Tym razem chciałbym przybliżyć Wam zamek, który zachwycił nas zarówno swoim
malowniczym położeniem, jak i ciekawymi wnętrzami. Mowa o zamku Vranov nad Dyji,
położonym na południu Czech. Wyobraźcie sobie, że jedziecie samochodem górską
serpentyną i nagle, za kolejnym zakrętem drogi, waszym oczom ukazuje się taki
oto widok.
Dla takich amatorów zamków, jak my, decyzja mogła być tylko jedna. Musimy go
zobaczyć. Po chwili przy drodze pojawiła się mała zatoczka. Zatrzymujemy
samochód i oglądamy dokładniej położone na wysokiej skale zabudowania zamkowe.
Zwykle mam lornetkę, ale i zoom w aparacie pozwala dokładniej pokazać ich
szczegóły.
Zjeżdżamy do miejscowości Vranov i zostawiamy samochód na parkingu.
Teraz czeka nas spacer pod górę w kierunku zamku. Idąc drogą, cały czas mamy
ładny widok na zamek.
Po ok. 20 minutach dochodzimy do zamkowej bramy.
Po jej minięciu stajemy przed kamiennym mostem z widokiem na zachodnią część
zamku. Jego historia zaczyna się około 1100 roku, kiedy to na wysokim wzgórzu
rzeki Dyji powstała warownia, której zadaniem była obrona południowej granicy
Moraw. Była to jeszcze drewniana konstrukcja. Budowę murowanego zamku najpewniej
rozpoczęto w pierwszej połowie XIII wieku z inicjatywy ówczesnych władców. W XV
w. nabył go bogaty i wpływowy ród Lichtenburgów. W XVI i XVII w. w krótkich
odstępach czasu zamek zmieniał właścicieli, którzy stopniowo go rozbudowywali.
Obwarowania były na tyle solidne, że w czasie wojny trzydziestoletniej zamek
oparł się trzykrotnie próbie zdobycia go przez Szwedów. Pomimo przetrwania
wojennej zawieruchy, w 1665 roku zamek został zniszczony przez pożar.
Ówczesny właściciel, hrabia Michael von Althann przystąpił do odbudowy zamku. W
jej trakcie większość pierwotnych zabudowań została wyburzona, a na ich miejscu
wzniesiono nowe budowle, już w stylu barokowym, m.in. kaplicę p.w. Świętej
Trójcy, zaprojektowaną przez wybitnego architekta, Johanna Bernharda Fischera
von Erlach, którą ładnie widać z mostu wybudowanego nad dawną suchą fosą.
Kamienny most kończy się bramą wjazdową prowadzącą na pierwszy dziedziniec,
teren dawnego przedzamcza.
Możemy na nim zobaczyć wcześniejsze zabudowania zamkowe pamiętające czasy
średniowiecza m.in. dawna wieżę obronną pochodzącą z przełomu XIII i XIV wieku.
Kierujemy się teraz ku kolejnej bramie.
Po jej minięciu znajdziemy się na głównym zamkowym dziedzińcu, zwanym honorowym.
Na jego środku znajduje się barokowa fontanna.
Po prawej stronie dziedzińca znajduje się taras, skąd mamy ładne widoki na
okolicę i zabudowania zamkowe. Poniżej możemy zobaczyć położone u stóp zamku
miasteczko Vranov. Widoczna po prawej stronie kwadratowa wieża służyła dawniej
jako cysterna gromadząca wodę.
Fragment kaplicy pw. Świętej Trójcy.
Teren zamku można zwiedzać z przewodnikiem po wykupieniu biletu. Do dyspozycji
są dwie trasy. My wybraliśmy wycieczkę po pomieszczeniach reprezentacyjnych.
Chwilę czekamy na naszą grupę i wchodzimy do zamku po efektownych, barokowych
schodach. Ich ozdobą są rzeźby walczących ze sobą herosów - Heraklesa z Antairem.
Kolejne schody prowadzą nas na piętro budynku.
Tu zaczynamy zwiedzanie wnętrz. Ich drzwi znajdują się w jednej linii tworząc
dość długą amfiladę.
Zaczynamy od przedpokoju.
Jego ozdobą jest ładny, chiński parawan.
