiukowe przedstawiające cztery pory roku w formie bóstw.
Alegoryczne malowidła nad drzwiami symbolizujące cztery żywioły: Ogień, Wodę,
Ziemię i Powietrze.
Do jadalni przylegają jeszcze dwa mniejsze pomieszczenia. Ten po lewej z zieloną
tapetą i ładną bordiurą był pokojem drugiego syna księcia Jana - Ernesta.
Niestety, zmarł on młodo w wieku szesnastu lat.
W drugim mieszkał pierwszy syn księcia Jana - Albert. Na uwagę zasługuje wystrój
pokoju z ręcznie drukowaną w technice grisaille tapetę panoramiczną ilustrującą
historię miłości Kupidyna i Psyche. Na zdjęciu widać tylko niewielki jej
fragment.
Przechodzimy teraz do pokoju austriackiego. Jego nazwa pochodzi od obrazów
portretowych, przedstawiających członków austriackiej rodziny cesarskiej. Gdy
rodzina księcia Jana przebywała w Weesenstein, to w tym pokoju jego synowie,
wśród nich późniejsi królowie Saksonii - Albert i Jerzy, pobierali nauki.
Kolejne pomieszczenie to sypialnia, ale widoczne łoże nie zawsze się w nim
znajdowało. Dawniej na czas pobytu rodziny królewskiej łóżka przywożono z
Drezna, a następnie je ponownie zabierano. W pomieszczeniu znajdują się cenne,
ręcznie malowane tapety z XVIII wieku przedstawiające chińskie motywy na
papierze ryżowym.
W wielu pokojach udostępnionych do zwiedzania znajdują się piece kaflowe.
Niektóre z nich, to prawdziwe okazy sztuki, jak ten, stanowiący wyposażenie
sypialni królewskiej. Większość pieców była rozpalana i obsługiwana z korytarza
znajdującego się na zewnątrz pokoju.
Pokój księżniczki George, żony księcia Jerzego. Księżniczka faktycznie miała na
imię Maria Anna Fernanda i była córką króla Portugalii, ale zwyczajowo, na cześć
jej małżonka nazywano ją księżniczką George. Niebieska, elegancka tapeta
pochodzi z czasów, gdy zamek należał jeszcze do rodziny Uckermann. Kiedy zamek
został sprzedany w 1830 r., wyposażenie tego pokoju obejmowało 48 miedziorytów i
24 kolorowe porcelanowe figurki na postumentach, nadając temu pokojowi funkcję
galerii porcelany. Później Wettynowie zachowali charakter pokoju, ale zastąpili
miedzioryty portretami rodzinnymi.
To pomieszczenie również może pochwalić się ładnym piecem o klasycznej
stylistyce.
Następny pokój bywa nazywany salonem króla Jana i pełnił rolę jego gabinetu.
Około 1860 roku król wyposażył go w czerwoną welurową tapetę, karnisze i biały
berliński piec kaflowy. Przypuszcza się, że podczas swoich pobytów na zamku, to
tutaj król Jan pracował nad tłumaczeniem „Boskiej komedii” Dantego Alighieri. Do
publikacji wybrał pseudonim „Philalethes” (greckie „przyjaciel prawdy”), aby nie
korzystać z żadnych przywilejów swojego królewskiego pochodzenia. Uważa się, że
jest to najlepszy przekład dzieła Dantetego na język niemiecki.
Znajdujący się pomiędzy pokojami króla i królowej salon chiński był używany jako
pokój dzienny rodziny królewskiej. Pełnił też funkcję bawialni. Tu się
spotykali, aby grać i muzykować. Sekwencja obrazów z motywami chińskimi składa
się z 30 arkuszy papieru. Powstała w okresie złotego wieku tapet panoramicznych,
około 1820 roku. Uważa się, że Johann Jacob von Uckermann Młodszy nałożył tapetę
po zakończeniu wojen napoleońskich, kiedy to stacjonujące wojska zniszczyły
wyposażenie zamku.
Tylko pięć kopii tego francuskiego arcydzieła z ponad dwustoma figurami zostało
zachowanych na całym świecie, wśród których tapeta w zamku Weesenstein jest w
najlepszym stanie. Została wykonana w kolorze sepii i była ręcznie drukowana
przy użyciu drewnianych modeli.
