Tym intrygującym tytułem posta chciałem podsumować działalność mojego bloga, który prowadzę od ponad ośmiu lat. Tak się złożyło, że ostatni post opisujący przebieg wycieczki do Slavkova był jednocześnie 365 postem opublikowanym na blogu. Przyjmując, że każda wycieczka wymagała jednego dnia zwiedzania, realizacja ich zajęła nam cały rok kalendarzowy. Jeden rok z życia to dużo, ale od razu napiszę, że był to czas niezwykle atrakcyjnie spędzony, i to w sposób, jaki najbardziej lubimy. Czyli w podróżach i na zwiedzaniu.
To, co najbardziej lubimy zwiedzać najlepiej widać na stronie domowej bloga, w postaci ruchomych slaydów. Bardziej szczegółowo informuje o tym rozwijane menu. W tym poście zamieszczam po raz pierwszy mapę naszych podróży z lokalizacją poszczególnych zwiedzanych miejsc. Pod każdą gwiazdką znajduje się odnośnik do postu opisującego dane miejsce.
Slavkov u Brna to niewielkie miasto położone w południowo-wschodnich Czechach, w kraju południowomorawskim, ok. 20 km na wschód od centrum Brna. Gdy wiosną ubiegłego roku wysiedliśmy z samochodu przy jego głównym placu, zaskoczył nas widok czystego, schludnego miasteczka, ale zupełnie wyludnionego.
Co nas sprowadziło do tego miejsca? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy, gdy podejdziemy bliżej do ładnego budynku miejskiego Ratusza.
Šibenik (albo Szybenik) znajduje się w środkowej Dalmacji w miejscu, gdzie rzeka Krka wpada do Adriatyku. W odróżnieniu od innych miast regionu został założony przez Słowian. Po raz pierwszy nazwa miasta pojawia się w 1066 r. w statucie króla chorwackiego Petara Krešimira IV. Prawa miejskie Šibenik otrzymał w 1298 r. Położone nad niewielką zatoką, słynie z ponad 300 wysp, wysepek, skał i raf na jego wodach. Długa historia miasta znajduje odzwierciedlenie w bogactwie zabytkowych budowli. Głównie z kościołów, których jest 24, z czego połowa wciąż czynnych.
Do Šibenika docieramy późnym popołudniem. Stojąc na nadmorskiej promenadzie szybko lokalizujemy dwa najbardziej atrakcyjne miejsca w mieście. Katedrę św. Jakuba oraz Twierdzę św. Michała.
Muzeum Ikon jest usytuowane w budynku dawnego Pałacu Archimandrytów (przeorów zakonu Bazylianów) znajdującego się na terenie monasteru Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy i św Jana Teologa w Supraślu. Kolekcję ikon tworzy ponad tysiąc pięćset różnorodnych przedstawień wykonanych na desce, a także ikony i krzyże odlewane w metalu. Najstarsze z nich pochodzą z XVII w., przy czym przeważająca część zbioru datowana jest na XVIII i XIX stulecie. Absolutnym unikatem są prezentowane w muzeum szesnastowieczne freski ocalałe ze zburzonej cerkwi Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy.
Jednak to nie tylko ciekawe i cenne zbiory decydują o tym, że prezentuję dzisiejszy post. Zachwyciła nas atmosfera panująca w muzeum. Niezwykłe połączenie obrazów, światła i dźwięków, a także aranżacje poszczególnych sal wystawowych wprowadzają zwiedzających w kontemplacyjny nastrój, który ma pomóc w zrozumieniu roli ikony w prawosławiu.
Już sam początek zwiedzania buduje odpowiedni klimat. Wyobraźcie sobie zupełnie ciemne pomieszczenie. Po chwili słyszymy muzykę cerkiewną,
(włącz/wyłącz muzykę)
a na ścianach pomieszczenia z mroku wyłaniają się ikony.
Stopniowo światło wypełnia całe pomieszczenie. Okazuje się, że jesteśmy w podziemiach rzymskich katakumb.
