Sylwester, jak mało który dzień w roku, kojarzy nam się z upływem czasu.
Obecnie, w dobie powszechnie dostępnych urządzeń do odmierzania czasu, kwestia
jego pomiaru nie wydaje nam się czymś skomplikowanym. Zupełnie inaczej sprawy
się miały dawniej. Od zarania dziejów ludzkość stosowała różne metody pomiaru
czasu. Najpierw były to proste kalendarze bazujące na obserwacji przyrody i
jej zmian związanych z obiegiem Ziemi wokół Słońca. Dzięki tym obserwacjom
podzielono czas na lata, potem miesiące i dni. Ustalono, że rok ma około 365
dni.
Kolejny przełom w pomiarze czasu nastąpił w chwili wynalezienia zegarów. Ok 5500 lat temu w Chinach zauważono, że cień patyka wbitego w ziemię zmienia swoje położenie w ciągu dnia. Stąd już była krótka droga do powstania zegara słonecznego, który wciąż ulepszany dotrwał mniej więcej do średniowiecza. Ale wciąż nie umiano mierzyć czasu w nocy. Pewnym rozwiązaniem było pojawienie się klepsydry, która odmierzała równe odcinki czasu, ale była kłopotliwa w użyciu. Krokiem milowym w pomiarze czasu stanowiło wynalezienie w XVII w. zegara wahadłowego, którego dokładność można było ustawić do kilku sekund na dobę. W międzyczasie nastąpiła miniaturyzacja urządzeń do pomiaru czasu, zwłaszcza po wynalezieniu mechanizmu sprężynowego. Powstały zegary skrzyniowe, potem małe kominkowe, aż wreszcie takie, które można było schować w kieszeni surduta. Obecnie królują różnego rodzaju zegary elektroniczne, a najdokładniej czas mierzą zegary atomowe.
Po tym wstępie chciałbym Wam przedstawić wnętrza niezwykłego muzeum zegarów. Znajduje się w Jędrzejowie i powstało dzięki pasji lekarza Feliksa Przypkowskiego i jego syna Tadeusza, którzy przez lata kolekcjonowali zegary, głównie słoneczne oraz przyrządy astronomiczne. Muzeum znajduje się w dwóch kamienicach, dawnej aptece klasztornej z 1712 roku i domu farmaceutów z tego samego okresu, nabytych i przebudowanych w 1868 roku przez Przypkowskich.
Zbiory muzealne poznajemy niejako przy okazji spaceru po dawnych, zachowanych wnętrzach domu Przypkowskich. Zaczynamy w dawnym gabinecie Feliksa Przypkowskiego, gdzie prowadził praktykę lekarską w dziedzinie położnictwa i neonatologii.
Wystarczy spojrzeć na ścianę za biurkiem lekarza, by zorientować się, jakimi przedmiotami lubił się otaczać.
Więcej takich eksponatów znajdziemy w kolejnym tzw. szarym saloniku, gdzie dawniej rodzina Przypkowskich przyjmowała gości.
W szafach i regałach tego pokoju możemy zobaczyć różnej wielkości klepsydry, globusy i zegary słoneczne.
Do salonu przylega biblioteka z bogatą kolekcją książek, w tym duży zbiór literatury poświęconej gnomonice, nauce związanej z obliczaniem i budową zegarów słonecznych (od gnomon - pręt wskazujący godzinę w zegarze słonecznym).
Następnie poznajemy kolejne pomieszczenia mieszkalne. Zaczynamy od kuchni z ładnym piecem kaflowym.
Widok na kredens kuchenny, obok którego znajduje się dawna lodówka napełniana lodem.
Sypialnia Zofii i Feliksa Przypkowskich.
Jadalnia z ładnym kredensem i meblami wykonanymi w stylu zakopiańskim.
Następnie mijamy ciekawy pokój niebieski, gdzie znajduje się kolekcja zegarów kominkowych, z wahadłem oraz skrzyniowych.
Ozdobą pomieszczenia jest pięknie intarsjowana szafa.
Uwagę przyciąga wisząca na stropie lampa w kształcie kadzidła,
która również okazała się zegarem.
Wspomniane zegary skrzyniowe.