Już przechodziliśmy do kolejnego pomieszczenia, gdy pani przewodnik ogłosiła, że
dopiero w Sali Przodków będzie możliwe robienie zdjęć. Tak więc, aby pokazać
zamkowe wnętrza muszę skorzystać ze zdjęć znajdujących się na oficjalnej stronie
zamku https://www.zamek-vranov.cz/. Zdjęcie poniżej pokazuje buduar.
Salonik kąpielowy
Gabinet
Sypialnia
Pokój przyjęć.
Jadalnia
Sypialnia Michaela von Althanna.
Hol
Zbliżenie na znajdujące się nad gzymsem zdobienia pokazują, że to, co braliśmy
za bogate stiuki i rzeźby w rzeczywistości zostało namalowane w technice
malarstwa iluzjonistycznego.
W końcu wchodzimy do pomieszczenia, które stanowi największą atrakcję zamku.
Jest nią monumentalna Sala Przodków rodu Althannów. Salę zaprojektował zanany nam
już architekt Bernhard Fischer von Erlach.
W przeciągu ośmiu lat, w latach 1687-1695, powstaje jedno z najokazalszych dzieł
świeckiej architektury barokowej, o wyjątkowo zrównoważonej kompozycji i
doskonałym zmyśle artystycznym.
W niszach, pomiędzy oknami tej owalnej sali znajduje się 10 rzeźb ukazujących
męskich przodków rodu Althannów. Ich autorem był wybitny wiedeński rzeźbiarz
Tobiasz Kracker.
Wystrój wnętrza podkreśla wspaniały alegoryczno-mitologiczny fresk wypełniający
całe sklepienie sali autorstwa Jana Michała Rottmayera.
Dopiero zbliżenia na poszczególne sceny pozwalają dostrzec cały ich artyzm i
znaczenie. W samym centrum widzimy rydwan triumfalny, noszący monogram rodu
Althannów, ciągnięty przez cztery konie, który miażdży pod kołami dwa potwory -
alegorię Plotki i Głupoty. Woźnica jest boginią Płodności, gwarantującą
kontynuację rodziny aż do końca czasów. Druga postać kobieca, alegoria Władzy,
przekazuje koronę i laskę Merkurego Geniuszowi, protoplaście rodu Althannów.
Alegoria sprawiedliwości.
Między owalnymi oknami możemy dopatrzeć się antycznych bohaterów, takich jak
Herakles, Orfeusz, Perseusz, Tezeusz, czy Odyseusz.
Wszystko ma na celu, poprzez barokowy przepych, dowodzić starożytności oraz
rzeczywistych i rzekomych zasług rodu Althannów.
Po zwiedzeniu Sali Przodków wychodzimy na zewnętrzny taras z łukiem triumfalnym.
Z tarasu mamy ładny widok na dolinę rzeki Dyji oraz serpentyny, którymi
przyjechaliśmy do Vranova.
Pobyt na tarasie stanowił ostatni etap zwiedzania zamku. Po powrocie na parking postanowiliśmy jeszcze pospacerować po centrum Vranova. Stanowi go niewielki plac z kolumną morową z 1713 roku upamiętniającą ofiary dżumy, która nawiedziła okolice Vranowa w 1680 r. i spowodowała śmierć 81 mieszkańców miasta. Na jej szczycie stoi na globusie Niepokalana Matka Boska. W budynku z flagą znajduje się Urząd Gminy.
Poniżej na cokole kolumny umieszczono czterech patronów – św. Rocha z psem, św. Floriana wylewającego wodę z wiadra, Św. Sebastiana ze strzałami wbitymi w pierś i św. Jan Nepomucena trzymającego krucyfiks.
Z każdego punktu widać zabudowania górującego nad miastem zamku.
Jeszcze idziemy zobaczyć wnętrze kościoła parafialnego pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Otwarte drzwi okazały się mylące, sam kościół był zamknięty.
Za to na trawniku przed nim zobaczyliśmy romańską kaplicę św. Andrzeja z XIII wieku. Ma postać małej rotundy i mimo przeróbki kaplicy w XVIII wieku na styl barokowy do dzisiaj pozostały jej cechy romańskie. Na ścianie kaplicy znajduje się malowidło przedstawiające oblicze Chrystusa na chuście św. Weroniki datowane na XVIII w..
