Skansen w Zubrzycy Górnej, a bardziej oficjalnie Muzeum - Orawski Park
Etnograficzny w Zubrzycy Górnej to pierwsze tego typu muzeum na wolnym powietrzu
powstałe w Polsce po II Wojnie Światowej. Zostało otwarte 11 września 1955 roku.
Na prawie 12 ha powierzchni znajduje się w nim prawie 60 obiektów prezentujących
tradycyjną kulturę materialną, społeczną i duchową polskiej Orawy.
Pierwszy z budynków znajduje się zaraz obok zadaszonej bramy, którą wchodzimy do
skansenu. To XVIII-wieczny lamus. Został przeniesiony na teren skansenu ze wsi
Podwilk, gdzie niegdyś pełnił rolę spichlerza plebańskiego. Zwykle tego typu
budynki służyły za składy rzeczy lub właśnie spichlerze.
Kolejny obiekt to stara karczma z XVIII w. Posiada ciekawy, łamany dach kryty
gontem. Obecnie znajduje się w nim kasa i sklepik z pamiątkami.
Naprzeciw karczmy znajduje się XIX-wieczna chałupa Dziubka, bogatego chłopa z
Jabłonki. Budynek wyróżnia się czterospadowym dachem o rzadko spotykanym
pokryciu mieszanym, gontowo-słomianym. Od II połowy XIX wieku w chacie
funkcjonowała pierwsza poczta na Orawie.
Część domów w skansenie posiada małe ogródki. Latem ich ozdobą są
ładne, kolorowe kwiaty.
Przez niewielki mostek udajemy się na dalsze zwiedzanie skansenu.
Proste rozwiązanie płotów oddzielających poszczególne parcele na terenie muzeum.
W kilku miejscach możemy zobaczyć ładne, drewniane kapliczki.
Po chwili dochodzimy do pasieki z ulami kłodowymi, czyli wykonanymi z jednego
pnia drzewa. Układ uli przypomina dawny orawski pcólnik, czyli wydzielone
miejsce, zwykle na skraju wsi, gdzie znajdowało się większe skupisko takich uli.
Zbliżamy się teraz do kilku budynków tworzących tzw. Dwór Moniaków. Składa się z
dużego dziedzińca otoczonego budynkiem dawnego dworu oraz kilku mniejszych
chałup. Zabudowania te są najstarszymi w skansenie i stoją nieprzerwalnie na tym
miejscu od ponad 400 lat. Największym i najstarszym budynkiem jest dwór. Kiedyś
był siedzibą sołtysa, a następnie szlacheckiej rodziny Moniaków z Zubrzycy
Górnej.
Zaglądając do wnętrza budynków odnajdziemy tutaj i proste pomieszczenia
biedniejszych rodzin, zwykle z podłogami w formie klepiska,
jak i bardziej majętnych mieszkańców, których było stać, by pomieszczenia miały
podłogi z desek i lepsze meble.
Oczywiście najlepiej prezentowały się pomieszczenia w budynku dworu, gdzie już
możemy zobaczyć namiastkę salonu z kącikiem wypoczynkowym.
Idąc dalej mijamy chatę Dziurczaka z Zubrzycy Dolnej z końca XIX w.
Kolejny zwiedzany obiekt to chałupa Paś-Filipka z Jabłonki. Dom zalicza się do
najładniejszych budynków na Orawie. Na galeryjce pod dachem zobaczymy suszący
się len.
Przeróbce lnu i wykonywanych z niego tkanin poświęcono jedną z izb wewnątrz
domu.
Zaglądając do pozostałych pomieszczeń widzimy, że jego mieszkańcom musiało się
nieźle powodzić.
A jak już jesteśmy przy temacie lnu, to warto jeszcze zobaczyć wnętrze wiejskiej
olejarni.
Pierwsza część olejarni to pomieszczenie wyposażone w długie kłody z wydrążonymi
otworami – stępy, do których wchodzą stępory, czyli poruszane za pomocą nóg
drewniane bicze. W tej części dokonywała się wstępna obróbka siemienia lnianego,
dzięki której otrzymywano mączystą masę, którą w płytkich korytach mieszano z
gorącą wodą.
W następnym pomieszczeniu powstałą wcześniej masę umieszczano w kotle miedzianym
umieszczonym na małym, narożnym piecu kamiennym i podgrzewano – prażono aż do
uzyskania półpłynnej konsystencji. Od umiejętności odpowiedniego wyprażenia
zależała konsystencja, smak i jakość oleju. Następnie gorącą zawiesinę zawijano
w dwa płaty – z sukna i z włosia i przenoszono do wybijaca – prasy typu
klinowo-taranowego złożonej z dwóch słupów jodłowych i poziomej kłody. Masa z
siemienia zostawała tam zmiażdżona i przefiltrowana przez sukno i włosiany
płatek. W efekcie tych zabiegów przez niewielki otwór do podstawionego naczynia
ściekał olej. Siła uderzeniowa bicia dochodziła do 1000 kilogramów, a z 10 kg
nasion udawało się uzyskać od 1,5 do 3 kg oleju lnianego, używanego nie tylko w
celach spożywczych, ale także jako środka konserwującego i, w dawniejszych
czasach, do oświetlenia pomieszczeń.
W kolejnych zabudowaniach możemy zobaczyć kolekcję dawnych powozów i sań.
Cała kolekcja zaskakuje doskonałym stanem pokazywanych eksponatów.
Przed nami chałupa Kotta z Zubrzycy Górnej.
Jej wnętrze pokazuje, jak żyła średniozamożna rodzina orawska. Zwykle kuchnie
miały jeszcze klepisko,
ale część mieszkalna posiadała już podłogę z desek. Dodatkowo izbę zdobi długa
półka z ozdobnymi talerzami i obrazkami świętych.
Skansen w Zubrzycy Górnej prezentuje też na swoim terenie obiekty związane z
przemysłem chłopskim. Jednym z nich jest budynek folusza z Łopusznej, gdzie
folowano (inaczej spilśniano, filcowano) tkaninę wełnianą, tzn. tworzono sukno.
Całość budynku jest przykryta dwuspadowym dachem z dranic o nieregularnej
kalenicy.
W środku znajduje się kamienny piec z miedzianym kotłem, gdzie
podgrzewano wodę dostarczaną kanalikiem, następnie, już gorącą, doprowadzano do
pnia z otworem – lisicy, gdzie układano odpowiednio złożoną do folowania tkaninę
wełnianą, w którą uderzały potem masywne, ścięte schodkowo młoty napędzane kołem
wodnym. Pod wpływem uderzeń młotów i doprowadzanej z kotła gorącej wody
uzyskiwano tkaninę o zwartej fakturze, jednolitej grubości, która kurczyła się
nawet o 60%. Pozostałą pracę (suszenie, czesanie, drapanie, strzyżenie -
zależnie od potrzeb) folusznik wykonywał już ręcznie. Tak uzyskany materiał był
dosyć ciężki, lecz jednocześnie posiadał dobre właściwości termoizolacyjne i
dobrze chronił przed wiatrem i opadami.
Kolejny obiekt również jest związany z przemysłem. Oto stoimy przed tartakiem,
kiedyś nazywanym trakiem, bądź po prostu piłą. Również pochodzi z Łopusznej. Ma
postać długiego pomostu z zadaszeniem, z jednej strony obity deskami. Widoczny
mechanizm napędzany był za pomocą małego koła wodnego – tzw. wałaski, którą
poruszała woda spadająca ze znacznej wysokości. Dzięki zastosowaniu przekładni
umieszczona na ramie pionowo piła poruszała się z dołu do góry. Drugie, nieco
większe koło wodne wprawiało w ruch wózek, na którym umieszczano drewno
przeznaczone do przecięcia. Tartak służył do przecinania bali drzewnych na
połówki, płazy, które stanowiły kiedyś główny budulec domów na Orawie.
Zaglądamy jeszcze na tyły tartaku i foluszu, by zobaczyć mechanizm
wodny napędzający urządzenia w obu tych budowlach.
Dawniej w prawie każdej wiosce funkcjonowała kuźnia. Ta w skansenie pochodzi z
Zubrzycy Górnej.
Zaglądająć przez okno widzimy murowany piec kowalski ze skórzanym miechem
pokaźnych rozmiarów. Są tu wszelkiego rodzaju narzędzia potrzebne do pracy
kowalowi – uwagę zwraca przede wszystkim kowadło, lecz znajdziemy tutaj jeszcze m.
in. młotki, cęgi, ucinaki, świdry, przebijaki, brus, jest też wiertarka –
bormaszyna.
Kolejny mijany obiekt to dzwonnica. Została tutaj przeniesiona z przysiółka
Zimna Dziura w Zubrzycy Górnej. Ma konstrukcję słupową i została postawiona na
niskiej podmurówce. Ściany nachylone są skośnie ku środkowi i szalowane deskami.
Na tej konstrukcji umieszczono nadbudowę o prześwitowych okienkach, gdzie
znajduje się niewielki XVII-wieczny spiżowy dzwon. Takie dzwonnice stawiane były
w miejscach oddalonych od kościoła, w punktach skąd dobrze słyszalny był ich
dzwon bijący na Anioł Pański, lub też ogłaszający istotne dla wsi wydarzenia,
np. śmierć któregoś z mieszkańców. Dzwonnice takie służyły również do
ostrzegania przed rozmaitymi zagrożeniami.