Przed nami największa sala z okazami zegarów słonecznych, stanowiących główną część kolekcji Przypkowskich. Zwraca uwagę wystrój pomieszczenia. Na ścianach umieszczono złote postacie symbolizujące 12 głównych gwiazdozbiorów, a na suficie ukazano Układ Słoneczny. Eksponaty są prezentowane w szklanych, podświetlanych gablotach. Elegancji pomieszczeniu nadaje ciemno-niebieskie tło ścian i sufitu.
Nie myślałem, że istnieje taka różnorodność zegarów słonecznych. W jednych gablotach mienią się złotem tzw zegary równikowe, typu augsburskiego. Dzięki busoli mogły być stosowane w różnych częściach świata. Świetnie nadawały się, jako zegary podróżne.
W kolejnej gablocie mamy zegary słoneczne dwutabliczkowe. Rolę gnomonu pełniła tu nić rozpięta pomiędzy dwoma częściami zegara, której położenie ustalano wg szerokości geograficznej.
Zegary słoneczne słupkowe.
Zegary słoneczne poziome z odchylaną tarczą.
Współczesne poziome zegary słoneczne montowane m.in. w parkach i ogrodach.
Całość kolekcji zegarów słonecznych liczy ok. 400 sztuk, co czyni ją trzecią na świecie pod względem ilości. Najstarsze eksponaty pochodzą z XVI wieku.
Przed nami kolejny etap zwiedzania wnętrz. Idąc schodami mijamy zegar słoneczny w formie obrazu. Jednak teraz to nie zegary stanowią główny element ekspozycji.
W kilku witrynach umieszczono ładne zestawy serwisów obiadowych z kolekcji Tadeusza Przypkowskiego. Tworzą dział eksponatów poświęconych gastronomii.
Kolejne odwiedzane pomieszczenia za sprawą wystroju przeniosą nas do XVIII wieku. Poniżej pokój malinowy z ładnym sekretarzykiem.
W sąsiednim pomieszczeniu trudno wzrok oderwać od pięknie zdobionych motywami zwierzęcymi i roślinnymi kurdybanów umieszczonych na ścianach. Ładnie z nimi komponują się zdobione metodą intarsji stylowe meble z XVIII w.
Alkowa, w której pewnie nie raz zdarzyło się skraść pocałunek niewieściej piękności.
Muzeum zegarów skrywa jeszcze jedną atrakcję. Aby ją zobaczyć wychodzimy na wewnętrzny dziedziniec. Dużo ładniej z tej strony wyglądają budynki muzealne.
Widok na przybudówkę z kopułą obserwatorium astronomicznego na górnym tarasie.
Sgraffitowa kompozycja upamiętniająca przekazanie muzeum Państwu przez Tadeusza Przypkowskiego w 1962 roku.
Wspomnianą atrakcją jest wspaniale urządzony Ogród Czasu. Ogród powstał w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku według pomysłu Tadeusza Przypkowskiego, który w tym czasie był dyrektorem muzeum.
O ile w muzeum oglądaliśmy różne eksponaty mierzące czas, to tutaj wydaje nam się, że nagle przenieśliśmy się w czasie do jakiegoś dalekowschodniego kraju. Przed nami znajduje się niezwykła konstrukcja, tzw schody wodne składające się z kilku basenów z przepływającą wodą, która przelewając się przez kamienne stopnie wydaje przyjemne, kojące dźwięki. Całość uzupełnia kryta gontem altana z 1712 roku. Kiedyś służyła jako suszarnia ziół dla apteki znajdującej się w jednym z obecnych budynków muzeum.
Idziemy teraz w głąb ogrodu schodząc tarasowymi schodami. Cały ogród otacza ładny mur, w którego wnękach znajdują się sgraffitowe dekoracje przedstawiające dwanaście znaków zodiaku oraz symbole pięciu żywiołów i planet Układu Słonecznego. W każdej wnęce znajduje się ławka. Siedząc na niej możemy wsłuchiwać się w uspokajające dźwięki dochodzące z pobliskich kaskad wodnych.
W dolnej części ogrodu znajduje się unikalna na skalę światową kompozycja roślin leczniczych oraz 11 zegarów słonecznych. Ogródek otoczony jest liczącym pół wieku bukszpanowym żywopłotem. Nasadzono tutaj m.in. melisę, rozmaryn, miętę, lubczyk, lawendę i wiesiołek. Mają one stanowić pewnego rodzaju symbol i przypominać, że niegdyś był to teren należący do apteki.
