Prudnik na przestrzeni dziejów był siedzibą czterech zgromadzeń zakonnych. Swoje klasztory mieli tutaj Kapucyni, Bonifratrzy, Dominikanie i Franciszkanie. Dwa z tych klasztorów znajdowały się w obrębie miasta, natomiast Franciszkanie i Kapucyni osiedlili się na wzgórzach otaczających miasto od południa. Na pewno taka lokalizacja sprzyjała kontemplacji i modlitwie. Do dzisiaj zachował się klasztor franciszkanów, położony w Lasku Prudnickim w pobliżu Koziej Góry.
Jednak w dzisiejszym poście chciałbym Was zaprosić na spacer na drugie, niewielkie wzniesienie położone zaraz za granicami miasta. Kapliczna Góra (320 m n.p.m.) to jeden z niższych szczytów zaczynającego się tutaj pasma Gór Opawskich. Nazwa góry pochodzi od wybudowanej w XVIII wieku kaplicy pw. św. Onufrego, która jednocześnie pełniła rolę pustelni. Miejsce sprzyjało modlitwie w odosobnieniu, po pewnym czasie kaplicę rozbudowano do postaci sanktuarium Matki Bożej Bolesnej a na jej zapleczu powstały zabudowania klasztoru kapucynów.
U podnóża wzniesienia znajduje się budynek dawnej stacji wodociągowej miasta Prudnik.
Wybudowany został w 1893 roku o czym przypomina pozostałość daty na portalu zamurowanego wejścia.
Po minięciu zrujnowanej budowli na chwile wyjrzało słońce. Czyżby zapowiedź lepszej pogody? Niestety tegoroczna wiosna nie jest zbyt łaskawa.
Podejście na szczyt nie jest trudne. Prowadzi wydeptaną ścieżką w kierunku widocznego między drzewami krzyża.
Pod wierzchołkiem znajdujemy kolejny budynek, górnej stacji wodociągowej. Wewnątrz znajdował się podziemny basen gromadzący wodę.
Po budynkach klasztoru i kościoła nie ma już dzisiaj prawie śladu. O jego istnieniu przypomina tylko drewniany krzyż i tablica informacyjna.
W 1945 r. o wzgórze toczyły się zacięte walki niemiecko-radzieckie. Wzgórza bronił Wehrmacht wzmocniony kompanią złożoną z Volkssturmu, policji i żandarmerii. O walkach przypominają liczne leje i ślady wojskowych okopów. Zniszczony klasztor ocalał, jednak nie użytkowany szybko popadł w ruinę. W końcu został rozebrany. Wokół krzyża zgromadzono porozrzucane na wzgórzu pozostałości dawnych kapliczek Drogi Krzyżowej i stacji Matki Bożej Bolesnej.
Pogoda się poprawiła, znów wyjrzało słońce. Postanawiamy obejść wzniesienie
Gdzieniegdzie leśne poszycie przyznaje się do wiosennej aury.
Pewnie na terenie dawnego ogrodu klasztornego odnajdujemy kwitnące drzewa owocowe
Mocno spóźnione kasztany dopiero rozwijają swoje liście.
Stary grab jeszcze czeka na swoje zielone przybranie.
Schodząc ze wzniesienia
znajdujemy kolejne fragmenty zniszczonych kapliczek.
Ładne to było kiedyś miejsce, przypominają nam o tym stare widokówki.
Klasztor składał się z dwuskrzydłowego trzykondygnacyjnego budynku z dwuspadowym dachem, przy którym znajdował się mały kościółek. Otaczał go kamienny mur. Zakonnicy posiadali ogródek, sad, wokół były starannie wystrzyżone trawniki i piękne kwietniki. Przy klasztorze przebiegały ścieżki Drogi Krzyżowej i stacje Boleści Matki Bożej, była też Grota Lurdzka. Teren wzgórza był też ładnym miejscem widokowym na Prudnik, gdyż dawniej był bezleśny.
Wracamy niebieskim szlakiem do Prudnika. Czasem krótki, poobiedni spacer również pozwala zobaczyć ciekawe miejsca, z interesująca historią.
No i udała się w końcu pogoda. Jedna z nielicznych niedziel, gdy nie trzeba było wyciągać parasola.
Pozdrawiam, miłego tygodnia.
Lokalizacja miejsca.
niedziela, 7 maja 2017
Kapliczna Góra
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Oj wiosny to w tym roku ze świecą szukać. Muszą nas zadowalać dni bezdeszczowe, a jak już zaświeci słoneczko to pełnia szczęścia. Wpis z cyklu- ocalić od zapomnienia. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce i cudowne wiosenne ożywienie w kolorach kwiateczków.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Bardzo interesujące miejsce. Ile to już lat od zakończenia wojny? Sporo bo aż 72 i nikomu nie przyszło na myśl aby zadbać o to miejsce?
OdpowiedzUsuńU mnie w tej chwili przestało padać. Na jak długo? Cieszymy się jeżeli nie pada przez godzinę. Okropna ta tegoroczna wiosna.
Serdecznie pozdrawiam:)
Przygnębiające wrażenie zrobiły na mnie te ruiny. Smutne jakieś... Najbardziej optymistyczne są te kwiaty. Zwłaszcza żółte.
OdpowiedzUsuńTo smutne, że po takim unikatowym miejscu, pozostała tak naprawdę tylko kupka kamieni.
OdpowiedzUsuńU mnie nie pada, tylko jak długo.
Pozdrawiam:)*
Tak smutne...szkoda, wielka szkoda. Tylko dobrze, że miejsce jakoś utrzymane, że mało śmieci...
OdpowiedzUsuńI te tablice jakby w symbiozie z czasem, który mija. Teraz widać wiosnę i to jedyna zmiana....
Fajne miejsce, szkoda że niszczeje, można by zrobić choć sensownie opisane lapidarium.
OdpowiedzUsuńPs. tej dziury w murze bym sobie nie odmówił i wlazł do środka...
Byłem w środku będąc jeszcze młodzieńcem. Można było wejść po metalowej drabinie do położonego w głębi basenu.
UsuńAle przygoda...
UsuńSzkoda, że to ciekawe miejsce tak niszczeje..., pozdrawiam ciepło i wiosennie mimo zupełnie nie wiosenniej aury:))
OdpowiedzUsuńKiedyś było to rzeczywiście piękne miejsce, co za szkoda, że uległo dawniej zniszczeniu i dziś wygląda tak ponuro. Przynajmniej na starych widokówkach możemy jeszcze je ujrzeć. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAmazing spiritual place!
OdpowiedzUsuńxoxo, Juliana | PJ’ Happies :)
Szkoda, że po klasztorach zostało tak mało. Spacer jednak do tego miejsca był ciekawy, bo i po drodze było co innego ciekawe i było wiosnę widać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMi też szkoda tych kapliczek. Choć nie ma już zabudowań klasztornych, to na samym wzgórzu można by odtworzyć taką Drogę Krzyżową. Ale wiadomo o co chodzi... Za to bardziej optymistyczne są kwiatki :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńciekawe miejsce, dość czesto bywamy w okolicach Nysy, ale o tym miejscu nie słyszeliśmy, a przecież rzut beretem z Nysy do Prudnika :)
OdpowiedzUsuńpiękne miejsce. Wiele zresztą jest cudownych miejsc u nas w Polsce. Siadać w pociąg, samochód, na rower i jechać, jechać, jechać. Poznać kraj, poznać kraju historię.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Za młodego byłem i w zbiorniku i w podziemiach pierwszego obiektu. Niektóre stacje jeszcze stały szkoda bo wiele można było uratować w krzakach można było znalesc wiele rzeczy. Do końca poobijane dwie figury Jezusa i maryji bez głów i podstaw. Warto więc polazic może jeszcze coś znajdzie. Jakby nie było jest to historia taka zapomniana trochę.
OdpowiedzUsuń