Powoli kończymy naszą wędrówkę po skansenie. Przy okazji zwiedzania
zobaczyliśmy sporo idyllicznych widoków, jak ten na dwór Moniaków z dalszej
odległości.
W skansenie jest jeszcze jedna karczma, dla wyróżnienia zwana
białą. Pochodzi z XIX wieku i kiedyś stała w miejscowości Podwilk
Zdjęcia pochodzą z 2012 roku, dlatego nie pokazałem w tym poście wielu obiektów,
o które wzbogaciło się muzeum w późniejszym terminie. Może kiedyś będzie okazja
i uzupełnię ten opis.
Lokalizacja skansenu.
sobota, 6 sierpnia 2022
Skansen w Zubrzycy Górnej
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Dzięki długiej historii muzeum bogate w dawne sprzęty, chaty i inne zabudowania wiejskie. Mało znam wieś więc to dla mnie przybliżenie dawnego życia tam, dla innych może być miejscem porównania i radości ze zmian. Bardzo lubię takie spotkania z przeszłością.
OdpowiedzUsuńTego właśnie oczekuję po wizycie w skansenie. Przeniesienia się w czasie do przeszłości, powoli zapominanej, a przecież nie tak odległej. Skansen w Zubrzycy to dobre miejsce na taką podróż.
Usuń:)
Uwielbiam zwiedzać takie miejsca, może dlatego, że sama pamiętam wiele z tych dawnych lat...a ten skansen jest bardzo bogaty w wyposażenie.
OdpowiedzUsuńTeż mam w pamięci podobne obrazy i to właśnie z Twoich okolic. Podczas wizyt w skansenach odżywa wiele takich wspomnień.
Usuń:)
Bardzo ciekawa architektura tych chat, Duża finezja i wykonanie. Lubię takie miejsca zwiedzać. Czasami wracają wspomnienia z okresu moich pobytów na wsi rzeszowskiej, dawno temu kiedy jeździłam do babci. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze, że powstają takie miejsca, gdzie na niewielkiej przestrzeni możemy prześledzić, jak wyglądała i jak się rozwijała polska wieś. W miarę równomierne ich rozłożenie na mapie Polski pozwala poznać różnice w kształtowaniu się wsi w zależności od lokalizacji.
UsuńPozdrawiam :)
Jak się domyślasz zajrzałam gdzie ta Zubrzyca no...wiele razy byłam w pobliżu a nie wiedziałąm o tym skansenie. Orawska kultura ciekawa, jednak trochę inna, architektura bardzo piękna, dachy szczególnie mnie urzekły, przygotowuję się na skansen wsi radomskiej...bo lubię takie klimaty. Pozdrawiam serfdecznie
OdpowiedzUsuńFaktycznie, dachy budynków w tym skansenie potrafią zachwycić formą i materiałami, jakich użyto do ich budowy. Ja mam w zanadrzu zdjęcia z jeszcze kilku odwiedzonych skansenów, ale publikuję je w dość dużych odstępstwach czasowych, by blog nie stał się monotematyczny.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Nigdy nie byłam w skansenie, więc tym chętniej oglądam zdjęcia. Chętnie zasiadłabym w saloniku dworskim oddając się lekturze, mniej chętnie stałabym przy gorącej kuchni na klepisku, choć zimą mogłoby to być najprzyjemniejsze miejsce w domu (chatce). Łajnie tak przenieść się w przeszłość, która wydaje się nam idylliczna, bo pozbawiona wynalazków, jakże często uprzykrzających życie (np. telefonów komórkowych), ale może to tylko nam się wydaje że idylliczna, bo przecież każdy czas ma swoje radości i smutki, chwile szczęścia i tragedie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTe idylliczne obrazki tak na nas działają, że pobyt w takiej chatce wydaje nam się fajnym doznaniem. Ale jak dodasz do tego, że rano trzeba najpierw ze studni oddalonej np 30 m przynieść kilka wiader wody, potem rozpalić ogień w piecu i pilnować go przez cały dzień, za łazienkę musi wystarczyć wygódka, również kilkanaście metrów od domu i co najwyżej miska z wodą do mycia, to ten obraz już nie jest taki sielski.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Miałem okazję odwiedzić ten skansen. Odnoszę wrażenie, że przed kilkoma laty jakby lepiej wyglądał. Świetnie doświetlone zdjęcia w wewnątrz. Fajnie uchwyciłeś upływający czas i stan przemijania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia pokazują skansen z przed wielu lat. Nie wiem, jak dzisiaj wygląda poza informacją, że jest w nim więcej obiektów. Dzięki za opinię.