Egzotyczny, trójwymiarowy krajobraz miał wywołać wrażenie, że widz znajduje się
w jakimś chińskim mieście. Wokół widzimy sceny z codziennego życia w Chinach:
procesję świątynną, podróż rzeką i handel herbatą.
W zamku znajdowało się 25 pokoi dla służby i lokajów oraz 34 pomieszczenia
gospodarcze. W zależności od swojej pozycji pokoje służby miały różne
wyposażenie. Poniżej możemy zobaczyć pokój tzw. sługi nocnego. Wśród wyposażenia
tego pokoju znajdował się dzwonek nocny, bidet, umywalka z miską i dzbankiem
oraz piec. Za pomocą systemu dzwonków służący byli wzywani przez króla lub
królową
Skoro był sługa nocny, musiała w zamku znajdować się również królewska
sypialnia. Ta w Weesenstein składała się jakby z dwóch części - wypoczynkowej z
fotelami i stołem
oraz części do spania z łożem. Pokój ten był używany przez króla Jana i jego
małżonkę, królową Amalię Augustę jako ich wspólna sypialnia. Ściany były
ozdobione zieloną tapetą, która zmieniła kolor na niebieski z powodu zmian
pigmentu.
Widocznym w głębi korytarzu można było przejść do apartamentu królowej. W
korytarzu tym znajdowała się również toaleta z mechanizmem spłukiwania wodą.
Podobnie, jak przy piecach, opróżnianie i czyszczenie toalety można było wykonać
z korytarza, otwierając niewielkie drzwiczki.
Częścią apartamentu był pokój królowej. Został ozdobiony tapetą z delikatnym
motywem kwiatowym. Biały piec kaflowy służył do ogrzewania tego i sąsiedniego
pokoju. Kanapa i fotele miały pokrycie przypominające wzór tapety. Ze względu na
wspaniały widok z okien na dolinę, pokój ten był uważany za najładniejszy w
całym zamku.
Niezwykłą ozdobą pokoju jest kunsztowny szklany żyrandol w kształcie kwiatu.
Opuszczamy skrzydło zamku z reprezentacyjnymi komnatami. Idziemy schodami piętro
wyżej.
A tu niespodzianka, zamiast kolejnych pokoi wchodzimy do piwnic dawnego zamku
średniowiecznego. Jak już wspomniałem, ten zamek był budowany od góry do dołu.
Piwnice służyły głównie do przechowywania żywności. Ale w czasie oblężenia zamku
stanowiły ważne miejsce strategiczne. Pozwalały ukryć się mieszkańcom zamku, a
dzięki otworom strzelniczym bronić również wejścia do wieży, ostatniego bastionu
obrony zamku.
W jednym z pomieszczeń piwnicznych znajduje się kamienny krzyż. Przypuszcza się,
że ma on związek z trwającymi na przełomie wieku XIV i XV walkami między
średniowiecznymi rodami czeskimi i niemieckimi o przejęcie zamku. Walka nie była
czysta i dzięki podstępowi zamek przypadł Margrabiemu Miśni Wilhelmowi I.
Kamienny krzyż mógł stanowić rodzaj oczyszczenia od winy nowego właściciela.
Pokonujemy kolejne dwa piętra klatki schodowej i wchodzimy do dawnej sali
rycerskiej.
Przez ponad dwa stulecia sala ta była zamurowana, dopiero w 1986 roku została
ponownie odkryta i odrestaurowana. Znajdziemy w niej liczne pozostałości stylu
renesansowego, m.in. na kolumnach przed oknami, na których znajdują się herby
rodzin Bünau i Schleinitz.
Duża liczba drzwi pokazuje centralne znaczenie sali, zapewniającej dostęp do
sąsiednich pomieszczeń.
Jednym z nich jest sala myśliwska. W sali znajdowały się trofea myśliwskie, broń
i obrazy zwierząt zgodnie z jej przeznaczeniem. Rodzina Wettynów zmieniła salę w
salon gier, umieszczając tutaj stół bilardowy w XIX wieku.
Ozdobą tej sali jest barokowy fajansowy piec, na którego żeliwnej podstawie
widnieje korona, monogramy Rudolfa z Bünau i jego żony Henriki Heleny z domu
Vitzthum von Eckstädt.
