W 1785 roku hrabia Friedrich Wilhelm von Reden kupuje majątek ziemski Bukowiec, położony w Kotlinie Jeleniogórskiej. Ten zasłużony dla Górnego Śląska pruski przemysłowiec, postanawia zrealizować tutaj swoją wizję parku angielskiego. Przez 30 lat na obszarze 120 hektarów ziemi tworzy romantyczny park krajobrazowy, zaliczany do najcenniejszych i najpiękniejszych w Prusach. Posiadłość hrabiego Redena staje się bardzo popularna, odwiedzają ją znakomite rody. Znajdują się również naśladowcy, zwłaszcza po tym, jak sąsiednią miejscowość Mysłakowice wybiera na swoją letnią rezydencję król pruski Fryderyk Wilhelm III. Chcąc być jak najbliżej króla najważniejsze pruskie rody również nabywają okoliczne ziemie. Powstają kolejne pałace i parki.
Dziś ten teren jest nazywany Doliną Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej. Znajdziemy tutaj około 30 rezydencji pałacowo-parkowych, Dzięki różnym fundacjom znaczna część z nich została pieczołowicie odnowiona, inne to jeszcze czeka. Od pewnego czasu planowałem odwiedzenie tego atrakcyjnego turystycznie regionu Polski. Dobre zapowiedzi pogodowe pomogły podjąć decyzję. Szukając noclegu wybór padł na Bukowiec. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że od tej miejscowości zaczniemy zwiedzanie. Dopiero informacje znalezione w internecie o tym przesądziły.
Pierwsze kroki kierujemy do pałacu, dawnej siedziby rodu Redenów.
Niewiele zostało z dawnego, klasycystycznego wystroju pałacu, kiedy gościli tutaj m.in. Johann Wolfgang Goethe, księżna Izabela Czartoryska, Rozalia Saulson czy późniejszy prezydent USA, John Quincy Adams. Lata powojenne mu się nie przysłużyły. Pałac spełniał kilka funkcji, m.in. funkcjonowała tu szkoła rolnicza. Sylwetkę budynku zepsuła przybudówka, którą starałem się na zdjęciu pominąć.
Również wnętrza, kiedyś bogate w liczne obrazy i kolekcje porcelany nie prezentują się zbyt okazale. Nawet ocalała sztukateria na sufitach została oszpecona tandetnymi lampami.
Tylko jedno pomieszczenie nawiązuje do dawnego stylu pałacu.
Na parterze naszą uwagę zwrócił ładny kominek połączony ornamentami ze sztukaterią sufitu. Niestety urna wyborcza umieszczona w tym pomieszczeniu częściowo zasłania go na zdjęciu. Obecnie w pałacu ma swoją siedzibę Związek Gmin Karkonoskich.
Po wyjściu z pałacu udajemy się na spacer wokół kilku otaczających go stawów. Już tutaj możemy się przekonać, jak hrabia Reden realizował swoją ideę parku krajobrazowego. Jesienna pora wydaje się wymarzona na zwiedzanie tego miejsca. Zasadzone wokół stawów różne gatunki drzew zachwycają paletą barw i tworzą wspaniałe odbicia w wodzie.
Tam, gdzie w oddali jest ładny widok na Karkonosze nie posadzono drzew, by spacerujący mogli podziwiać ich piękno.
Okrążamy staw położony najbliżej pałacu. Zachwycamy się złoto-zielonymi refleksami na wodzie, które od czasu do czasu są zakłócane przez płynące kaczki.
Następnie kierujemy się do dawnych zabudowań folwarcznych położonych na wschód od pałacu. Niektóre po remoncie służą turystom, jak budynek dawnej obory, obecnie zamieniony na obiekt noclegowy z apartamentami.
Po drugiej stronie szosy przecinającej Bukowiec stoi dawna stodoła, obecnie mieszcząca kawiarnię, kino oraz sale wystawowe.
Na jej zapleczu znajduje się ładna pergola, gdzie można wypić zamówioną kawę, czy zrelaksować się na leżakach w ciepłych promieniach słońca.
Poniżej zamieszczam plan parku krajobrazowego Bukowiec, a właściwie jego środkowej części. Kropkowaną niebieską linią zaznaczyłem trasę, którą przeszliśmy tego dnia zwiedzając teren parku.
Do tej pory zobaczyliśmy pałac i jego najbliższe otoczenie. Teraz skierujemy się do północnej części parku, najbardziej atrakcyjnej krajobrazowo.