Symboliczne w ten sposób cofamy się w czasie do początków chrześcijaństwa. Dopiero teraz możemy zobaczyć z bliska pierwsze ikony.
Nie będę podpisywał poszczególnych zdjęć. W zbiorach najliczniej prezentowane są wizerunki Matki Bożej w różnych wyobrażeniach. Wśród przedstawień Chrystusa występują ikony Mandylionu, Pantokratora, Wielkiego Arcykapłana, a także sceny z życia i męki Pańskiej. W kolekcji znajdują się również ikony Trójcy Świętej, Deesis, Sofii Mądrości Bożej, Menologiony czyli ikony kalendarzowe, wizerunki archaniołów, apostołów, ojców Kościoła i świętych.
Idziemy do kolejnego pomieszczenia. Tu inscenizacja przenosi nas do wnętrza cerkwi.
Punktowe oświetlenie występuje tylko w miejscach, gdzie są prezentowane ikony, reszta pomieszczenia pozostaje w mroku.
W niektórych miejscach na ścianach przedstawiono sceny obrzędów prawosławnych.
Kolekcje w sali beżowej
Przykład ikony kalendarzowej z postaciami świętych na każdy dzień miesiąca.
Poza ikonami sporo miejsca zajmuje kolekcja krzyży, zwykle odlewanych z metalu.
Jedna z tablic ukazuje symbolikę poszczególnych scen na krzyżu.
Sporą kolekcją są również ikony wykonane w metalu, najczęściej z mosiądzu.
Idąc do kolejnej sali, mijamy po drodze duże ikony z postaciami apostołów
Sala niebieska i jej eksponaty.
Ikony z cynowymi lub srebrnymi sukienkami.
Sala purpurowa i jej eksponaty.
Jedna z najstarszych ikon, datowana na XVII wiek przedstawiającą parę Apostołów.
Kolejny korytarz prowadzący nas do ostatniej sali. Tu również mamy duże ikony z postaciami Apostołów.
W tej sali możemy zobaczyć najcenniejsze obiekty w muzeum. Ocalałe fragmenty fresków pochodzące z wysadzonej podczas II Wojny Światowej cerkwi Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy. Z pierwotnego wystroju cerkwi zachowały się postacie świętych rycerzy i męczenników z dwóch, ośmiobocznych filarów korpusu głównego. Ponadto przetrwały inne fragmenty fryzów oraz pasów ornamentalnych z pionowej płaszczyzny i zwieńczenia filarów.
Bezpowrotnie zniszczone zostały freski na ścianach świątyni i stropach. Wymownie o tym przypominają szklane pojemniki z gruzem.
W tej sali kończymy zwiedzanie. Tym, którzy lubią muzea polecam odwiedzenie tego miejsca. Tak dla wyjątkowego klimatu, jak i obejrzenia niezwykłej kolekcji.
Stolica państwa bułgarskiego - Sofia, to miasto o bardzo bogatej historii sięgającej III tysiąclecia p.n.e. Mniej więcej na przełomie VIII i VII w p.n.e. wokół znajdujących się na jej terenie gorących źródeł osiedla się trackie plemię Serdów. Swoją siedzibę nazywają Serdika. Kolejne stulecia to najpierw podbicie tych terenów przez Macedończyków a następnie Rzymian. Po upadku cesarstwa rzymskiego miasto należało do Imperium Bułgarskiego, momentami było zależne od Cesarstwa Bizantyjskiego. W XIV wieku miasto zostało podbite przez Turków i zostało w ich rękach na ponad 400 lat. Panowanie Imperium Osmańskiego zakończyło się, gdy wojska rosyjskie wkroczyły do miasta 4 stycznia 1878 roku podczas wojny rosyjsko-tureckiej. W 1879 roku Sofia została stolicą odrodzonego Księstwa Bułgarii.