Najcenniejszym ze znajdujących się w ogrodzie eksponatów jest odrestaurowany oryginał zegara słonecznego z 1777 roku, który do drugiej wojny światowej stał w Łazienkach Królewskich w Warszawie przy Białym Domku. Według dawnych przekazów miał być on najbardziej efektowny ze słonecznych czasomierzy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który cenił sobie piękne zegary i naukę astronomii. Uszkodzony w czasie wojny zegar trafił do Jędrzejowa, gdzie został poddany renowacji.
W ogrodzie znajdziemy też zegary słoneczne o dość nowatorskiej konstrukcji. Niektóre zostały zaprojektowane przez Feliksa i Tadeusza Przypkowskich. Poniżej zegar kulowy z ruchomym gnomonem, który dla odczytu czasu należy ustawić dokładnie w kierunku słońca. W tle widać zegar słoneczny pierścieniowy, gdzie godzinę wskazywała plamka świetlna wpadająca do wnętrza pierścienia przez specjalnie wykonany otwór.
Rzadko spotykana konstrukcja zegara biegunowego (polarnego). Wyraźnie wskazuje godzinę ok. 10.40. Pisząc tego posta sprawdziłem w danych EXIF zdjęcia faktyczną godzinę jego wykonania. Zostało zrobione dokładnie o 10.43. To pokazuje precyzję wykonania znajdujących się w ogrodzie eksponatów.
Z pewnym żalem opuszczamy to piękne i zarazem ekscytujące miejsce. Na ścianie frontowej kawiarni ogrodowej znajduje się jeszcze jeden zegar słoneczny, największy w kolekcji Przypkowskich, którzy go też zaprojektowali (Tadeusz).
Znajdziemy na nim łacińską sentencję Wincentego Kadłubka, Levior est rerum, quam temporis iactura - Lepiej stracić rzeczy niż czas.
Kolejny przełom w pomiarze czasu nastąpił w chwili wynalezienia zegarów. Ok 5500 lat temu w Chinach zauważono, że cień patyka wbitego w ziemię zmienia swoje położenie w ciągu dnia. Stąd już była krótka droga do powstania zegara słonecznego, który wciąż ulepszany dotrwał mniej więcej do średniowiecza. Ale wciąż nie umiano mierzyć czasu w nocy. Pewnym rozwiązaniem było pojawienie się klepsydry, która odmierzała równe odcinki czasu, ale była kłopotliwa w użyciu. Krokiem milowym w pomiarze czasu stanowiło wynalezienie w XVII w. zegara wahadłowego, którego dokładność można było ustawić do kilku sekund na dobę. W międzyczasie nastąpiła miniaturyzacja urządzeń do pomiaru czasu, zwłaszcza po wynalezieniu mechanizmu sprężynowego. Powstały zegary skrzyniowe, potem małe kominkowe, aż wreszcie takie, które można było schować w kieszeni surduta. Obecnie królują różnego rodzaju zegary elektroniczne, a najdokładniej czas mierzą zegary atomowe.
Po tym wstępie chciałbym Wam przedstawić wnętrza niezwykłego muzeum zegarów. Znajduje się w Jędrzejowie i powstało dzięki pasji lekarza Feliksa Przypkowskiego i jego syna Tadeusza, którzy przez lata kolekcjonowali zegary, głównie słoneczne oraz przyrządy astronomiczne. Muzeum znajduje się w dwóch kamienicach, dawnej aptece klasztornej z 1712 roku i domu farmaceutów z tego samego okresu, nabytych i przebudowanych w 1868 roku przez Przypkowskich.
Zbiory muzealne poznajemy niejako przy okazji spaceru po dawnych, zachowanych wnętrzach domu Przypkowskich. Zaczynamy w dawnym gabinecie Feliksa Przypkowskiego, gdzie prowadził praktykę lekarską w dziedzinie położnictwa i neonatologii.
Wystarczy spojrzeć na ścianę za biurkiem lekarza, by zorientować się, jakimi przedmiotami lubił się otaczać.
Więcej takich eksponatów znajdziemy w kolejnym tzw. szarym saloniku, gdzie dawniej rodzina Przypkowskich przyjmowała gości.
