Jesienne, listopadowe dni są jednymi z krótszych w roku. Zwykle, jako cele
wycieczkowe wybieramy wtedy obiekty położone w niedalekiej odległości od miejsca
naszego zamieszkania. I tak, pewnej słonecznej niedzieli, wybraliśmy się na
poobiednią wycieczkę do Sławikowa, niewielkiej miejscowości położonej w powiecie
raciborskim. Znajduje się tam zespól parkowo-pałacowy z końca XVIII wieku,
obecnie niestety w stanie ruiny.
Ale są to ruiny nie byle jakie. Ich wygląd świadczy o wielkości i wspaniałej
formie znajdującego się tutaj pałacu w okresie jego świetności. Pałac był
zamieszkały do 1945 przez rodzinę Eikstedt, która w latach 1856-1865
przebudowała go w stylu eklektycznym z akcentami neoklasycystycznymi. Pod koniec
II Wojny Światowej pałac został nieznacznie uszkodzony podczas walk, ale do
prawdziwej ruiny doszedł w czasach PRL-u, zwłaszcza gdy usunięto z niego
miedziany dach na początku lat 60-tych XX w.
Gdy przyjechaliśmy pod ruiny pałacu, słońce akurat chowało się za jego murami,
tworząc już na początku naszej wizyty niezwykły klimat tego miejsca.
Pomimo ogromu zniszczeń jeszcze dzisiaj możemy wyobrazić sobie wygląd pałacu, zwłaszcza jego reprezentacyjnej, wschodniej fasady. Wyróżnia się w niej środkowa część gdzie kiedyś mieściło się główne wejście do pałacu. Było otoczone niewielkim, czterokolumnowym portykiem z balkonem. U góry, po bokach 62 metrowej fasady umieszczono dwie wieże.
Ozdobą pałacu była arkadowa oranżeria zamykająca od południa pałacowy dziedziniec.
Wejście do oranżerii.
Obecny stan jej wnętrza.
Widok z terenu oranżerii na południowo-wschodnią część pałacu.
Fragment głównej fasady z ryzalitem zwieńczonym ozdobnym tympanonem.
Kiedyś w jego centralnej części znajdował się zegar, a po bokach umieszczono postacie będące alegorią rolnictwa. Dzisiaj możemy tylko domyślać się ich kształtu.
Zachowane detale wystroju ścian pałacu.
Postanawiamy obejść pałac dookoła. W tym celu zanurzamy się w zarośnięty zagajnik będący pozostałością dawnego parku pałacowego.
Fragment zachodniej fasady pałacu, chyba jeszcze bardziej zniszczonej.
Gęste chaszcze nie pozwoliły na podejście bliżej do ruin, zataczamy więc większe koło i wychodzimy na drogę biegnącą obok dawnych zabudowań pałacowych.
Niewiele z niej widać, dopiero wejście w boczną ulicę prowadzącą do pałacu pozwala zobaczyć ładny fragment ścian pałacu i oranżerii.
Przy okazji widzimy, że pod oranżerią znajdują się dawne piwnice. Zaglądamy do jednej z nich.
Może dziwić ich stan, wyglądają tak, jakby je ktoś niedawno posprzątał. To efekt działań grupki zapaleńców, zorganizowanych wokół fundacji "Gniazdo" , która postawiła sobie za cel uporządkowanie terenu wokół dawnego pałacu. Jak na razie skupiono się na odgruzowaniu piwnic i niektórych pomieszczeń pałacowych oraz wykarczowaniu zarastających obiekt drzew. Dalsze prace wymagają już niestety większych nakładów, o która stara się gmina Rudnik, ma której terenie znajdują się ruiny pałacu. Celem jest ich zabezpieczenie i udostępnienie dla zwiedzających w formie tzw. trwałej ruiny. Może też uda się całkowicie przywrócić do życia dawną oranżerię.
Lokalizacja obiektu.
piątek, 18 czerwca 2021
Ruiny pałacu w Sławikowie
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Imponujące te ruiny. Mam pytanie odnośnie komentarza na moim blogu. Proszę zajrzeć:)
OdpowiedzUsuńFakt, ruiny imponują. Odpowiedź już jest na Twojej stronie.
UsuńPozdrawiam :)
Zakończenie posta optymistyczne. Podziwiam ludzi z pasją, tych którym zależy na czystości i porządkowaniu terenów opuszczonych. Ruiny pałacu imponujące, tak jak to napisała Agnieszka. Można tam urządzać rożnego rodzaju sesje zdjęciowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Też podziwiam tych ludzi, którzy w prawie w każdy weekend ciężko pracują przy porządkowaniu tego obiektu.
UsuńPozdrawiam.
Piękna gra świateł na tych zdjęciach. Słońce opierające się na ruinach czy prześwitujące przez drzewa sprawiają, że ruiny żyją. Pałac kiedyś musiał być wspaniały, szkoda że tyle tych pałaców zniszczono już po wojnie. Pozdrawiam z Opola
OdpowiedzUsuńWiększość poniemieckich pałaców na Śląsku wygląda tak, jak ten w Sławikowie lub jeszcze gorzej. Zwłaszcza te, w których działały PGR. Trochę lepiej wyglądają te, które po wojnie były szkołami lub domami dziecka.
UsuńPozdrawiam.
Ogromna budowla, żal patrzeć bo to piękna architektura. Ciekawe na co przydała się miedź z dachu. Niedawno czytałam o próbie kradzieży poszycia miedzianego dachu z kościoła.
OdpowiedzUsuńMa swój urok piękna minionego. Może uda się chociaż zabezpieczyć te ruiny przed dalszą degradacją.
UsuńPozdrawiam.