Pierwszy ciekawy obiekt widzimy zaraz po minięciu pergoli. To położony na szczycie wzniesienia niewielki, murowany pawilon.
Różnie go nazywano, m.in. świątynią Ateny lub Belwederem. Został zbudowany przez hrabiego Redena w 1803 roku jako prezent dla swojej małżonki Friederike w pierwszą rocznicę ślubu.
Rok później na tympanonie pojawiła się łacińska sentencja CONIUGI DULCISSIMAE F. W. COM REDEN - Kochanej małżonce Friedrich Wilhelm von Reden.
W pawilonie znajdują się dwie sale. W jednej można zobaczyć zdjęcia i opisy pozostałych pałaców Kotliny Jeleniogórskiej, natomiast w drugiej znajduje się otwarta, bezobsługowa biblioteka. Każdy może wziąć książkę, krzesełko i poczytać swoją ulubioną lekturę. Można też zabrać książkę do domu w zamian zostawiając inną.
Pawilon był letnią herbaciarnią. To tutaj hrabia z małżonką odpoczywali popołudniami rozkoszując się smakiem angielskiej herbaty i podziwiając wspaniały widok na Karkonosze z najwyższym ich szczytem Śnieżką. Nawet dzisiaj po latach ten widok zachwyca, mimo, że został zepsuty zabudowaniami poniżej.
Tak na marginesie posiadanie miejsca, skąd można było obserwować Karkonosze, a zwłaszcza Śnieżkę było cechą wspólną wszystkich posiadłości wybudowanych w Kotlinie Jeleniogórskiej na przełomie XVIII i XIX wieku. Tak nakazywał duch romantyzmu tamtej epoki, a także tęsknota arystokracji pruskiej za górskimi widokami, które mogli spełnić osiedlając się na tym terenie.
Po zwiedzeniu herbaciarni kierujemy się ku jednej z największych atrakcji parku - wieży widokowej. Po zejściu ze wzniesienia mijamy Dom Ogrodnika z ciekawym kopulastym dachem. To tutaj mieszkał ogrodnik o nazwisku Walter. Był on głównym architektem założenia ogrodowego, który powstał w umyśle hrabiego Redena. Dawniej w części tego domu znajdowała się motylarnia oraz pomieszczenie z kolekcją minerałów.
Droga do wieży prowadzi najpierw malowniczymi, pofalowanymi polami
a następnie przez las, łagodnie pnąc się pod górę.
W jednym z miejsc warto na chwilę wyjść z lasu na pobliską polanę, by zobaczyć ładny widok na Śnieżkę.
Ostatni odcinek jest bardziej stromy, ale krótki. Po chwili widzimy sylwetkę wieży.
Wzniesiona ok 1800 roku wieża była istotnym elementem koncepcji romantycznego parku krajobrazowego Redena. Wchodziła w skład sztucznych ruin wyimaginowanego średniowiecznego zamku Kessel.
Wybudowana w najwyższym punkcie parku (480 m) wieża słynie z pięknej panoramy Karkonoszy. Aby się o tym przekonać trzeba pokonać kilkadziesiąt metalowych stopni, co zajmuje kilka minut i odrobinę strachu, gdyż niektóre stopnie się poruszają, wydając przy tym niepokojące dźwięki.
A oto i wspomniany widok. Faktycznie widać całe pasmo Karkonoszy i na dodatek jeszcze Góry Izerskie. Kliknięcie na zdjęciu poniżej pozwoli obejrzeć panoramę w większej rozdzielczości.
Przyglądając się okolicy, nad brzegiem pobliskiego stawu zauważamy częściowo ukrytą w lesie budowlę. To tzw. Opactwo, kolejny cel naszego spaceru po parku. W linii prostej znajduje się od nas w odległości ok 1 km, jednak dojście wytyczonymi ścieżkami wymaga przejścia ok 2 km.
Będąc na wieży spoglądamy jeszcze na na północ. Ponad czubkami drzew dostrzegamy szczyty pobliskich Gór Sokolich. Natomiast w dole widać pozostałości po Amfiteatrze, wchodzącym kiedyś w skład zamku Kessel.
Po zejściu z wieży odszukałem pośród zarośli resztki tego Amfiteatru. Dawniej, gdy drzewa nie zasłaniały widoku, z jego okien można było zobaczyć panoramę Rudaw Janowickich i Gór Sokolich.
Ostatni raz spoglądamy na wieżę
i wracamy tą samą ścieżką do podnóża wzniesienia.