W szafach i regałach tego pokoju możemy zobaczyć różnej wielkości klepsydry, globusy i zegary słoneczne.
Do salonu przylega biblioteka z bogatą kolekcją książek, w tym duży zbiór literatury poświęconej gnomonice, nauce związanej z obliczaniem i budową zegarów słonecznych (od gnomon - pręt wskazujący godzinę w zegarze słonecznym).
Następnie poznajemy kolejne pomieszczenia mieszkalne. Zaczynamy od kuchni z ładnym piecem kaflowym.
Widok na kredens kuchenny, obok którego znajduje się dawna lodówka napełniana lodem.
Sypialnia Zofii i Feliksa Przypkowskich.
Jadalnia z ładnym kredensem i meblami wykonanymi w stylu zakopiańskim.
Następnie mijamy ciekawy pokój niebieski, gdzie znajduje się kolekcja zegarów kominkowych, z wahadłem oraz skrzyniowych.
Ozdobą pomieszczenia jest pięknie intarsjowana szafa.
Uwagę przyciąga wisząca na stropie lampa w kształcie kadzidła,
która również okazała się zegarem.
Wspomniane zegary skrzyniowe.
Przed nami największa sala z okazami zegarów słonecznych, stanowiących główną część kolekcji Przypkowskich. Zwraca uwagę wystrój pomieszczenia. Na ścianach umieszczono złote postacie symbolizujące 12 głównych gwiazdozbiorów, a na suficie ukazano Układ Słoneczny. Eksponaty są prezentowane w szklanych, podświetlanych gablotach. Elegancji pomieszczeniu nadaje ciemno-niebieskie tło ścian i sufitu.
Nie myślałem, że istnieje taka różnorodność zegarów słonecznych. W jednych gablotach mienią się złotem tzw zegary równikowe, typu augsburskiego. Dzięki busoli mogły być stosowane w różnych częściach świata. Świetnie nadawały się, jako zegary podróżne.
W kolejnej gablocie mamy zegary słoneczne dwutabliczkowe. Rolę gnomonu pełniła tu nić rozpięta pomiędzy dwoma częściami zegara, której położenie ustalano wg szerokości geograficznej.
Zegary słoneczne słupkowe.
Zegary słoneczne poziome z odchylaną tarczą.
Współczesne poziome zegary słoneczne montowane m.in. w parkach i ogrodach.
Całość kolekcji zegarów słonecznych liczy ok. 400 sztuk, co czyni ją trzecią na świecie pod względem ilości. Najstarsze eksponaty pochodzą z XVI wieku.
Przed nami kolejny etap zwiedzania wnętrz. Idąc schodami mijamy zegar słoneczny w formie obrazu. Jednak teraz to nie zegary stanowią główny element ekspozycji.
W kilku witrynach umieszczono ładne zestawy serwisów obiadowych z kolekcji Tadeusza Przypkowskiego. Tworzą dział eksponatów poświęconych gastronomii.
Kolejne odwiedzane pomieszczenia za sprawą wystroju przeniosą nas do XVIII wieku. Poniżej pokój malinowy z ładnym sekretarzykiem.
W sąsiednim pomieszczeniu trudno wzrok oderwać od pięknie zdobionych motywami zwierzęcymi i roślinnymi kurdybanów umieszczonych na ścianach. Ładnie z nimi komponują się zdobione metodą intarsji stylowe meble z XVIII w.
Alkowa, w której pewnie nie raz zdarzyło się skraść pocałunek niewieściej piękności.
Muzeum zegarów skrywa jeszcze jedną atrakcję. Aby ją zobaczyć wychodzimy na wewnętrzny dziedziniec. Dużo ładniej z tej strony wyglądają budynki muzealne.
Widok na przybudówkę z kopułą obserwatorium astronomicznego na górnym tarasie.
Sgraffitowa kompozycja upamiętniająca przekazanie muzeum Państwu przez Tadeusza Przypkowskiego w 1962 roku.
Wspomnianą atrakcją jest wspaniale urządzony Ogród Czasu. Ogród powstał w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku według pomysłu Tadeusza Przypkowskiego, który w tym czasie był dyrektorem muzeum.