Ojej jaka szkoda! niesamowita budowla, oby plany zabezpieczenia ruin sie udały! tak sobie pomysłałąm teraz o moin ojcu, ktory uratował zamek wiekszycki od podobnej powojennej dewastacji...zorganizował w nim Uniwersytet Ludowy i trzymal budowle w ryzach a po zmianie systemu w Polsce znalazł sie nowy włąściciel i doprowadzil go do splendoru! Gdyby nie to, pewnie bylby smutna ruina...
OdpowiedzUsuńPałac w Większycach miał dużo szczęścia do ludzi, którzy się nim opiekowali. Teraz faktycznie jest ozdobą Opolszczyzny. Pewnie masz satysfakcję, że sporo jest w tym zasługi Twojego ojca.
UsuńPozdrawiam.
Ciekaw jak wyglądał w czasach świetności - znalazłam jedynie stare pocztówki na stronie https://polska-org.pl/7933377,foto.html Renowacja obiektu pochłonęłaby mnóstwo pieniędzy. Dobrze, że gmina stara się o środki na zabezpieczenie tego co pozostało, co daje nadzieję, że kiedyś może odrestauruje się więcej.
OdpowiedzUsuńNawet zabezpieczenie tego co jest, wymaga niemałych nakładów. Coś mi się obiła kwota 18 mln EURO. Mam nadzieję, że takie środki gmina uzyska z Unii i za jakiś czas będzie można bezpiecznie pałac zwiedzać tak z zewnątrz jak i w środku.
UsuńPozdrawiam.
Smutny widok, ale chociaż tak a nie kompletne gruzowisko. O by tylko plany wypaliły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Plany są, teraz najważniejsze są środki, od nich zależy w jakim stanie będziemy mogli za kilka lat oglądać ten obiekt.
UsuńPozdrawiam.
Wyobrażam sobie jaka to musiała być imponująca budowla. Zamarzył mi się tam plener malarski...
OdpowiedzUsuńPlener malarski w takim miejscu, to dobry pomysł. Idąc dalej można by go połączyć ze sprzedażą obrazów i uzyskanymi środkami zasilić konto fundacji.
UsuńPozdrawiam
To była przepiękna, ogromna budowla. Trzymam kciuki aby znalazły się spore środki finansowe w celu zabezpieczenia ruin. Dzięki takim zapaleńcom wiele podobnych pałaców, zamków zostało uratowanych i są trwałymi ruinami, które bezpiecznie możemy oglądać.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Miejmy nadzieję, że tak będzie i w Sławikowie.
UsuńPozdrawiam.
Faktycznie - to nie byle jakie ruiny:-))
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie właśnie, bo wtedy moja wyobraźnia pracuje.
No i trochę się boję :-))
Serdecznie pozdrawiam
To prawda, w takich miejscach wyobraźnia ma duże pole do popisu.
UsuńPozdrawiam.
Budowla, choć w ruinie, robi wielkie wrażenie. A swoją drogą, ciekawe, dokąd poszedł miedziany dach? delikatnie napisałeś "usunięto", to była grabież w świetle prawa, może teraz jest inna świadomość w ludziach, ale przedtem niszczono, co niemieckie. Jest inna świadomość, bo przecież ludzie własnym sumptem porządkują, usiłują coś ocalić, zachować dla przyszłych pokoleń, choć pomocy państwa niewiele, a konserwator zabytków pewnie drapie się po głowie, skąd pozyskać pieniądze. To smutne bardzo, pałać przetrwał zawieruchy wojenne, a w czasach pokoju bezmyślnie zrujnowano go doszczętnie, oby powiodły się próby jego ocalenia, choć w takiej formie, jak teraz. Bardzo interesujące miejsce, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZ tego, co wyczytałem, dach wykorzystano do pokrycia jakiegoś budynku w Katowicach. To była powszechna praktyka, za przyzwoleniem władz rozszabrowano wiele poniemieckich pałaców na Śląsku wykorzystując wykradzione detale architektoniczne, posadzki, czy marmury do odbudowy i wyposażania budynków m.in w Warszawie.
UsuńPozdrawiam.
To musiało być niezwykłe miejsce! Jeszcze ma wiele interesujących elementów swojej wielkiej przeszłości. Ciekawie się prezentuje w jesiennym słońcu i otulone kolorowymi liśćmi.
OdpowiedzUsuńZasyłam pozdrowienia:)))
Wydaje mi się, że właśnie jesienna pora jest najlepszą do pokazywania piękna ruin pałacowych czy zamkowych. Tutaj jeszcze magii dodało zachodzące słońce.
UsuńPozdrawiam :)
Wielka szkoda tego pałacu ale muszę przyznać, że ruiny na pierwszym zdjęciu wyglądają naprawdę niesamowicie. Z kolei trzecie zdjęcie skojarzyło mi się z fragmentem ruin w świątyni Angkor Wat. Możemy tylko sobie wyobrazić jak wyglądał ten pałac w latach swojej świetności i uzbrojeni w tę cierpliwość ruszyć na spotkanie z ruinami. Zachowane fragmenty to najlepszy dowód na to, że budowla musiała być imponująca. Moc serdecznych pozdrowień, pięknego weekendu chociaż widzę u góry, że jutro u Ciebie deszcz. No ale niedziela zapowiada się słońcem.
OdpowiedzUsuńJeśli wspomniałaś o Angkor Wat, gdzie dżungla w wielu miejscach prawie pochłonęła mury świątyni, to jeszcze kilka lat temu ruiny w Sławikowie również wyglądały podobnie. W internecie można znaleźć zdjęcia, gdzie widać tylko najwyższe fragmenty ruin, a całe dolne kondygnacje toną w zieleni. Nawet wnętrza porastały sporej wielkości drzewa.
UsuńPozdrawiam :)