Wcześniej o tym nie wspomniałem, ale na całym obszarze parku wzdłuż jego ścieżek spacerowych oraz w pobliżu atrakcyjnych miejsc ustawiono tablice informacyjne. Zawierają wiadomości tak na temat otaczającej nas przyrody, jak i historii powstania całego parku i wybudowanych obiektów. Warto się z nimi zapoznać.
Kontynuujemy spacer, tym razem ładną gruntową drogą pośród zielonych jeszcze łąk.
Samotne drzewo to zawsze ciekawy obiekt fotograficzny.
Po chwili schodzimy z drogi na boczną ścieżkę. Znów w oddali możemy podziwiać Śnieżkę.
Tymczasem po prawej stronie poprzez gałęzie widzimy połyskującą taflę wody kolejnego stawu.
To tzw. Staw Kamienisty. Będziemy teraz szli wzdłuż niego przez kilka minut.
Po drugiej stronie stawu zauważamy łabędzią rodzinkę.
Łabędzie chyba zobaczyły nas również, bo już po chwili płynęły dostojnie w poprzek stawu.
Pewnie liczyły na jedzonko, ale akurat nie mieliśmy niczego odpowiedniego, wiec odpłynęły do pobliskich zarośli.
Wkrótce staw zostaje za nami, natomiast przed nami otwiera się rozległy widok na długą, ale wąską polanę. Byliśmy zachwyceni tym miejscem. Korzystając z ławeczki dłuższy czas podziwialiśmy piękny widok na góry i wspaniały jesienny las przylegający do polany. Po odpoczynku ruszamy dalej.
Polana miała chyba z 0,5 km długości. Idąc nią byliśmy oczarowani, chyba najpiękniejszym tego dnia, widokiem na Śnieżkę.
Po lewej stronie polany pojawił się kolejny staw o nazwie Kąpielnik. To największy staw w parku, po jego drugiej stronie znajduje się wypożyczalnia łódek oraz niewielkie kąpielisko.
Robiąc zdjęcia stawu udało mi się uchwycić w obiektywie prawdopodobnie czaplę siwą. Stała na kamieniu wypatrując w wodzie pożywienia.
Wreszcie pośród drzew pojawiły się zabudowania Opactwa. Budynek opactwa zaprojektował berliński architekt Friedrich Rabe. Projekt realizowano w latach 1800-1801 w formie sztucznej ruiny gotyckiego, dwunawowego kościoła z kryptą. W wykwintnie przyozdobionym wnętrzu z ołtarzami odprawiano rodzinne nabożeństwa.
Poniżej znajdowała się sklepiona krypta grobowa, gdzie z czasem pochowani zostali najpierw w 1815 roku hrabia Friedrich von Raden, a następnie w 1854 r. jego małżonka Friederike. Po śmierci hrabiego, żona jego przez 39 lat kładła codziennie świeże róże na jego trumnie.
Niestety, po ostatniej wojnie opactwo rozszabrowano, a kryptę sprofanowano. Dzisiaj szczatki dawnych właścicieli Bukowca spoczywają w ziemi nieopodal Opactwa w miejscu dwóch kamiennych krzyży.
Tylko napis na kamieniu informuje, kto tutaj spoczywa.
W wieży mieszkał pomocnik ogrodnika, pełniący jednocześnie funkcję strażnika Opactwa.
Symbolika Opactwa nawiązywała do romantycznego nastroju nostalgii, wynikającego ze smutku, przemijania oraz powagi śmierci.
Obiekt niedawno częściowo odbudowano, stąd na zdjęciach murów kościoła brak jeszcze patyny starości.
Schodząc ze wzgórza Opactwa trafiamy na tablice informującą, że w tym miejscu znajdowała się dawniej studnia romantyczna. Była darem pruskiej rodziny królewskiej dla hrabiny Friederike. Obecnie jakimś trafem znajduje sie na zamku w Namysłowie, gdzie można ją zobaczyć. Może wróci na swoje miejsce, byłaby ładnym uzupełnieniem terenu Opactwa.
Mijamy kolejny staw,
a potem jeszcze jeden. Ciekawostką tego miejsca w parku jest zabudowa dawnych młynów. Jeden z nich jest widoczny po drugiej stronie wspaniale ubarwionego stawu.
Park co chwilę zaskakuje nas swoją formą i roślinnością. Oto fragment ścieżki wierzbowej. Można się poczuć jak na Mazowszu.
Każda wycieczka ma kiedyś swój koniec. Nasza zakończyła się jeszcze jednym barwnym akcentem w postaci pokrytego żółtymi liśćmi, starego klonu. A za nim widać już ostatni odwiedzany przez nas budynek dawnego Browaru.