Z sali rycerskiej dość zawiłym systemem korytarzy dochodzimy do wewnętrznego
holu. Jego ozdobą są ładne szafy. Na zdjęciu jedna z nich.
Z holu zaglądamy do sali giermków. Uważa się, że pomieszczenie to służyło jako
reprezentacyjny salon rodziny Bünau. Pomieszczenie zawierało cenne malowidła
renesansowe, a także kolorowy strop z belek drewnianych. W XIX w. za panowania
Wettynów pomieszczenie to podzielono na mieszkanie i służył wówczas jako pokój
dzienny dla gości. W tamtym czasie ściany zdobił prosty, szablonowy wzór
kwiatowy w odcieniach szarości, widoczny na ścianie po lewej stronie.
Odkryte fragmenty dawnej dekoracji sali giermków pozwalają dostrzec różnorodne
motywy: smoków, węży, błaznów czy egzotycznych kwiatów. Można wyróżnić
otaczający całe pomieszczenie cokół z malowidłami arabeskowymi i groteskowymi
oraz kwiatowe ozdoby wokół otworów okiennych i drzwiowych. Całość naśladuje
wykutą w kamieniu balustradę.
Malowidła pochodzą z okresu późnego gotyku i renesansu. Powstały w kilku
etapach, w technice secco.
Teraz schodami wchodzimy na poddasze zamkowe. Znajdujące się tam wystawy
pozwalają prześledzić dzieje zamku i zmieniających się jego właścicieli na
przestrzeni dziejów.
M.in. możemy zobaczyć biurko ostatniego właściciela zamku, magnata tekstylnego
Alwina Bauera, który go kupił za sumę ok 1.9 miliona marek niemieckich.
Plansza pokazująca kolejnych właścicieli zamku.
Na jednej ze ścian poddasza znajdują się odrestaurowano freski z podobiznami
rodu von Bünau datowane na połowę XVI wieku.
Wizytą na poddaszu kończymy zwiedzanie pomieszczeń zamkowych. Pozostało nam
jeszcze zobaczenie ewangelickiej kaplicy zamkowej. Idąc do niej, wstępujemy do
kościelnej loży. W skromnie urządzonym miejscu znajdował się tylko piec i
klęcznik, a jedyną ozdobę stanowił obraz na ścianie. Z loży tej korzystali
wcześniejsi właściciele zamku. Jak wspominałem, rodzina królewska modliła się w
kaplicy katolickiej.
Obraz przedstawia scenę Sądu Ostatecznego.
Reprezentacyjne i bogato wyposażone wnętrze kościoła ewangelickiego powstało w
latach 1738-1741 w miejscu wcześniejszej kaplicy gotyckiej. Architektem nowej,
barokowej budowli był Johann George Schmidt, uczeń Jerzego Bähra. Wnętrze
świątyni charakteryzują różnorodne, iluzjonistyczne rzeźby imitujące marmur i
sztukaterie oraz jasne kolory. Zakrzywione galerie wsparte są na drewnianych
filarach. Podobnie jak niemal całe wnętrze, ołtarz wykonany został z
drewna. Zwieńczony jest kompozycją przedstawiającą Trójcę Świętą.
Widok na lożę, krórą oglądaliśmy wcześniej. Nad lożą znajdują się herby
fundatorów świątyni - Rudolfa von Bünau i jego żony Henriki Heleny z domu
Vitzthum von Eckstädt.
Imponującą konstrukcję ołtarza flankują patroni kaplicy, apostołowie Piotr i
Paweł. Zwraca uwagę rzadkie umiejscowienie ambony, jako elementu ołtarza.
Ładny prospekt organowy.
Malowidło na suficie przedstawia Wniebowstąpienie Chrystusa.
Po zwiedzeniu kościoła kierujemy się do wyjścia z zamku. Po drodze mijamy taras
kawiarniany.
W oczekiwaniu na filiżankę kawy podziwiamy założenie ogrodowe zamku Weesenstein.
Ładnie go widać z tarasu.
To już ostatni dziedziniec zamkowy. W oknie żegna nas postać króla Jana. To
jeden z manekinów, które można spotkać w trakcie zwiedzania zamku.