O ile w muzeum oglądaliśmy różne eksponaty mierzące czas, to tutaj wydaje nam się, że nagle przenieśliśmy się w czasie do jakiegoś dalekowschodniego kraju. Przed nami znajduje się niezwykła konstrukcja, tzw schody wodne składające się z kilku basenów z przepływającą wodą, która przelewając się przez kamienne stopnie wydaje przyjemne, kojące dźwięki. Całość uzupełnia kryta gontem altana z 1712 roku. Kiedyś służyła jako suszarnia ziół dla apteki znajdującej się w jednym z obecnych budynków muzeum.
Idziemy teraz w głąb ogrodu schodząc tarasowymi schodami. Cały ogród otacza ładny mur, w którego wnękach znajdują się sgraffitowe dekoracje przedstawiające dwanaście znaków zodiaku oraz symbole pięciu żywiołów i planet Układu Słonecznego. W każdej wnęce znajduje się ławka. Siedząc na niej możemy wsłuchiwać się w uspokajające dźwięki dochodzące z pobliskich kaskad wodnych.
W dolnej części ogrodu znajduje się unikalna na skalę światową kompozycja roślin leczniczych oraz 11 zegarów słonecznych. Ogródek otoczony jest liczącym pół wieku bukszpanowym żywopłotem. Nasadzono tutaj m.in. melisę, rozmaryn, miętę, lubczyk, lawendę i wiesiołek. Mają one stanowić pewnego rodzaju symbol i przypominać, że niegdyś był to teren należący do apteki.
Najcenniejszym ze znajdujących się w ogrodzie eksponatów jest odrestaurowany oryginał zegara słonecznego z 1777 roku, który do drugiej wojny światowej stał w Łazienkach Królewskich w Warszawie przy Białym Domku. Według dawnych przekazów miał być on najbardziej efektowny ze słonecznych czasomierzy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który cenił sobie piękne zegary i naukę astronomii. Uszkodzony w czasie wojny zegar trafił do Jędrzejowa, gdzie został poddany renowacji.
W ogrodzie znajdziemy też zegary słoneczne o dość nowatorskiej konstrukcji. Niektóre zostały zaprojektowane przez Feliksa i Tadeusza Przypkowskich. Poniżej zegar kulowy z ruchomym gnomonem, który dla odczytu czasu należy ustawić dokładnie w kierunku słońca. W tle widać zegar słoneczny pierścieniowy, gdzie godzinę wskazywała plamka świetlna wpadająca do wnętrza pierścienia przez specjalnie wykonany otwór.
Rzadko spotykana konstrukcja zegara biegunowego (polarnego). Wyraźnie wskazuje godzinę ok. 10.40. Pisząc tego posta sprawdziłem w danych EXIF zdjęcia faktyczną godzinę jego wykonania. Zostało zrobione dokładnie o 10.43. To pokazuje precyzję wykonania znajdujących się w ogrodzie eksponatów.
Z pewnym żalem opuszczamy to piękne i zarazem ekscytujące miejsce. Na ścianie frontowej kawiarni ogrodowej znajduje się jeszcze jeden zegar słoneczny, największy w kolekcji Przypkowskich, którzy go też zaprojektowali (Tadeusz).
Znajdziemy na nim łacińską sentencję Wincentego Kadłubka, Levior est rerum, quam temporis iactura - Lepiej stracić rzeczy niż czas.
I tym stwierdzeniem chciałbym zakończyć dzisiejszy post, życząc jednocześnie wszystkim odwiedzającym tego bloga by w nadchodzącym roku spełnili swoje marzenia, by omijały ich choroby i aby zaznali miłości bliskich.
Do siego roku !
Zobacz w pobliżu:
Opactwo cystersów w Jędrzejowie
Lokalizacja muzeum
Bardzo lubię stare zegary, bo mają duszę. Zawsze w muzeach z ciekawością oglądam różne eksponaty zegarmistrzowskie. Stare rzeczy mają to do siebie, że są niezwykle ozdobne, może mniej funkcjonalne, ale co ciekawego można dostrzec z zegarze kuchenki elektrycznej (poza tym, że przestaje działać w momencie przerwy w dostawie prądu). Niezwykle ciekawe to muzeum, a ogrody fantastyczne. Życzę, aby z nowym rokiem czas płynął wolno i pogodnie, a to co przykre mknęło lotem błyskawicy. Zdrowia i radości
OdpowiedzUsuńZa życzenia bardzo dziękuję. Też uważam, że stare zegary mają duszę. Do tego niektóre z nich to prawdziwe arcydzieła. Oglądanie takich eksponatów budzi wiele emocji. Polecam odwiedziny muzeum, gdy będziesz w okolicy.