W budynku znajduje się interaktywne muzeum o nazwie Tajemniczy las, a także można napić się kawy oraz kupić pamiątki.
Popijając kawę wspominamy jeszcze raz wszystkie miejsca, które udało nam się zobaczyć. Nie możemy się nadziwić, że w tak świetnie przygotowanym pod turystów miejscu najmniej było właśnie turystów. Podczas naszego trzygodzinnego spaceru spotkaliśmy może co najwyżej 10 osób. I to w piękny, ciepły słoneczny dzień, w środku wspaniałej złotej polskiej jesieni.
Ale kto zrozumie Polaka. Niecałe siedem kilometrów stąd, w miejscowościach Wojanów i Łomnica ledwie mogliśmy przejechać samochodem. Wszystkie pobocza zajęte i tłumy ludzi przy znajdujących się tam pałacach. Nawet nie próbowaliśmy się zatrzymywać. Te pałace obejrzymy innym razem, chociaż pierwotnie i one były w naszych planach.
Lokalizacja parku krajobrazowego Bukowiec.
poniedziałek, 21 października 2019
Zespól pałacowo-parkowy Bukowiec
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Taki pawilonik tez by mnie ucieszyl. Kotlina jest urokliwa, z wszystkimi wspanialosciami.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale klawiatura do wymiany!
Nie tylko Ciebie. Mieć na co dzień taki widok - piękna sprawa.
UsuńPozdrawiam :)
Niektóre są bardziej rozreklamowane, o Wojanowie i Łomnicy słyszałam, o Bukowcu do tej pory nie:)
OdpowiedzUsuńAle teraz już je znam! Rzeczywiście bardzo interesujące miejsce:) No, a te jesienne krajobrazy - bajeczne!!! I masz rację, tu ładniej jest jesienią:))) Tydzień temu zwiedzałam Sanssouci w Poczdamie i w jesiennych barwach też jest tu naprawdę piękniej:)))
Pozdrawiam kolorowo:)))
Sanssouci jest również w naszych planach. Pobyt tam w czasie tak pięknej, złotej jesieni też musiał być bajeczny. Poczekam na posta, przynajmniej nacieszę oczy.
UsuńPozdrawiam :)
Jest już w przygotowaniu, będzie pod koniec tygodnia:)))
UsuńAle miejsce! jeszcze jedna perelka, park bardzo piekny, i zrobiliscie pewnie dosc duzo kilometrow. Szkoda ,ze ta Kotlina Jeleniogorska jednak dosc daleko jest od Warszawy. Sliczne jesienne zdjecia. Mamy taka jesien, ze przebieram nozkami by codziennie gdzies wyruszyc. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNam niestety zostają tylko weekendy i to nie wszystkie. Jeśli chodzi om kilometry to pewnie zrobiliśmy ich około 5, więc nie tak dużo. Ale jakie przyjemne to było chodzenie. Większość czasu to było podziwianie widoków i robienie zdjęć, na spokojnie, bez pośpiechu. Przyjedź na dłużej, okolica jest tego warta.
UsuńPozdrawiam:)
Zabrałeś mnie Wkraju na wielce interesującą wycieczkę, a przepiękne zdjęcia oddają całkowicie nastrój tego jesiennego dnia, bo i treści historyczne, i uroda przyległych terenów w tak cudnym anturażu wzmagają apetyt na odwiedzenie Dolnego Śląska:-) szkoda, że to tak daleko:-) masz rację, lampy w pałacu paskudne, aż zęby bolą, a przecież można wygrzebać na starociach całkiem ładne "kandelabry", choćby każdy inny; sądząc z opisu, to było dobre małżeństwo pierwszych właścicieli, on dla niej świątynię dumania, ona dla niego świeże kwiaty przez tyle lat wdowieństwa, o czymś to świadczy; ciekawe miejsce, piękny dzień, wyprawa super, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTeż tak sobie wyobrażam to małżeństwo, że byli szczęśliwi i zakochani w sobie. Szkoda tylko, że tak krótkie było to ich wspólne życie.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dlaczego to wszystko jest tak daleko code mnie?!
OdpowiedzUsuńTak samo mówię, gdy marzą mi się wycieczki po Bieszczadach i Pogórzu.
UsuńPozdrawiam.
