Miałem może 10 lat, gdy w telewizji pierwszy raz usłyszałem o tym miejscu. To był program podróżniczy i zaproszony do studia gość opowiadał o fascynującej krainie, gdzie na szczytach niedostępnych skał miały się znajdować klasztory mnichów. Nawet wtedy nie pokazali filmu, musiały wystarczyć ilustracje z jakiegoś albumu. Oczywiście wszystko czarno białe. Zapamiętałem jedną ilustrację, gdzie na linach, w specjalnej sieci, wciągano do klasztoru mnicha z koszem pożywienia. Zrobiła na mnie niezwykłe wrażenie. No i jeszcze nazwę tej krainy - Meteory. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, gdzie się znajduje, ale pamiętam, że bardzo chciałem to miejsce zobaczyć.
Musiało minąć wiele lat, by wreszcie to marzenie się spełniło. Zapraszam na relację z wycieczki do Meteorów, krainy skał i klasztorów znajdującej się na terenie środkowej Grecji. Nie będę ukrywał, że gdy w oddali zobaczyłem pierwsze skały tego masywu górskiego, serce zabiło mi mocniej. Od razu też wzrok kierował się ku szczytom mijanych skał, czy gdzieś nie pojawią się pierwsze zabudowania klasztorne.
Na razie jednak mijamy kolejne bloki skalne, a samochód wznosi się coraz wyżej i wyżej. Wokół mamy wspaniałe widoki
Wreszcie widok, na który czekaliśmy od rana. Na szczycie jednej z mijanych skał znajdował się kompleks klasztorny. Niestety brak miejsc na parkingu spowodował konieczność dalszej jazdy.
Kierując się ku kolejnemu parkingowi możemy obejrzeć klasztor z różnych stron.
Zajmował całą powierzchnię skały, na której go zbudowano.
Na kolejnym parkingu mamy więcej szczęścia. Przy okazji widzimy kolejny klasztor, który jak się okazało nosi nazwę Wielkiego Meteoru. To główny klasztor na tym terenie i od niego postanawiamy rozpocząć zwiedzanie. Niesamowicie wyglądała kamienna ścieżka, a właściwie schody prowadzące zygzakami do kompleksu klasztornego.
Najpierw schodzimy do niewielkiego mostku w dolinie, potem przechodzimy przez wykuty w skale tunel a następnie mozolnie wspinamy się po 192 stopniach.
Ze schodów mamy piękne widoki na okolicę. Ładnie stąd widać klasztor, który widzieliśmy na początku.
Nieco zasapani dochodzimy na dziedziniec klasztorny. Wielki Meteor znany również jako Klasztor Przemienienia Pańskiego był pierwszym, który powstał w tej okolicy. Został założony w 1340 roku przez św. Atanazego, który według legendy został wniesiony na górę przez orła. Stoi na najwyższej skale Meteorów, szczycie Szerokiej Skały (613 m n.p.m.), która od podnóża do wierzchołka liczy 250 m.
Widoczna cerkiew Przemienienia Pańskiego była na początku niewielką świątynią założoną jeszcze przez św. Anatazego. Następnie została rozbudowana i ozdobiona freskami przez jego ucznia, św. Joazafa. Ciekawostką jest fakt, że święty ten przed przywdzianiem szat mnicha był serbskim królem, znanym jako Jan Uresis-Paleologos. Kolejna rozbudowa do postaci, jaką widzimy miała miejsce w XVI wieku.
Chwila na odpoczynek i zaczynamy spacer po klasztornych wnętrzach.
Zaglądamy m.in. do starej kuchni.
W jednym z pomieszczeń można zobaczyć dawne wyposażenie klasztorne, m.in beczki i narzędzia codziennego użytku.
Interesująco prezentuje się ossuarium – pomieszczenie, w którym przechowywane są kości zmarłych. We wnętrzu, na drewnianych regałach, spoczywają równo poukładane czaszki dawnych ihumenów.
Najstarszy fresk klasztorny, pochodzi prawdopodobnie jeszcze z czasów św. Joazafa. Widać zarys pierwotnej świątyni, przed jej przebudową w XVI w.
Mijamy ciekawy dzwon, za pomocą którego zwołuje się mnichów na modlitwy.
Przedsionek cerkwi Przemienienia Pańskiego.
Cała świątynia pokryta jest malowidłami o bogatej treści i stylistyce. W nawie wymalowano chyba całą historię życia Chrystusa od Narodzenia po spotkanie z Tomaszem oraz liczne postaci świętych. Pośród fresków można wyróżnić sceny Przemienienia, Wskrzeszenia Łazarza, Wjazd do Jerozolimy, Ostatnia Wieczerza, Ukrzyżowanie, Zstąpienie do Otchłani, Zaśnięcie Matki Bożej oraz wizerunki założycieli monastyru, świętych Atanazego i Joazafa. Narteks pokrywają sceny męczeństw świętych. Przyjrzyjmy im się bliżej.