Ołtarz wewnątrz kaplicy.
Tym akcentem kończę opis zamku i miejscowości Vranov. Chciałbym kiedyś znów tu przyjechać, ale w porze jesiennej. Raz, aby zobaczyć dolinę Dyji ozłoconą jesiennymi barwami, a dwa, aby pospacerować drugą wytyczoną po zamku trasą zwiedzania, pokazującą apartamenty ostatnich jego właścicieli, polskich rodów Mniszków i Stadnickich, którzy w XIX i XX wieku mieszkali na zamku aż do wybuchu II wojny światowej.
Lokalizacja zamku.
poniedziałek, 13 listopada 2023
Zamek Vranov nad Dyji
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Bardzo ciekawy ten zamek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Pozdrawiam
Usuń:)
Niezwykłe położenie zamku pobudza wyobraźnię i zachęca nie tylko do zwiedzania ale także do bliższego poznania czasów, w których żyli jego mieszkańcy.
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się pierwsze zdjęcie tego miejsca, które tak bardzo Ciebie zachwyciło. Ja również nie ominęłabym takiej atrakcji.
Pozdrawiam serdecznie :)
Z tego, co się zorientowałem, to na przestrzeni dziejów właścicieli zamku było coś koło dziesięciu rodzin, wiec byłoby co szukać, żeby lepiej ich poznać. Osobiście trochę poczytałem o polskich właścicielach. Nawet był zgłoszony pozew o zwrot mienia przez Stadnickich po aksamitnej rewolucji, gdy sporo zamków wróciło do dawnych właścicieli, ale w tym przypadku państwo czeskie nie oddało posiadłości prawowitym właścicielom.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Zamek jest prześliczny, zarówno wnętrze, jak i zewnętrze. Całe miasteczko jest urokliwe, jak z zaczarowanej baśni.
OdpowiedzUsuńByłem tam wczesną wiosną, myślę, że latem lub jesienią wygląda jeszcze ładniej
Usuń:)
Lokalizacja na tej wysokiej skale jest niebywała. Wiem, że tak kiedyś budowano, ale ile musiano włożyć pracy, aby wkuć się w taką litą skałę. Za to widoki mieli, i mamy dziś, fantastyczne. Podoba mi się też ta niezwykła mieszanka stylów architektonicznych. Fajne miejsce wyszukałeś, z pięknymi wnętrzami. Też bym takiego cudu nie ominęła!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:)))
Podróżując po Czechach, prędzej czy później trafimy na jakiś zamek. mają ich bez liku. Sam już zaprezentowałem na blogu koło 30 zamków, a jeszcze kilka czeka na pokazanie. Nie wszystkie są tak spektakularnie położone, ale większość jest w bardzo dobrym stanie i z zachowanym wyposażeniem. Polecam bardzo ten kraj, jako cel wycieczkowy.
UsuńPozdrawiam :)
Niesamowicie piękny pałac, ale również okolica. I niedaleko od Znojma. Foty bardzo urodziwe i zachęcające. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńMasz rację. Mamy tutaj wspaniale położony zamek, piękną okolicę i ciekawe wnętrza. Wszystko co potrzeba, by wycieczka była udana. Nawet pogoda nie zawiodła.
UsuńPozdrawiam :)
Podzielam Twój zachwyt tym zamkiem. Jest piękny i architektonicznie i kolorystycznie. Zarówno jego konstrukcja jak i barwy fasad sprawiają, że w przeciwieństwie do wielu budowli tego typu nie wydaje się masywny. Na wielu zdjęciach zamek wygląda wręcz bajkowo. No i te wnętrza! W tym doborze barw jest metoda, w wielu salach mogłabym zamieszkać od razu ze względu na kolory właśnie. Sypialnia, pokój przyjęć i jadalnia nie tylko pod względem kolorystycznym są bardzo w moim guście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przeserdecznie.