UsuńPozdrawiam :)
Kilka dni temu rozmawialiśmy z Erykiem, że powinniśmy pojechać do Zubrzycy i odświeżyć swoje wspomnienia z tego niezwykle ciekawego skansenu. Piękna relacja i oczywiście zdjęcia. Jak wiesz wprost uwielbiam takie miejsca, ten zatrzymany czas! Dobrze, że są! Na szczęście w Polsce jest ich naprawdę dużo i naprawdę mamy co odkrywać.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Też się zastanawiam nad ponownym odwiedzeniem tego skansenu. Lubię bywać w skansenach, a ten jest stosunkowo blisko mojego miejsca zamieszkania. Ale to raczej nie w tym roku.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Co za niesamowicie urokliwe miejsce !!! Zaintrygowała mnie kolekcja uli z pnia drzewa i płotek wokół nich, a właściwie sposób wetknięcia sztachetek. Ogólnie piękne miejsce ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen płotek to taka nowocześniejsza wersja tego pokazanego dwa zdjęcia wcześniej. Faktycznie wygląda ciekawie i myślę, że i dzisiaj byłby ozdobą ogrodu. Cieszę się, że miejsce Ci się podoba.
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo piękny i niespotykany u nas jest taki rodzaj zabudowy. Super, że go pokazałeś, bo bardzo mi się podoba! W dodatku świetnie wyjaśniłeś działanie ówczesnych mechanizmów przemysłowych. Niby prości ludzie, a potrafili skomplikowane rzeczy tworzyć!
OdpowiedzUsuńZachwycona pozdrawiam:)))
Wiele stosowanych dawniej urządzeń czy też technologii funkcjonuje i dzisiaj, tyle że ich forma i sposoby pracy uległy zmianom. Na tym polega rozwój ludzkości i ogólnie techniki. Lubię podczas zwiedzania skansenów porównywać dawne metody pracy do współczesnych, podobnie jak i pierwowzory dzisiejszych urządzeń. Fascynują mnie dawne lodówki, pralki, żelazka, młyny, piły , maszyny parowe itp. Dużo z takich eksponatów można zobaczyć w Zubrzycy.
UsuńCieszę się, że wywołałem Twój zachwyt, pozdrawiam serdecznie :)
Zwiedziłam kilka skansenów etnograficznych w rożnych regionach i widzę wiele podobnych stylów architektury drewnianej, budynków wyposażonych w podobne sprzęty, narzędzia, obiekty rzemieślnicze, sakralne i inne. Od 2012 roku na pewno wiele się zmieniło w skansenie w Zubrzycy Górnej. Zwiedzania skansenów póki co nie mam w planach, chociaż post nad którym pracuję będzie zawierał taki skansenowski pierwiastek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Myślę, że jako zwykli obserwatorzy, bez specjalistycznego wykształcenia po prostu nie dostrzegamy pewnych różnic w stylu budownictwa czy stosowanych sprzętów w różnych rejonach Polski. Chociaż masz rację, podobieństwa występują, no może poza obszarem górskim, którego styl budownictwa jest jednak inny.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Uwielbiam skanseny za możliwość podróży w czasie. Patrzę na Twoje zdjęcia a wyobraźnia podsuwa kadry z zupełnie innej codzienności. W głowie się nie mieści ile się od tamtej pory zmieniło, nie wiem tylko czy pod każdym względem na lepsze...Brak udogodnień pobudzał pomysłowość a wiele mechanizmów służy nam przecież do dzisiaj, w ulepszonej na przestrzeni wieków formie.
OdpowiedzUsuńZachwyca mnie czwarte zdjęcie, niby tylko płot i kwiaty ale jakoś ciągle do niego wracam.
Moc serdecznych pozdrowień.
To jest faktycznie podróż w czasie. Może nie tak odległa, ale bardzo interesująca. Często w skansenach przewodnik zadaje pytanie, do czego mogła służyć taka, czy inna rzecz ? Rzadko znamy odpowiedź, ale najciekawsze są reakcje zwiedzających, gdy już usłyszą, do czego to coś służyło. Mnie kiedyś bardzo zdziwiła pułapka na muchy. Pomysłowy gadżet i ponoć bardzo skuteczny.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Nie byłe,zawsze się w okolicy jakiś szlak do przejścia znajdzie - a szkoda, bardzo ciekawe obiekty i już bardzo różne od tych z moich okolic - choć to przecież nadal Beskidy. Ale już widać wpływy Czech i Śląska
OdpowiedzUsuńMyślę, że zawitasz, Orawa to ciekawy kierunek. Jak lubisz górskie wycieczki rowerowe, to znajdziesz tam sporo ciekawych możliwości.
UsuńUwielbiam skanseny. Ten miałam odwiedzić i już, już witałam się z gąską... Czasem z planów nici, ale to nic, będzie cel na jakiś kolejny wyjazd w okolicę ;)
OdpowiedzUsuńSkanseny to zawsze pewna alternatywa w czasie wycieczki, gdy nagle zepsuje się pogoda. Ale mogą też być celem samym w sobie. Myślę, że w końcu i tu zawitasz.
Usuń:)