Po wyjściu z cerkwi trafiamy na jeden z tarasów, skąd mamy ładny widok na położone poniżej miasto Kastraki.
Opuszczamy teren Wielkiego Meteoru. Schodząc po kamiennych stopniach mamy piękny widok na klasztor Warłama. To ten sam, który chcieliśmy zobaczyć wcześniej. To będzie nasz kolejny cel dzisiejszej wycieczki
Wcześniej jednak musimy pokonać rozpadlinę skalną. Po drodze widzimy, jak strome są skalne bloki masywu Meteorów. Co skłoniło mnichów, by w tak niedostępnym miejscu zakładać klasztory? Może potrzeba odosobnienia, porzucenia świata i poświęcenia się modlitwie. To na pewno, ale pewnie też z potrzeby bezpieczeństwa, czas budowy klasztorów przypadł bowiem najpierw na lata wojen Serbii z Bizancjum, a następnie podbojów Imperium Osmańskiego.
Klasztor Warłama w pełnej okazałości.
Gdzieś na horyzoncie widać zabudowania klasztoru św. Trójcy. Dawniej na prawie każdej większej skale znajdował się klasztor. W sumie wybudowano ich 24. Do naszych czasów zachowało się 6 klasztorów - cztery męskie i dwa żeńskie.
Jak widać, znów czeka nas spore podejście. Troszkę niepokoju wzbudziły w nas ciemne chmury widoczne w oddali.
Brama prowadząca do klasztoru Warłama.
Tym razem mamy do pokonania około sto stopni wykutych w skałach. Wspinając się po nich mijamy kolejne ładne punkty widokowe.
Z jednego z nich możemy zobaczyć żeński klasztor Rusanu.
Nasza wspinaczka kończy się na dość dużym dziedzińcu. W tle widać katolikon, czyli główny kościół pw. Wszystkich Świętych.
Z dziedzińca ładnie widać kompleks mieszkalny mnichów. Klasztor Warłama stoi na drugiej co do wysokości skale Meteorów i jest też uważany za drugi pod względem ważności monastyr.
Zaglądamy do kilku pomieszczeń klasztornych. Kołowrót z liną, za pomocą którego są wciągane do klasztoru towary i żywność. A jeszcze sto lat temu była to jedyna możliwość dostania się do klasztoru mnichów. Kamienne stopnie w poszczególnych monastyrach zostały wykute dopiero w latach dwudziestych XX wieku.
Dawna beczka z XVI wieku o pojemności 12 000 litrów. Na wodę, a może wino. Zadziwiła mnie jej budowa, ważne, że była szczelna.
Przedsionek świątyni.
Pochodzące z XVI wieku malowidła we wnętrzu świątyni przedstawiają sceny z życia Jezusa, w głównej kopule umieszczono postać Pantokratora, Sędziego Sprawiedliwego. Jak zwykle w prawosławiu, na ścianach i suficie brak wolnego miejsca. Podobno dopiero całkowicie wymalowana cerkiew jest uważana za skończoną. Te w Meteorach na pewno takie są.
Po zwiedzeniu świątyni wracamy na główny dziedziniec, który jest też wspaniałym punktem widokowym. Niestety, dalekie pomruki burzowe spowodowały, że dość szybko opuszczamy taras i klasztor.
Schodząc, widzę kilka niewysokich skał po prawej stronie. Miejsce wydaje się idealne na zrobienie zdjęcia panoramy Meteorów.
Jak się okazało, ładnie z niego widać trzy klasztory. Wielki Monastyr wysoko po prawej stronie.
Klasztor Warłama, który mamy na wprost siebie.
A także klasztor Rusanu, dużo niżej od pozostałych i bardziej na lewo.
Na panoramie udało mi się zmieścić tylko te dwa pierwsze. Po kliknięciu na zdjęciu poniżej, będzie można je zobaczyć w powiększeniu. To ostatnie zdjęcie, jakie zrobiłem w Meteorach. Może kiedyś jeszcze tam zawitamy, by zwiedzić kolejne klasztory.
Grecka nazwa Meteorów -
Meteoros, można przetłumaczyć jako zawieszony w powietrzu lub pośrodku nieba. Jeszcze zanim wybudowano klasztory, prawdopodobnie już w X wieku na te tereny przybywali mnisi, aby w prymitywnych warunkach, czasem w wysoko położonych jaskiniach, gdzie indziej w zwykłych skalnych zagłębieniach, oddawać się modlitwie i medytacji. Wspinając się na skały starali się być jak najbliżej nieba i Boga.
Ta trwająca od tysiąca lat ciągłość w wierze mnichów została dostrzeżona jako wyjątkowy walor kultury i dziedzictwa światowego. Dlatego też w 1988 roku Meteory, jako jedne z pierwszych obiektów zostały wpisane na Listę UNESCO.
Lokalizacja