UsuńPozdrawiam :)
Coś niesamowitego. Nie przypuszczałam, że może być tyle rodzajów zegarów. Bardzo ciekawe, ze względu na rozwój techniki jak i sztuki. Bo nie jeden egzemplarz to dzieło sztuki. Całość robi duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńA przy okazji życzę Obyś w przyszłym roku mógł wiele podróżować i dzielić się z nami tymi ciekawostkami. Zdrowia i pomyślności.
Też byliśmy zaskoczeni ilością zgromadzonych w muzeum zegarów, jak i ich różnorodnością.
UsuńDziękuję za życzenia i pozdrawiam :)
Generalnie uwielbiam odwiedzać prawie wszystkie muzea (oprócz tych związanych z II wojną światową). Muzeum Przypkowskich w Jędrzejowie zachwyciło mnie, ogród ze słonecznymi zegarami wyglądał bajecznie i dodatkowo czarował zapachem ziół.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam przede wszystkim zdrowia, dużo radości w tej dziwnej codzienności, spełnienia marzeń i wielu niezapomnianych wypraw. Niech to będzie dobry rok!
Pamiętam Twoją barwną relację. Nawet ją teraz ponownie obejrzałem i zorientowałem się, że byliśmy w tym muzeum o tej samej porze dnia. Ciekawy zbieg okoliczności.
UsuńDziękuję Ci bardzo za życzenia i pozdrawiam serdecznie :)
Jakże aktualny post. Czas biegnie tak szybko. Dopiero był 31 grudnia a już mamy 12 stycznia.
UsuńWszystkiego najlepszego dla Twojej Rodzinki i oczywiście dla Ciebie.
Bardzo serdecznie pozdrawiam:)
Jak pewnie już wiesz, piszę szybko, chaotycznie a poza tym nie czytam przed opublikowaniem swoich postów i komentarzy, dlatego wychodzą takie niezrozumienia.
UsuńMiłej niedzieli:)
JAkoś ,mnie do tego muzeum nie ciągnęło, bo ja zegarów i mierzenia czasu nie lubię...ale...ale...Twoja relacja mnie przekonała, że będzie mi się tam bardzo podobało. Bo to nie tylko muzeum, ale też dom ,meble etc...bardzo dobrze to wszystko jest zaaranżowane.
OdpowiedzUsuńNiech rok 2022 będzie taki, że będziemy długo i mile go wspominali...
Oby taki był :)
UsuńMuzeum faktycznie jest bardzo zróżnicowane, poza głównym tematem zegarów słonecznych ma dział eksponatów związanych z gastronomią oraz wyposażeniem wnętrz. Jest też piwnica z eksponatami związanymi ze sporządzaniem nalewek czy też dawnych specyfików leczniczych - to w nawiązaniu do czynnej dawniej w tym budynku apteki. Niestety z powodu pandemii piwnice były nieczynne w czasie naszego pobytu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Uwielbiam stare zegary. Z przyjemnością oglądam je nawet w domach moich znajomych. Czasu, staram się nie tracić, bo wiem, że nie ma go zbyt wiele. Życzę Ci wszelkiego dobra w nadchodzącym Czasie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że w starych domach, w wioskach, można jeszcze znaleźć wiele podobnych, zabytkowych zegarów wciąż służących na co dzień do pomiaru czasu. Starsi ludzie bardzo przywiązują się do otaczających ich sprzętów i niechętnie spoglądają na nowinki techniczne.
UsuńDziękuję bardzo za życzenia i pozdrawiam :)
I pomyśleć, że w październiku 2021 aż 2 razy przejeżdżałam przez Jędrzejów...
OdpowiedzUsuńImponujące kolekcje, nie tylko zegarów. Dzięki Tobie wiem co mnie ominęło. Następnym razem na pewno tam zajrzę.
Życzę Ci, aby w roku 2022 spełniły się i Twoje marzenia, w szczególności podróżnicze, aby nie brakowało Ci czasu na odnajdywanie tak ciekawych miejsc.