Wracamy na plac przed kamiennym mostem, gdzie zaczynaliśmy zwiedzanie.
Plac jest otoczony dawnymi budynkami gospodarczymi. Ten po lewej stronie
stanowił główną bramę wjazdową do zamku. Dzisiaj znajduje się w nim kasa
biletowa. My będąc kilka dni w Saksonii skorzystaliśmy z karty
schlösserlandCARD, której zakup zwrócił nam się już po dwóch dniach. Polecam jej
zakupienie, więcej szczegółów można znaleźć na stronie
https://www.schloesserland-sachsen.de/en/service/the-schloesserlandcard-free-admission-and-discount/
W budynku po prawej stronie znajduje się brama prowadząca do ogrodów zamkowych i
tam się teraz udajemy.
Do ogrodów warto się udać chociażby z tego powodu, że stąd najładniej prezentuje
się całe założenie zamkowe. Przekonuje my się o tym już po chwili schodząc
stromą ścieżką do ogrodowego wejścia.
Założony przez rodzinę von Uckermannów pod koniec XVIII wieku ogród składa się z
dwóch części połączonych mostem. Obie części różnią się charakterem, ale w obu
wytyczono symetryczny układ ścieżek zgodnie z kanonem ogrodów francuskich.
Kierujemy się do lewej części ogrodu. Pośrodku znajduje się fontanna otoczona
ładnymi kolorowymi rabatami kwiatowymi. Siedzimy tutaj dłuższą chwilę kojeni
pluskiem wody. Podziwiamy też ładne okazy tulipanów.
Park dzieli na dwie części rzeka Müglitz. W głębi ogrodu, w jej zacienionej
części znajduje się malowniczy próg wodny.
Stąd też mamy kolejny, ładny punkt widokowy na zamek.
Przechodzimy teraz piaskowcowym mostem, zbudowanym z polecenia króla Jana, do
drugiej części ogrodu. Aleje i ścieżki w tej części ogrodu zostały wysadzane
żywopłotami.
Prowadzą do perełek architektury, takich jak barokowy pawilon ogrodowy, otoczony
kształtnymi cyprysami.
Ogród zdobi też kilka pomników.
W 1861 roku na zlecenie króla Jana rzeźbiarz Wolf von Hoyer stworzył
marmurowy posąg Flory. Bogini nosi różaniec kwiatów we włosach i ofiarowuje
przechodniom różę ze swojego bukietu.
Zamek Weesenstein posiada również ogród zimowy z efektownymi schodami, który
stanowił łącznik między zamkiem a ogrodem zewnętrznym. W czasie naszej wizyty w
środku trwał jeszcze remont. Obecnie, po jego ukończeniu, wnętrza można wynająć
m.in. w celu udzielenia ślubu młodym parom. Taka uroczystość w odnowionych
barokowych wnętrzach kosztuje 400 Euro.
Kończymy nasza wizytę w zamku Weesenstein. Jeszcze z parkingu robię ostatnie
jego zdjęcie .
Nas ten zamek oczarował tak wyglądem i atrakcyjnym położeniem, jak również
spokojem podczas zwiedzania. Sami przemierzaliśmy najpierw zamek a później teren
ogrodu. Przyznam, że brak zwiedzających trochę dziwił, ale też sprzyjał
spokojnemu obejrzeniu całego kompleksu. Mam nadzieję, że tą relacją zachęcę
kogoś z czytelników do odwiedzenia zamku Weesenstein.
Lokalizacja zamku
poniedziałek, 6 stycznia 2025
Zamek Weesenstein
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Urzekający, potężny, a równocześnie lekki, w pięknym otoczeniu. Wnętrza niesamowite.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, zamek mimo ogromu budowli wydaje się finezyjny i elegancki w odbiorze. To kolejny jego atut.
UsuńPozdrawiam :)
Zamek Weesenstein jest przepiękny. Majestatycznie wznosi się na formacji skalnej. Zaiste - imponujący widok. Zachwytem patrzę na doskonale utrzymane i wyposażone komnaty zamkowe i soczystą, wiosenną zieleń. Aż trudno uwierzyć, że ta zdobna kaplica zamkowa jest protestancko-luterańska.