Dobrze, że to kolory pomieszczeń mają dla Ciebie takie znaczenie. Zawsze można je zastosować i do domowych ścian. Gorzej by było w sytuacji, gdyby to wyposażenie sal lub ich wielkość miała być odwzorowana w domowym zaciszu :)
UsuńPozdrawiam, miłego weekendu :)
Wiesz, że jestem ogromną fanką zamków. Gdy tylko zobaczyłam ten, przez Ciebie prezentowany od razu wpisałam do Notesika Marzeń. Przepiękne jest jego położenie, architektura i wyposażenie wnętrz.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Tak, poza tymi cechami, które wymieniłaś, zaletą zamku jest stosunkowo niewielka odległość od naszego miejsca zamieszkania, więc można go zobaczyć nawet podczas jednodniowej wycieczki.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Kolejne znajome miejsce :) Ta czeska polityka odnośnie zdjęć (tu można, tam nie można, w ogóle nie można) potrafi mocno zirytować, zwłaszcza, że człowiek zazwyczaj dowiaduje się o niej dopiero przy kasie albo dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Zwykle sprawdzam, czy jest możliwość fotografowania. Gdy wiem, że nie można to mam swoje triki, które pozwalają wykonać kilka zdjęć, ale tutaj formalnie nie było zakazu, więc jak mi już przewodniczka zwróciła uwagę, to potem szczególnie mnie pilnowała, więc dałem sobie spokój. O dziwo, to co najładniejsze w tym zamku można było fotografować.
UsuńPozdrawiam:)
Dokładnie 10 lat temu latem zwiedzałem Vranov po drodze do Znojma. Miasteczko przeurocze i zamek piękny. Zwiedziłem wewnątrz zamek i kościół. Sala przodków robi wrażenie. Mam stamtąd trochę zdjęć, ale jak zwykle rzadko do nich zaglądam. Miło było za pośrednictwem Twojego posta odświeżyć tamte wspomnienia. Jak będziesz drugi raz we Vranowie, to polecam zajechać do Znojma (to niewiele ponad 20 km). To bardzo piękne i zabytkowe miasto.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Miło mi, że mogłeś odświeżyć swoje wspomnienia oglądając moje zdjęcia. W Znojmie byłem dwa razy. Za pierwszym razem ktoś mi porysował auto. I to prawie w centrum miasta. Masz rację, to bardzo ciekawe miasto i ma dużo zabytków, chociaż nie do wszystkich miejsc udało nam się wejść.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Imponująca budowla i wspaniale wkomponowana w krajobraz! Niesamowite jest to, że zamek oparł się najazdom, a został strawiony przez pożar. Na szczęście właścicielowi nie zabrakło determinacji i funduszy, by przywrócić mu utraconą świetność. Jestem pod ogromnym wrażeniem pięknych, pałacowych wnętrz.
OdpowiedzUsuńPiękna fotorelacja - jak zawsze!
Przesyłam serdeczne pozdrowienia :-))
Anita
Też zwróciłem uwagę na ten fakt. Nie dziwi mnie, że zamek prawie całkowicie spłonął. Mankamentem położenia zamku na wysokiej skale był ciągły brak wody. O ile na codzienne potrzeby sobie radzono dowożąc wodę z rzeki, to na tak potężny ogień nie było ratunku. Musiał się wypalić do końca. Na szczęście zamek odbudowano i chyba w ciekawszym stylu.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Kiedy przeczytałam nazwisko architekta Johanna Bernharda Fischera von Earlach miałam wrażenie, jakby je niedawno czytała. Sprawdziłam i rzeczywiście to austriacki architekt, który zaprojektował Pałac Schonbrunn i kościół Karola Boromeusza w Wiedniu. Do kościoła nie udało mi się wejść, bowiem odbywał się tam ślub i kościół był niedostępny, nie mniej jego zewnętrzna architektura daje pewne pojęcie o klasie architekta. Jest to niezwykle ciekawa budowla, podobnie, jak zaprezentowany przez Ciebie Zamek. I zgadzam się z Moniką, iż przepiękne kolory salonów i mnie skusiłyby do rozgoszczenia się no i te motywy dekoracyjne. Bardzo piękne
