Plaza de Toros de Valencia – czyli arena do walki z bykami w Walencji. Położona w centrum miasta w pobliżu głównego dworca kolejowego swoją architekturą przypomina rzymskie koloseum
Na zewnatrz wyróżnia się czterema poziomami kolumn i balustrad.
a wewnątrz wielką areną o średnicy 52 m
Po przeprowadzonej renowacji trudno się domyśleć, że istnieje od 150 lat. Tylko nieliczne detale nawiązują do lat jej powstania jak herb
i zegar odmierzający czas do rozpoczęcia corridy
W Walencji corrida odbywa się sezonami trzy razy w roku. Akurat podczas mojego pobytu przypadł czas pierwszej, o czym informowały plakaty.
Walka byków jest rytuałem głęboko zakorzenionym w tradycji Hiszpanii. Jest to spektakl pełen kolorów, barwnych kostiumów i muzyki. Niezależnie od poglądów na temat moralnych kwestii corridy, to wydarzenie pozostawi głębokie wrażenie na widzach. Oprócz typowej corridy, gdzie podczas dwugodzinnej wieczornej fiesty toczy się walka matadorów z bykami (zwykle 5-6 walk), w południe odbywa się tzw Novillada. Jest to bezkrwawa prezentacja byków przeznaczonych na wieczorny spektakl, podczas którego kandydaci na przyszłych torreadorów zabawiają się zręcznie umykając przed rozpędzonym zwierzęciem.
Poniżej kilka zdjęć pokazujących ten spektakl. Na początek następuje prezentacja młodych adeptów. Tworzą oni dwuosobowe zespoły.
Wygrywa ten zespół, który nałoży bykowi na rogi najwięcej kolorowych krążków.
Chłopcy muszą wykazać się nie lada zręcznością i odwagą umykając tuż przed ostrymi rogami byka.
Czasami salwują się, ucieczką poza bandę stosując efektowne skoki
Po tych zawodach młodzików na arenę wkraczają już ich bardziej doświadczeni koledzy. Teraz następuje seria bardzo efektownych pokazów zawierających różnego rodzaje skoki i uniki przed pędzącymi bykami.
Pokaz trwa do momentu, aż byk się zmęczy i już nie atakuje ludzi, którzy na zakończenie oddają rytualny pokłon zwierzęciu.
Jak napisałem tego typu widowisko jest bezkrwawe, a na trybunach często zasiadają rodzice z małymi dziećmi, dla których jest to pierwszy kontakt z tradycyjną formą rozrywki hiszpańskiej. Całości towarzyszy muzyka i odświętny nastrój. Po tej prezentacji teren areny stopniowo się zapełnia aż do wieczornej pory, gdzie byki niestety kończą swój żywot ku chwale ich zwycięzców.
Tej części nie oglądałem i nie wiem, czy miałbym na to ochotę. Za to udało mi się uczestniczyć w ulicznej gonitwie byków na przedmieściach Walencji. Poniżej kilka zdjęć, które udało mi się zdobić podczas takiej gonitwy.
Muszę stwierdzić, że emocje i adrenalina podczas tego widowiska była niewspółmiernie większa niż podczas pobytu na arenie. Pędzący byk jest w stanie wywrócić samochód. Większość czasu dla bezpieczeństwa spędziłem za widocznymi umocnieniami. Głównie miejscowi popisywali się odwagą stając na drodze bykom. Chwilami było bardzo niebezpiecznie i były przypadki poturbowania osób, na szczęście niezbyt groźne.
Może część osób będzie zniesmaczona tym postem. Starałem się tak dobrać zdjęcia, aby uniknąć krytyki i podejrzenia o popieranie okrucieństwa na zwierzętach. Zwiedzając Świat widzimy jego zróżnicowanie kulturowe. Można przymknąć oczy udając, że tych różnic nie ma, lub je zaprezentować. Uznałem, że jednak warto je pokazać.
Lokalizacja miasta
Pokaż Walencja na większej mapie
poniedziałek, 19 marca 2012
Plaza de Toros de Valencia
poniedziałek, marca 19, 2012
Hiszpania
,
InneMiejsca
,
Plaza de Toros de Valencia -
,
Walencja
,
Walencja -
26
comments
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Pierwszy! :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem czego zazdrościć?!
Wycieczki, widoków i "miejscówki", czy zdjęć?