OdpowiedzUsuńPiękna relacja i cudowne zdjęcia.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)
W uzupełnieniu dodam, że w XIX wieku kaplica służyła za kościół parafialny dla okolicznych mieszkańców. Była najmniejsza parafią w Saksonii.
UsuńDzięki za opinię i pozdrawiam serdecznie :)
Robi wrażenie swoją kubaturą, ta schodkowa zabudowa, ciekawy jest ten dziwny sposób budowy. Komnaty kolorowe, ta tapeta ze skór robi wrażenie. Ogrody jak zwykle intrygujące. Pozdrawiam, wszelkiej pomyślności w Nowym Roku, dużo ciekawych wycieczek.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Tobie też życzę wszystkiego dobrego w nowym roku i spełnienia marzeń.
UsuńPozdrawiam :)
Kiedy tak patrzę na wystrój wnętrz, pełen przepychu zastanawiam się, czy dobrze bym się tam czuła, nie jako osoba zwiedzająca, bo tu nie mam wątpliwości, ale jako mieszkanka, przebywając na co dzień w tak bogatym otoczeniu pełnym dzieł sztuki i nie tylko.
OdpowiedzUsuńI wydaje mi się, że pokój królowej mogłabym sobie zaanektować :) jest taki lżejszy w wystroju od pozostałych i taki romantyczny. Sofa, książka i poproszę o filiżankę kawusi z mleczkiem i malutkie ciasteczko.
Ogrody przepiękne. Oj żyli sobie kiedyś ludzie, ale czy mając wszystko byli szczęśliwi, spełnieni, czy korzystali z tego dobrodziejstwa, czy też się nudzili z przesytu.
Takie mnie naszły myśli, kiedy oglądałam zdjęcia i czytałam o wyposażeniu komnat, salonów i innych pomieszczeń zamkowych.
Niewątpliwie piękna wycieczka. Planuję odwiedzić niedługo Drezno, ale nie wiem czy wystarczy czasu na mały skok w bok i wycieczkę na zamek. Choć pewnie i tak nie zauważyłabym tego wszystkiego, co ty tak szczegółowo opisałeś. Nie jestem taką dobrą obserwatorką.
Pozdrawiam
Budowla na pewno nie jest kameralna i może przytłaczać. W większości tego typu zamków istniały komnaty na pokaz, gdzie przyjmowano gości, czy organizowano bale. Miały oczarować odwiedzających i pokazać bogactwo właścicieli. Na co dzień jednak te sale stały puste, a życie mieszkańców toczyło się w prywatnej części tych domostw, z bardziej skromnym wyposażeniem. Myślę, że doskonale odnalazłabyś się w tych wnętrzach, urządzając swój pokój tak, jak lubisz. Jak Ci się już znudzą spacery po Dreźnie (nie wierzę), zajrzyj do jednego z saksońskich zamków. Będziesz zachwycona. Na YouTube jest ciekawy kanał prezentujący poszczególne zamki i pałace, myślę, że Cię zaciekawi -https://www.youtube.com/@SchloesserBurgen.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ups, adres ma być bez kropki na końcu - https://www.youtube.com/@SchloesserBurgen
UsuńBardzo ciekawe miejsce a Twoja relacja pięknie udokumentowana zdjęciami. Zamek dość masywny na pierwszy rzut oka od strony ogrodów wygląda ślicznie i lekko na tle zieleni. Bardzo interesujące są świadectwa jego dziejów w postaci przedmiotów codziennego użytku, które sprawiały, że życie w takim gmaszysku mimo wszystko chyba było dość wygodne. Z przyjemnością skorzystam z powyższego linku bo pasjami lubię takie filmy o ciekawych miejscach. Oczywiście zobaczenie tego na własne oczy jest super, ale jeśli nie można to dobrze jest mieć coś w zamian. Dzięki za tę wycieczkę, serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa pewno taka prezentacja nie zastąpi wizyty, ale daje pogląd, czego się spodziewać, ewentualnie co wybrać, jako cel wycieczki.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Próbowałam skorzystać z linku, ale pokazuje się informacja że strona jest niedostępna...
OdpowiedzUsuńLink na pewno jest dobry - ten drugi bez kropki. Wklej cały np. do Google
UsuńPozdrawiam :)