O Bukowcu już słyszałam, zresztą obiecałam sobie, że Dolinę Pałaców i Ogrodów kiedyś odwiedzę. Ale przy Twoich zdjęciach rozmarzyłam się... niegdyś wspaniale udekorowany pałac, piękna, romantyczna miłość właścicieli, obecnie cudowna, jesienna sceneria... Bajka. Trafiliście na polską, złotą jesień. Te barwy zachwycają, więc Wam się nie dziwię. No to wraz z opadającymi liśćmi, pozdrawiam Was :)
OdpowiedzUsuńNa pewno odbiór tego miejsca w dużej mierze zależy od warunków w jakich się je zwiedza. Mieliśmy po prostu szczęście mogąc do woli cieszyć się ze spaceru w tak pięknej scenerii.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Z zaciekawieniem przeczytałam Twój wpis. Byłam ciekawa jakie wrażenie zrobi to miejsce. Jak widać, chyba spodobało się. Ja jestem zauroczona tym parkiem, bywam tutaj bardzo często. Powiem więcej jestem zadowolona, że można jeszcze spotkać miejsca wyciszenia się. W okresie wakacji nie jest już tak spokojnie i cicho. Tym bardziej jak oddany został jeden z budynków hotelowych. W okresie letnim odbywa się tutaj wiele imprez muzyczno- teatralnych.
OdpowiedzUsuńMasz to szczęście, że takie widoki są u ciebie prawie na wyciągnięcie ręki. Dobrze, że nie trafiliśmy na któryś z tych festiwali, o których piszesz. Lubimy ciszę i zwiedzanie bez tłoku. Ten dzień i to miejsce spasowało nam idealnie.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Oby taki klimat trwał tam jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo zachęcający post. Super klimatyczne miejsce, a kolorowa jesień dobitnie to podkreśla. Trochę jednak daleko, na weekend ☹️
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wpis i pozdrawiam 😊
Faktycznie, trochę daleko ze Śląska, ale warto było pojechać i odetchnąć te dwa dni od codziennych spraw.
UsuńPozdrawiam.
Można całkowicie się zatracić podczas zwiedzania Kotliny Jeleniogórskiej. Jak nie pałac, który znajduje się tam co krok, to przepiękna dolinka, jak nie dolinka, to górka, jak nie górka to panoramiczne góry... Do Bukowca nie dotarłam, może następnym razem. Dziękuję za ciekawą romantyczna fotoopowieść w jesiennej odsłonie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, ten region kraju ma bardzo dużo atrakcji na stosunkowo niewielkiej powierzchni. Ja takie miejsca lubię na dłuższy pobyt. Znajduję wygodne lokum i realizuję różne wycieczki w promieniu do 100 km. W okolicach Jeleniej Góry można tak spędzić kilka urlopów i za każdym razem zobaczyć coś nowego.
UsuńPozdrawiam.
Podpisuję się obiema rękami pod tymi słowami. KOTLINA JELENIOGÓRSKA to perełka na szlakach turystycznych. I cieszę się, że mogę tutaj mieszkać.
UsuńSzczęściara :)
UsuńPora roku i pogoda wymarzona na tego typu wycieczki. Park wspaniały w barwach jesieni i jesiennym słońcu. Opis i zdjęcia zachęcają do odwiedzenia tego miejsca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
W tym przypadku jesienna, słoneczna pogoda dodała temu miejscu dodatkowego piękna. Ale myślę, że warto tam zajrzeć też w czasie pozostałych pór roku.
UsuńPozdrawiam.
Jak tylko będę miała możliwość, to tam zajrzę :)
UsuńPrzecudna jesień, wspaniały pałac odkryłeś wyjątkowe miejsce!!!!Do Bukowca jeszcze nie dotarłam, może w przyszłym roku. Jak zawsze doskonałe zdjęcia od których nie mogę oderwać oczu!
OdpowiedzUsuńNie zapisuję tego malowniczego miejsca w Notesiku Marzeń bo ten już pęka w szwach.
Serdecznie pozdrawiam:)
Sami byliśmy zaskoczeni pięknem tego parku. Polecam Ci odwiedzenie tego miejsca w przyszłym roku. Może właśnie jesienią ?...
UsuńPozdrawiam.
Same wspaniałości:-)
OdpowiedzUsuńAle i tak najbardziej o tej porze roku podobają mi się kolorowe drzewa i przepiękne pejzaże...
:-)
Cały urok jesieni :)
UsuńNaprawdę ciekawa trasa - tyle atrakcji w ciągu trzygodzinnego marszu... pozazdrościć
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie sposób było się nudzić.
UsuńPozdrawiam :)