Pozdrawiam
Bardzo mi się spodobał ostatni akapit :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to bałam się patrzeć na dalsze części posta, ale postanowiłam, że jak pojawi się kropla krwi to niestety nie dotrwam do końca.. A jednak się udało.. i cieszę się, że potrafiłeś to tak delikatnie przedstawić bo dowiedziałam się kilku nowych informacji :)
Pozdrawiam
Pokazałeś i to świetnie tradycję, która jest w Hiszpanii. Ja bym nie poszła patrzeć na walkę ludzi z bykami, to jest pewno.To jest jednak ich tradycja, chociaż czasami ktoś za nią oddaje życie.Mnie ona osobiście nie odpowiada.Zdjęcia wspaniałe.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna, także nie jestem zwolenniczką walk byków. Powiem więcej nie lubię cyrku. Na pewno nie wybrałabym się ani tu ani tam. Ale popatrzec można, zwłaszcza, że zdjęcia nie są zbyt drastyczne. A co do mieszkańców i ich głupiej brawury- wcale mi nie żal tych poturbowanych, bardziej żal mi zwierząt. A arena ładna, ale ...
OdpowiedzUsuńNiesamowite zdjęcia. Zwłaszcza te z areny - pokaz prawdopodobnie zapierał dech w piersiach. I na szczęście pojedynek był bezkrwawy.
OdpowiedzUsuńnidgy nie uczestniczyłam! świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
nasze gotowanie
Piękne zdjęcia.Oczywiście też wolę bezkrwawe pokazy!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy odważyłabym się pójść na taką walkę. To może dlatego, że nigdy na takiej nie byłam i chyba nie pójdę. Zdjęcia są fantastyczne.
OdpowiedzUsuńzdjęcia, z areny szczególnie, rewelacja ! a tradycja to tradycja, ciężko ją wykorzenić.
OdpowiedzUsuńW połowie wpisu miałam już pytać, czy widziałeś właściwe walki...;)
OdpowiedzUsuńsama poczułam się tak, jakbym była na miejscu - i mogłabym zobaczyć 'więcej i bardziej', bo jak sam piszesz "Zwiedzając Świat widzimy jego zróżnicowanie kulturowe. Można przymknąć oczy udając, że tych różnic nie ma, lub je zaprezentować. Uznałem, że jednak warto je pokazać."
a ja się z tym zgadzam.
Dodam, że gonitwa na ulicy robi wrażenie.
I jeszcze, że tak jak nie 'czuję' boksu, tak nie czuję corridy, ani żadnych walk kogutów, psów, etc - ale, jak wyżej, świat jest zróżnicowany, nic na to nie poradzimy, nie zawsze wszystko musi sie nam podobać, prawda?
:)
A ja się przyznam, że chciałabym raz zobaczyć corridę w jej najbardziej typowym hiszpańskim wydaniu. Nie dlatego, że lubuję się we krwi i dręczeniu zwierząt, ale chciałabym zobaczyć co tak naprawdę ludzi w tym pociąga, jakie są emocje, jak to wygląda od środka. To mnie ciekawi...
OdpowiedzUsuńJeżdżąc po świecie, warto poznawać tradycje danego narodu. Przecież po to jeździmy aby zobaczyć, poznać coś nowego,a w naszym kraju niespotykanego...Cudownie przedstawiłeś temat corridy. A zdjęcia jak zwykle bezkonkurencyjne. Podobnie jest i z corridą, tylko w Hiszpanii ją zobaczymy...
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, nie mogłabym uczestniczyć w tej krwawej zabawie.
Kiedy byłam w Sewilli, odwiedziliśmy na drugi dzień po corridzie, najwspanialszą arenę - Plaza de Toros de la Maestrana. Też robi wrażenie. Nigdy nie zapomnę zakrwawionego piasku, zapachu...
Natomiast było tam bardzo ciekawe muzeum po wielkich matadorach: Belmonte, Goselito pochodzących z dynastii Valdezów.
Serdecznie pozdrawiam
Sara-Maria
Cóż... to co chciałem napisać to chyba napisali w komentarzach inni przede mną... :-)
OdpowiedzUsuńNa corridę nie poszedłbym, nawet na taką bezkrwawą... Gonitwy na ulicy też są dla mnie kontrowersyjne...