Zapraszam na spacer po centrum Sofii, w czasie którego zobaczymy kilka najważniejszych obiektów związanych z długą historią tego miasta. Zaczynamy od placu Aleksandra Newskiego, gdzie w samym jego centrum znajduje się sobór wzniesiony w latach 1882-1913 ku czci żołnierzy rosyjskich poległych w walce o niepodległość Bułgarii w czasie wojny rosyjsko-tureckiej (1878-79). Jak dzisiaj wiemy, znaczna część tej armii składała się z Polaków, Rumunów i Finów, o czym nie mają pojęcia Bułgarzy, którzy wciąż pałają sympatią do Rosjan. Wybudowana w bizantyjskim stylu cerkiew zachwyca zwiedzających monumentalną sylwetką.
Zwykle o tej porze roku prezentuję na blogu post o tematyce cmentarnej. Tym razem chciałbym Was zaprosić na spacer po alejkach cmentarza Tichwińskiego w Petersburgu. Bywa nazywany nekropolią mistrzów sztuki rosyjskiej. To z powodu nagromadzenia w tym miejscu nagrobków wielkich artystów rosyjskich.
Cmentarz znajduje się na terenie Ławry św. Aleksandra Newskiego. Miejsca o szczególnym znaczeniu dla Rosjan, gdzie w soborze św. Trójcy spoczywają szczątki św. Aleksandra Newskiego. To właśnie tam, po przekroczeniu bramy monasteru kierują się rzesze pielgrzymujących ludzi. Na zdjęciu poniżej w głębi, za kutą bramą jest widoczna kopuła soboru.
Kilkanaście ostatnich dni pięknie ozłociło nasze góry. Gdy tylko przyszedł weekend spakowałem do samochodu turystyczne buty i pojechałem w okolice Andrychowa, by pospacerować po wzniesieniach Beskidu Małego. Moim celem było wejście na Leskowiec, gdzie spodziewałem się zobaczyć ładną panoramę Beskidów. Zwykle szukam takiego miejsca do wędrowania, by móc odbyć całodniową wycieczkę w formie pętli.
Tym razem wybrałem na punkt startu/powrotu miejscowość Rzyki k.Andrychowa. Najpierw planowałem zostawić samochód na parkingu w centrum Rzyk, obok kościoła św. Jakuba. W jego okolicy rozchodzą się dwie drogi. Jedna w kierunku osiedla Jagódki, gdzie zaczyna się czarny szlak do schroniska pod Leskowcem. Druga w kierunku osiedla Praciaki, gdzie z kolei kończy się szlak żółty, którym planowałem zakończyć wycieczkę. W sumie oba szlaki tworzyły pętlę, którą powinno się przejść w czasie około 5,5 - 6 godzin. Mankamentem tej trasy była konieczność przejścia dwóch odcinków, w sumie kilku kilometrów po asfalcie.
Przeglądając mapę turystyczną znalazłem jeszcze jeden parking w pobliżu końca szlaku żółtego. Ostatecznie tam zostawiłem samochód. Pozostało znalezienie najkrótszej drogi prowadzącej do osiedla Jagódki, a omijającej centrum Rzyk. Tu z pomocą przyszła mi aplikacja Google Maps w mojej komórce. Przełączyłem ja na tryb pieszy i wyznaczyłem najkrótszą drogę do Jagódek. Wyznaczona trasa prowadziła bocznymi dróżkami, momentami nawet miedzami czy polnymi drogami, gdzie tylko traktory jeżdżą na pola. Byłem pozytywnie zaskoczony, jak ta aplikacja dobrze mnie prowadziła. Kazała skręcać z dokładnością do dwóch, trzech metrów i to w terenie, gdzie nie było żadnych wyznaczonych ulic. Ostatecznie zamiast ok 1,5 godzinnej trasy asfaltem dotarłem do Jagódek po około 35 minutach. Do tego bardzo malowniczą trasą. Myślę, że jeszcze nie raz skorzystam z takiej formy nawigacji.
Dość jednak tych rozważań, pora opisać przebieg tej wycieczki. Pierwsze zdjęcia pokazują odcinek pokonywany wg pieszej nawigacji.
