Jesień tego roku jest dość deszczowa. Tydzień temu prognoza pogody dla Beskidów przewidywała na niedzielę dzień bez deszczu z przejaśnieniami. Niepewny, co do jej skuteczności z pewną obawą spoglądałem na niebo w niedzielny poranek. Uznałem jednak, że to co widzę, to poranne zamglenia, które z biegiem czasu powinny zniknąć. Już wcześniej miałem zaplanowaną trasę. Postanowiłem pojechać do Brennej i przejść trasę, którą kilka miesięcy temu przedstawił na swoim blogu Kris Beskidzki.
Dzięki bliskości autostrady A1 dość szybko, bo już po 70 minutach jazdy samochodem, jestem pod drogowskazem szlaków turystycznych w Brennej.
Kierunek wędrowania wyznacza mi czarny szlak łącznikowy, którym po 30 minutach powinienem dotrzeć do zielonego szlaku prowadzącego dalej na szczyt Błatniej, czy też Błotnego, jak pokazuje drogowskaz.