Wszystkiego dobrego :)
Dziękuję bardzo za życzenia. Podróże są na pewno tym, co mnie bardzo nakręca. Lubię zwiedzać nowe miejsca i odnajdywać takie perełki. Polecam Ci bardzo odwiedzenie tego muzeum, myślę, że i Ty zatracisz się w jego zakamarkach pośród zegarów i innych eksponatów.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Mam stary zegar bijący po dziadku. Tak głośno bije, że nie można spać, więc go zatrzymujemy. A wnętrza muzeum piękne!
OdpowiedzUsuńPodobny zegar, z wielką mosiężną tarczą znajduje się u mojej teściowej. Zwykle w czasie spotkań rodzinnych uruchamiamy go i cieszymy słysząc bicie jego dzwonów. Na co dzień nie chodzi, bo jak piszesz jest bardzo głośny. Wspaniała pamiątka rodzinna.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Witaj, Wkraju. U moich rodziców stoi po dziś dzień dziwaczna kolekcja... zepsutych budzików, wszystkich, jakie mieli od początku małżeństwa. Może trzeba je spopularyzować?
OdpowiedzUsuńO, jak miło Cię tutaj znów widzieć. Myślę, że z każdym z tych zegarów rodzice mają jakieś wspomnienia. W końcu zegary nam towarzyszą przez całe życie.
UsuńZajrzałem na Twoją stronę, podobno wracasz do życia i będzie się działo.
Czekam więc i pozdrawiam :)
Choć w bezlitosny i precyzyjny sposób odliczają nam upływający czas, to z przyjemnością podziwiałam zegarmistrzowskie eksponaty i związane z nimi ciekawostki.
OdpowiedzUsuńŻyczę, by ten rok przyniósł sporo dobra, dużo zdrowia i wiele okazji do bliższych i dalszych podróży!
Z serdecznym pozdrowieniem – Anita.
Dziękuję za życzenia, mam nadzieję, że się spełnią.
UsuńMasz rację, każda nowa minuta zbliża nas do nieuniknionego, ale to nie znaczy, żeby nie podziwiać urządzeń odmierzających czas, zwłaszcza w takim wykonaniu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Zafundowałeś sobie niezwykłą przyjemność, bo eksponaty niesamowite, kamienice i ich wnętrza bardzo piękne, i jeszcze ciekawy ogród. Miałeś cały przegląd historii zegarów, który zgromadzili niezwykli ludzie - wspaniali pasjonaci. Choćby ten w kształcie kadzidła, przepiękny!!!
OdpowiedzUsuńAdekwatna sentencja, do której się od jakiegoś czasu skrupulatnie stosuję. Tobie i Twojej rodzinie życzę, aby Wam zdrowie dopisywało, byście mogli tracić czas na podróżach:)))
To prawda, wizyta w tym muzeum była dużą przyjemnością. Nie da się nie podziwiać ludzi, którzy dzięki swojej pasji potrafili zebrać ogromną kolekcję tak mało popularnych przedmiotów, jakimi są zegary słoneczne. Podobał nam się sposób prezentacji tych eksponatów, szkoda tylko, że z powodu pandemii nie towarzyszył nam przewodnik. Nasza wiedza jeszcze byłaby większa.
UsuńDziękuję za życzenia i pozdrawiam serdecznie :)
Pamiętam, że jakiś czas temu Łucja odwiedziła to muzeum i już wtedy mi się spodobało. W Muzeum Zegarów nawet nie warto się oszukiwać, że czas stoi w miejscu. Najbardziej zaskakuje mnie pomysłowość i fantazja jeśli chodzi o czasomierze, sporo z nich to prawdziwe dzieła sztuki.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci samych dobrych dni w Nowym Roku oraz wielu ciekawych podróży, tych zaległych i czekających na lepsze czasy też. Wszystkiego co najlepsze!
Pięknie dziękuję za życzenia. Masz rację, czas ciągle idzie do przodu, nawet mam wrażenie, że im więcej za nami sylwestrowych nocy, tym krótsze są odstępy między nimi. Co do pomysłowości i formy czasomierzy nic chyba nie przebije zegara w kształcie złotego pawia, którego oglądaliśmy w Petersburgu, a który obecnie znajduje się w Ermitażu.