Tu widok na osiedle Praciaki na tle wzniesień Jawornicy i Złotej Górki.
Lednice to niewielka miejscowość położona na południu Moraw. W XIV wieku okoliczne ziemie wraz z gotyckim zamkiem kupuje rodzina Lichtensteinów. Na przestrzeni wieków zmienia zabagnione ziemie w jedną z największych w Europie rezydencji pałacowo-parkowych. Podczas stuleci powstawał tutaj wyjątkowy kompleks parkowy pełen szlachetnych drzew, romantycznych budowli, stawów i przepięknych zakątków. Dzisiaj to miejsce jest znane pod nazwą Aerału Lednicko-Valtickiego i zajmuje obszar około 285 km kwadratowych. Inna nazwa tego miejsca to Ogród Europy. Od północy i południa zamykają go dwa wielkie zamki - jeden w Lednicach, wykorzystywany zazwyczaj latem i podczas wielkich polowań oraz drugi w Valticach, gdzie znajdowała się główna rezydencja rodu Lichtensteinów.
W tym poście chciałbym przybliżyć sylwetkę zamku w Lednicach. Jego dzisiejszy wygląd to efekt wielokrotnych przebudów. Ostatnia odbyła się w latach 1845-55, po której pałac otrzymał wystrój nawiązujący do modnego wówczas w Europie stylu angielskiego gotyku. Podobno na ten cel wydano równowartość trzech ton złota. Ród Lichtensteinów był właścicielem tych terenów do 1945 roku, do czasu, gdy ich majątek znacjonalizowano. Obecnie trwają usilne próby jego odzyskania. Nie powinno to nas dziwić. Mówimy o odzyskaniu ziemi o obszarze prawie dwa razy większym, niż wynosi dzisiejsze Księstwo Lichtenstein.
Jadąc do położonej na Peloponezie miejscowości Epidauros byłem przekonany, że zobaczę jeden z najlepiej zachowanych greckich teatrów antycznych, budowlę wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.
Dopiero na miejscu się przekonałem, że teatr jest tylko częścią wielkiego kompleksu - sanktuarium boga Asklepiosa. Boga sztuki lekarskiej, odpowiednika rzymskiego Eskulapa. Może zamiast słowa sanktuarium, bardziej odpowiednia była by nazwa sanatorium, bowiem tak naprawdę Epidauros było rodzajem uzdrowiska, bardzo znanego i cenionego w tamtym czasie, gdzie leczono przypadłości zdrowia za pomocą różnych terapii, zwłaszcza tzw. leczniczego snu.
Muszynę prezentowałem już na swoim blogu. Sentyment jaki mam do tej miejscowości sprawia, że raz na kilka lat ją odwiedzam. Tym razem chciałbym przedstawić kilka nowych atrakcji o jakie wzbogaciło się to uzdrowisko w ostatnich latach. Będą to trzy ogrody. Ale nie takie, gdzie pielęgnuje się kwiaty czy krzewy, chociaż ich też tutaj nie zabraknie. Mowa o ogrodach stworzonych z myślą o doznaniach duchowych i uczuciowych kuracjuszy i turystów.
Brzmi ciekawie? Więc zapraszam. Najpierw do ogrodu sensorycznego. Jeszcze jedna uwaga. W czasie zwiedzania ogrodów niebo się zbuntowało i cały czas padał deszcz, czasem dość intensywny. Ma to odbicie w jakości zdjęć, a także braku na nich ludzi. Nam to akurat nie przeszkadzało, chociaż akurat te ogrody lepiej zwiedzać przy dobrej pogodzie.
Jedno z wejść do ogrodu a zarazem część strefy zapachowej.
Od wielu lat moją pasją są wycieczki. Odbywane pieszo, rowerem czy samochodem są okazją do
podziwiania piękna naszej planety.
Nieodłącznym towarzyszem tych podróży jest żona i ... aparat fotograficzny.
Zapraszam do obejrzenia moich fotowycieczek.