OdpowiedzUsuńNo to daleko nie musisz szukać, u mnie na blogu znajdziesz opis kościoła Karola Boromeusza w Wiedniu. Tu masz adres : https://fotowycieczki.blogspot.com/2013/04/karlskirche-w-wiedniu.html Wiem, że to tylko namiastka wizyty w środku i nie zastąpi wrażeń, jakie się ma będąc tam osobiście, ale jakieś wyobrażenie będziesz miała. Pałac Schonbrunn również kiedyś opisałem, ale tam nie można było robić zdjęć w środku.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Zajrzałam do wpisu i jak widzę musiałam go czytać, bowiem zostawiłam komentarz. Niestety zapomniałam o wpisie, ale teraz go sobie odświeżyłam, rzeczywiście fantastyczne wnętrze. Zauważyłam akwen wodny przed świątynią- co mnie zdziwiło, bowiem obecnie przed świątynią na placyku szykowano jarmark świąteczny i na pewno nie było tam wody. Ale sam kościół robi niesamowite wrażenie, jak widzę nie tylko z zewnątrz. Co do Schonbrunn to byłam wewnątrz te ponad trzydzieści lat temu i nawet nie pamiętam, czy wówczas można było robić zdjęcia w każdym razie nawet, jeśli była taka możliwość, to nie było mnie stać na więcej niż 24 klatkową kliszę, bo tyle mam zdjęć z wycieczki i nie ma na nich pałacowych wnętrz. Pozdrawiam
UsuńBajka... Skojarzyło mi się to miejsce z książką "Pamiętnik kasztelana" E. Bočka, kasztelana na zamku w Miloticach. :)
OdpowiedzUsuńCzy "Dziennik kasztelana" to ta sama książka, co "Pamiętnik kasztelana" ? Autor się zgadza.
Usuń:)
Aaa tak, przepraszam, pomyłka w tytule. ;)
OdpowiedzUsuńPrześliczne, bardzo malownicze miejsce. Jestem od wielkim wrażeniem pomieszczeń mieszkalnych, pięknie i z wielkim smakiem zaaranżowanych i chyba utrzymanych bez zarzutu. A poza tym jesteś szczęściarzem, masz blisko Dolny Śląsk i przyległe, już zagraniczne tereny. To przepiękna okolica, pełna wspaniałych zabytków. Ponieważ dla mnie w tej chwili podróże nie wchodzą w grę z zapałem oglądam na TVP Dokument cykliczny program "Zakochaj się w Polsce" gdzie Tomasz Bednarek zwiedza niewielkie miejscowości i pokazuje różne perełki szerzej nieznane, dzięki czemu mogę sobie chociaż popatrzeć. Swego casu dwa razy byłam w Kotlinie Kłodzkiej i choć kocham Mazury, to chętnie bym tam zamieszkała choćby na jakiś czas
OdpowiedzUsuńFaktycznie, moje miejsce zamieszkania sprawia, że mam stosunkowo blisko do wielu atrakcyjnych miejsc w Polsce i za granicą. Co nie znaczy, że unikam miejsc oddalonych, ale te zwykle wymagają dłuższych wypadów. "Zakochaj się w Polsce" to fajny cykl programów prezentujących atrakcje Polski, sam go oglądam i znajduję inspiracje do kolejnych wyjazdów.
UsuńPozdrawiam :)
A brilliant read! Your post is both insightful and well-crafted. Appreciate you sharing your valuable perspective.
OdpowiedzUsuńThank you for the kind words.
UsuńRegards :)
Myślę, że gdybym zobaczyła taki zamek w czasie jazdy, pewnie zrobiłabym to samo, czyli skręciła tam, gdzie mnie nie było. Uwielbiam zamki, warownie, dwory i pałace. Ten jest przepiękny! I pewnie też chłonęłabym jego wnętrza i delektowała się widokiem z zewnątrz. Położenie tego zamku jest rzeczywiście bajkowe. I ma szczęście, że jest zadbany i nie stoi i niszczeje. Fajny punkt na mapie świata...
OdpowiedzUsuńMnie już sama myśl o wycieczce do Czech nastraja optymistycznie. Lubię planować tam kilkudniowe wycieczki bo w niewielkiej odległości od siebie można znaleźć mnóstwo atrakcji. Tak też było podczas wyjazdu do Vranowa. Ten zamek to tylko jedno z miejsc, które zobaczyliśmy.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)