UsuńPozdrawiam :)
Nawet nie wiedziałam, że w Jędrzejowie jest tak piękne muzeum.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Jest nie tylko ładne, ale i bardzo ciekawe. Warto je zobaczyć, więc jak będziesz w pobliżu skorzystaj z takiej możliwości.
UsuńPozdrawiam :)
Ciekawy temat poruszyłeś - czas i sposoby jego mierzenia. Nie wiem czy mam się skupić na ciekawym muzeum gdzie czas w cudowny sposób się zatrzymał czy też brnąć w filozofię czasu i jego wpływu na nasze życie? Życzę Tobie aby czas w ciekawych i pięknych momentach zwalniał i aby to co złe i smutne szybko mijało. A może tak jak w piosence, nie warto liczyć godzin i dni i oby tylko nie odwiedzał nas zbyt szybko zegarmistrz światła purpurowego. Życzę fajnego czasu w nowym roku i zatrzymania ciekawych chwil na Twoim blogu. A zegary niech tykają by umilić nam podróżowanie dosłowne i również te filozoficzne. :))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają Twoje życzenia i oby tak to się działo. Co do rozważań filozoficznych to lepiej chyba nie liczyć godzin i dni, czy też zastanawiać się, ile ich nam zostało. Cieszmy się każdą daną nam chwilą nie zapominając o dobrym zaplanowaniu czasu na wypoczynek. Dla mnie najlepszą formą odpoczynku jest aktywne podróżowanie (połączone ze zwiedzaniem) i mam nadzieję, że na to mi czasu nie braknie. Oby tylko zdrowie dopisało.
UsuńPozdrawiam :)
Byłem tuż obok, ale czas nie pozwolił zwiedzić muzeum. Teraz widać jak wile straciłem.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Możesz to nadrobić przy okazji jakieś niedzielnej wycieczki. Odległość jak najbardziej na to pozwala, a przy okazji w okolicy jest jeszcze kilka ciekawym miejsc do zobaczenia.
UsuńPozdrawiam :)
Wspaniała, bardzo interesująca wycieczka. Zapisuję w notesiku marzeń podróżniczych.:)
OdpowiedzUsuńTaki biały kredens miała moja babcia. Ach... I piękne zegary, które gdzieś przepadły niestety.
Życzę Ci wszystkiego dobrego w Nowym Roku, realizowania zaplanowanych podróży oraz zdrowia nade wszystko.
Myślę, że na Śląsku w wielu domach były podobne kredensy. Sam mam podobny ale teraz już w garażu, służy jako szafa na narzędzia. Dziękuję za życzenia a wycieczkę, jak najbardziej, polecam.
UsuńPozdrawiam :)
Cudowne zdjęcia. Piękna fotorelacja. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że Ci się spodobała ta relacja.
Usuń:)
Tyle razy czytałem o muzeum, kilka razy byłem w Jędrzejowie, ale nigdy nie wszedłem do muzeum, może dlatego, że za chodzeniem po muzeach nie przepadam. Jednak ten ogród mi się spodobał i teraz wiem, że kolejnym razem zajrzę do muzeum Przypkowskich :-)
OdpowiedzUsuńTo nietuzinkowe muzeum, myślę, że Ci się spodoba, nawet jeśli nie jesteś amatorem muzealnych wnętrz.
UsuńPozdrawiam :)
Byłam w muzeum, lata temu, w zasadzie mozna by sobie odświeżyć pamięć i wstąpić ponownie:)ale twoje zdjęcia sa tak piekne, że chyba jeszcze sie wstrzymam:)
OdpowiedzUsuńMuzeum się zmieniło w ostatnim czasie, warto więc ponownie je zobaczyć.
UsuńDziękuję za opinię i pozdrawiam :)
No i proszę... zaskoczyłeś mnie. Niby znam miejsce, sama byłam w tym muzeum ze dwa razy, ale o ogrodzie na tyłach budynku nie wiedziałam. Albo za każdym razem był zamknięty, albo mam sklerozę, ale naprawdę nie kojarzę tego ogrodu... Pięknie tam. A samo muzeum bardzo mi się podobało, co zresztą już dawno opisałam na blogu i cieszę się, że jest taka fajna placówka do zwiedzania.
OdpowiedzUsuń