Ale oczywiście całkowicie się zgadzam z ostatnim akapitem -> dobrze, że pokazałeś nam ten post. :-)
Poza tym: gratuluję przygody i wspaniałych zdjęć (te zdjęcia ze skokami -> rewelacja!).
W Hiszpanii nigdy nie byłem, tym bardziej dla mnie było to interesujące...
:-)
Nic odkrywczego nie napiszę, to wszystko jest powyżej, ale masz rację, będąc tam, trzeba chociaż w części zobaczyć, na czym polega ten pojedynek człowieka ze zwierzęciem; żal mi tych byków, nie zrozumiem chyba nigdy potrzeby niebezpiecznych gonitw na ulicy; kilka lat temu głośno było w mediach o Polaku nadzianym na rogi byka, nie wiem, jak to się skończyło; pozdrawiam w pierwszy dzień wiosny.
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Zazdroszczę wrażeń, bo sama na pewno bym się na taka uliczną gonitwę nie wybrała. Natomiast przedstawiona forma corridy bardzo mnie zaciekawiła, bo nie wiedziałam, że taka bezkrwawa postać istnieje:) W sumie ciekawy kompromis między zachowaniem tradycji, a pokazem, którego główną atrakcją nie jest jednak zabijanie zwierząt, a zręczność ludzi. Zdjęcia ciekawe, a z opisem nawet przy dość trudnym do zaprezentowania temacie znakomicie sobie poradziłeś. Tak trzymać!:)
OdpowiedzUsuńPiękny obiekt i ciekawa tradycja, ale osobiście też wolałabym nie oglądać, jak zwierzę dokonuje swego żywota. No ale super, że miałes okazję zobaczyć trochę historii i tradycji tego kraju, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo cóż tradycja, może dobrze że powoli zakazywana.
OdpowiedzUsuńZdjęcia niesamowite!
Piękny wpis, piękne zdjęcia ale tradycja okrutna. Nienawidzę zabijania zwierząt i to jeszcze w taki sposób. Pozdrawiam z Italii. Alina
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ukazujące dynamikę w taki sposób, że ten piasek to prawie sypie się z ekranu. Patrząc na salta aż obawiam się czy nie stanie się krzywda, czyli fotograficznie pierwsza klasa. Natomiast co do zawartości uważam, że taki bezkrwawy pokaz jest jak najbardziej na miejscu, zachowuje tradycję i poszanowanie dla zwierzęcia. Pozdrawiam :)Barbara
OdpowiedzUsuńCiekawy i wyważony wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPokazywać - jak najbardziej, lecz nie popierać. Bardzo żal mi tych zwierząt i cieszę się, że UE już coś z tym robi. Ale jak powiesz to Hiszpanowi, to popuka Ci w czoło, bo dla nich to przecież normalka... Gratuluję świetnych i dynamicznych kadrów. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia, niesamowite wydarzenie, w ktorym uczestniczyles, w dodatku bezkrwawe, to dla mnie ciekawostka, bo niby historie corridy znam, lubie ogladac na razie tylko w tv, ale chetnie kiedys na zywo mam nadzieje zobaczyc, ale tej formy zabawy z bykami nie znam.
OdpowiedzUsuńIlekroc bylam w Hiszpanii, tak sie zlozylo, ze nie mialam szczescia trafic na corride. Koniecznie musze sie tam wybrac kiedy jeszcze bedzie, bo kto wie jak dlugo?
Pozdrawiam :)
Niesamowite zdjęcia akrobacji! A to na którym Hiszpanie okazują głęboki szacunek bykowi, normalnie nas wzruszyło. Można się łudzić, że świat jest jednoznaczny w swojej złożoności, i jednowymiarowy, a nasza, często bardzo radykalna, moralność, jedynie słuszna i wszechobowiązująca, tylko po co?
OdpowiedzUsuńPzdr.
Daleki jestem od popierania tego typu rozrywek, uważam to wręcz za przejaw okrucieństwa, ale to sprawa Hiszpanów. Natomiast zdjęcia bardzo ciekawe, coś całkiem innego. Fajne.
OdpowiedzUsuńDo byka to bym raczej nie podeszła. Poza tym szkoda mi ich. Natomiast zdjęcia rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńJako wnikliwy obserwator rzeczywistości świetnie pokazałeś kawałek hiszpańskiego świata. Nieczęsto bywa się w takich miejscach. Muszę przyznać, że jeśli widzę corridę, zawsze kibicuję bykom. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń