Łagów to atrakcyjnie położona nad jeziorami Pojezierza Lubuskiego miejscowość.
Pierwszy raz odwiedziłem ją jeszcze w czasach studenckich, w trakcie jednej z
wypraw rowerowych po zachodniej Polsce. Zapamiętałem je, jako gwarne miasteczko
z dużą ilością turystów, których przyciągała malownicza okolica oraz zabytkowy
zamek joannitów położony na przesmyku rozdzielającym jeziora Trześniowskie i
Łagowskie.
Lubię wracać po latach do miejsc, które mi się dobrze kojarzą. Stąd część
zeszłorocznego urlopu postanowiłem spędzić w Łagowie. Ciekawy byłem, jak
obecnie, po blisko czterdziestu latach prezentuje się to miasteczko. Nasz pobyt
przypadł na początek września, kilka dni po zakończeniu wakacji. Pierwszym
zaskoczeniem był prawie całkowity brak turystów, co zobaczycie na zdjęciach, z
których większość została wykonana 5 września.
Pierwsze z nich pokazuje widok na zamek z drogi, którą pokonywaliśmy idąc z
kwatery do centrum Łagowa. O zamku więcej opowiem później, bliżej widać wody
jeziora Trześniowskiego a na łące fragment kościoła św. Jana Chrzciciela.
Najbardziej atrakcyjna część Łagowa zaczyna się w miejscu, gdzie przesmyk
rozdzielający jezioro Trześniowskie od Łagowskiego jest najwęższy i wynosi około
60 m. Zaraz obok znajduje się murowana Brama Polska z XV wieku. Kiedyś
oddzielała położone przed nurami przedmieścia Łagowa od jego centralnej części z
zamkiem.
Po lewej stronie mamy widok na jezioro Łagowskie. Mimo kilku przystani wodnych,
nie było widać amatorów pływania kajakiem lub rowerami wodnymi.
Po minięciu Bramy Polskiej spacerujemy najpierw ulicą Zamkową, potem Tadeusza
Kościuszki.
Mijamy ładne domy o rodowodzie sięgającym XVIII i XIX wieku. Część z nich ma
ciekawą, szachulcową konstrukcję.
W pewnej chwili widzimy boczną drogę prowadzącą do założonego w XIX wieku parku
miejskiego. Idąc nią trafiamy na zabudowania letniego amfiteatru.
Amfiteatr jest jednym z obiektów, gdzie corocznie odbywa się znana w kraju
impreza kulturalna pod nazwą "Lubuskie Lato Filmowe", w trakcie którego do
miasta przyjeżdża wiele znanych osób ze świata filmowego. W tym roku odbyła się
już 52 edycja tego konkursu. Na murach amfiteatru, ale i w innych miejscach
Łagowa można zobaczyć portrety znanych aktorów i reżyserów zrobione w czasie
spotkań z publicznością w Łagowie.
Za amfiteatrem, pomiędzy drzewami parku połyskuje tafla drugiego łagowskiego
jeziora. Ma dwie nazwy - jezioro Ciecz lub Trześniowskie. Ta druga jest bardziej
oficjalna.
Znów nas uderza pustka wokół, tak na jeziorze, jak i w parku. Był piękny,
słoneczny dzień, temperatura ok. 24 stopni i tylko my na spacerze. No i jeszcze
kaczki leniwie wygrzewające się na powalonym pniu drzewa.
Wracamy na ulicę Kościuszki, a tam już widać widać drugą z dawnych bram
miejskich, Bramę Marchijską. Pochodzi z XVI wieku, jej dolna część jest ceglana,
a górna szachulcowa. Z dawnych lat zapamiętałem czerwone pelargonie w oknach
bramy. Jak widać nic się w tym względzie nie zmieniło. I dobrze, bo całość
tworzy bardzo malowniczy widok.
Za bramą zaczyna się ulica Bolesława Chrobrego. Idąc nią mijamy kolejne domy z
elementami zabudowy szachulcowej.
Zwykle nie pokazuję nowo wybudowanych domów, ale ten który zobaczyliśmy już na
rogatkach miasta zwrócił naszą uwagę tak swoją formą,
jak i zdobiącymi je rzeźbami.
Po drugiej stronie drogi znów mamy ładny widok na jezioro Łagowskie. Jest też
wypożyczalnia rowerów wodnych oraz niewielki bar, niestety jedno i drugie
nieczynne. Tak to wyglądało w Łagowie po sezonie, a przecież był dopiero
początek września.
Wracamy do centrum miejscowości, by zobaczyć zamek. Kolejny raz przechodzimy
przez Bramę Marchijską.
Zamek w Łagowie został zbudowany w XIV wieku z przeznaczeniem na siedzibę
rycerskiego zakonu joannitów. W mojej ocenie to jeden z najładniejszych polskich
zamków. Powstał na niewielkim wzniesieniu i ma dość kameralne wymiary 30 na 34
m.
Do otoczonego murami zamku dostajemy się przez ładną, ceglaną bramę z blankami.
Samego zamku się nie zwiedza, natomiast możliwe jest wejście na jego wysoką, 35
metrową gotycką wieżę.
W kilku punktach miasta widzieliśmy reklamy znajdującej się w zamku restauracji.
Jednak, gdy weszliśmy na wewnętrzny, zadaszony dziedziniec zamku, okazało się,
że jest ona nieczynna. Spóźniliśmy się o kilka dni. Szkoda, bo wystrój tego
miejsca z pnączami bluszczu na ścianach zrobił na nas dobre wrażenie.
Na szczęście mogliśmy wejść na wieżę. Już widok z małych okienek w trakcie
wchodzenia zapowiadał duże emocje.
Z wieży rozpościera się fantastyczny widok na oba jeziora, miasto oraz
najbliższą okolicę. Poniżej widok na jezioro Trześniowskie położone na północ od
zamku. Zwraca uwagę piękna barwa wody.
Po drugiej, południowej stronie wieży możemy zobaczyć równie atrakcyjny widok na
jezioro Łagowskie.
Ładnie stąd widać zabudowania miasteczka, obok których jeszcze niedawno
spacerowaliśmy. Poniżej widok na Bramę Polską.
Kolejne zdjęcie przedstawia widok z góry na ulicę Tadeusza Kościuszki. Niestety
drzewo przesłania Bramę Marchijską. Gdzieś mam stary slajd z mojej
pierwszej wizyty w Łagowie, na którym widać całą bramę. Widocznie drzewa są
teraz wyższe.
W oddali, po wschodniej stronie miasta widać ładny most
kolejowy.
Nieco bliżej, u podnóża zamku znajduje się pochodzący z XIV wieku kościół św.
Jana Chrzciciela.
Po zejściu z wieży opuszczamy teren zamku znaną nam już bramą.
Ponieważ kościół był zamknięty postanowiliśmy podejść do mostu kolejowego, by go
zobaczyć z bliska. Most, a właściwie wiadukt, gdyż przebiega pod nim lokalna
droga, swoim wyglądem przypomina dawne akwedukty. Został zbudowany w 1909 roku
by połączyć linią kolejową Międzyrzecz z Toporowem. Ma 25 m wysokości i 40 m
długości. Charakterystyczny kształt w postaci trzech łuków sprawia, że jest
prawdziwą ozdobą Łagowa, a przy okazji jednym z najciekawszych zabytków techniki
województwa lubuskiego.
Po przejściu pod mostem po prawej stronie znajdziemy schodki prowadzące na nasyp
kolejowy. Wejście na niego jest zakazane, bo kilka razy dziennie można się tu
natknąć na przejeżdżające pociągi.
Z nasypu mamy ładny widok na Łagów, zwłaszcza sylwetkę zamku joannitów.
Opisany spacer po mieście zajął nam około 2 godzin łącznie z wejściem na wieżę
zamkową. Jednak zwiedzanie Łagowa to tylko jedna z przyjemności jaką
oferuje ta miejscowość. Dla nas było to miejsce noclegowe, skąd wyruszaliśmy
na wycieczki po okolicy. A ta okazała się bardzo atrakcyjna. W ciągu kilku dni
zobaczyliśmy Świebodzin, Międzyrzecz, Lubniewice, Gościkowo, Żagań oraz już
pokazywane na blogu Ośno Lubuskie.
Bardzo mile wspominamy popołudniowe spacery, po powrocie z takich wycieczek, po
wytyczonych trasach wokół łagowskich jezior. Poniżej kilka zdjęć z takiego
spaceru w promieniach zachodzącego słońca.
Pierwsze oznaki jesieni.
W czasie spaceru mijamy niewielkie zatoczki z łatwym dostępem do wody i
możliwością kąpieli. Woda była jeszcze całkiem ciepła.
Tak wygląda Łagów po sezonie. Dla lubiących spokój i bliski kontakt z naturą
miejsce jak najbardziej godne polecenia.
Jeszcze jedna uwaga. Tak po prawdzie Łagów nie jest miastem, gdyż utracił prawa
miejskie jeszcze w 1931 roku, jednak zachował miejski charakter stąd kilka razy
w poście użyłem takiego określenia.
Lokalizacja miejsca
sobota, 12 sierpnia 2023
Łagów po sezonie
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Moje klimaty :) Wschód - Zachód około 650 km! Jednak zapisuję! Kto wie... rozmyślam, ale nie planuję, bo Ryszard ma inne zainteresowania niż ja. Ostatnio, sama w dalekie trasy autem się nie wybieram :( Może uda mi się wynegocjować jakiś kompromis! Wciąż marzy mi się ta część Polski - zachodnia począwszy od północy po południe. Nieustannie podziwiam Twoją podróżniczą pasję i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, abyś zrealizowała swoje plany. Sam jestem po takiej eskapadzie po zachodniej Polsce, od wyspy Wolin na północy aż po Bogatynię na południu. Jest to niezwykle malowniczy rejon Polski, z mnóstwem atrakcji przyrodniczych oraz architektonicznych. Niektóre z tych miejsc już pokazywałem, a zdecydowana większość wciąż czeka na publikację.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
W naszym kraju nie brak urokliwych, spokojnych miasteczek. Dzisiaj na swoim blogu przedstawiłeś kolejną perełkę, którą warto odwiedzić. Łagów zaprezentowany przez Ciebie jest przeuroczy, bardzo malowniczy. Wszystko mnie tutaj zachwyciło: piękne jeziora, lasy, architektura miasta, fantastyczne widoki z wieży zamkowej i mnóstwo czerwonej cegły, którą tak lubię w starym budownictwie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Wnioskuję z twojego komentarza, że jeszcze nie byłaś w Łagowie. Zachwyciły Cię zdjęcia, ale jak dobrze wiesz, to tylko namiastka wrażeń, które przeżyjesz, gdy odwiedzisz to miasteczko osobiście. Jak napisałaś, jest tam to wszystko, co lubisz.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ciekawa miejscówka, przed laty jeździłam do Lubniewic. Czytając ten post nasunęła się mi taka refleksja, że my lubimy tłok dwóch miesięcy, a potem to żaden turysta nie jest nam potrzebny, a przecież jeszcze we wrześniu wiele osób mogłoby zarobić, a turysta miałby względny spokój. Tak jest w całym kraju. A przecież czerwiec, wrzesień to są piękne miesiące. A teraz nie ma jak dojechać bo komunikacja przeważnie 31 sierpnia kończy działalność i tak można byłoby pisać długo. Spodobały mi się te szachulcowe budynki. A i ten nowoczesny nie zakłóca raczej klimatu miasteczka. Lubię takie spacery kiedy nie ma tłoku. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu, gdy już nie musimy jeździć z dziećmi na wakacje, to właśnie we wrześniu lub październiku wybieramy się na urlop. Lubimy spokój i brak tłumów w miejscach, gdzie przebywamy.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Malownicze tereny! Już o nich wiele czytałam, jednak jeszcze nie zwiedzałam. Odwiedziny po sezonie to plus, bo spokój, ale też ma to swoje wady, bowiem wiele rzeczy jest pozamykanych. Ale i tak spacer niezwykle przyjemny. Dzięki:)))
OdpowiedzUsuńW naszym przypadku plusy przeważają, stąd taki termin wyjazdu na urlop.
UsuńPozdrawiam :)
Ha, moglibyśmy porównać, co się zmieniło - byłam równo 10 lat temu, ale w środku sezonu (wpis na 'klimatach' w kwietniu 2014), z tym, że nie dotarlam do wiaduktu, czego b. żałowałam. Zdecydowanie posezonowo jest ciekawiej 😊
OdpowiedzUsuńNasze posty, a nawet zdjęcia są bardzo podobne. Nie może być inaczej, skoro widzieliśmy te same miejsca.
Usuń:)
Pięknie! Dużo szachulcowej zabudowy, zieleni, dwa jeziora i spokój, który w wielu miejscach jest na wagę złota. Bardzo mi się podoba Brama Marchijska i te wszystkie klimatyczne zakamarki. Równie pięknie prezentuje się Łagów z wysokości, taka oaza otulona zielenią. Szkoda, że ta kawiarnia była zamknięta bo to idealne miejsce na kawę i coś pysznego do niej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło, poniedziałkowo.
Chyba właśnie braku odpowiedniej bazy gastronomicznej najbardziej nam brakowało w tym posezonowym Łagowie. Była czynna jedna kawiarnia, jedna restauracja i jeszcze jakiś bar z daniami rybnymi. Za to na posiłki nie trzeba było długo czekać.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jak wracać do znanych miejsc, to dopiero po latach:)
OdpowiedzUsuńTo jakby odkrywanie ich na nowo.
Usuń:)
Podobają mi się takie ceglane budynki. Mają bardzo dużo uroku, zwłaszcza jak są zadbane.
OdpowiedzUsuńW północnej i zachodniej Polsce można ich spotkać wiele. Niektóre faktycznie mają sporo uroku.
Usuń:)
Też mi się podoba to miasteczko. Jest takie unikatowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Na pewno ma swój styl i klimat. Nie sposób je pomylić z innym.
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo urocze miejsce, ma wszystko by stać się dużą atrakcja turystyczną, jeziora, sliczną zabudowę, zieleń, ścieżki spacerowe, widoki...cudo...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTa miejscowość już jest znaną atrakcją, po prostu po sezonie jest tam tak pusto.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Istna perełka, szkoda że do niej nie dotarłam. Za to spędziła sporo czasu w pałacu Rogach, który jest swego rodzaju miniaturką Lubniewic, które też odwiedziłam 30 lat temu.... Może czas znowu zawitać w te strony.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o pałac w Lubniewicach, to w czasie naszego pobytu trwał tam remont. Szkoda, że nie natrafiłem na wzmiankę o tym pałacu w Rogach, byliśmy bardzo blisko.
Usuń:)
Nie mam pojęcia, dlaczego do tej pory byłam przekonana, że Łagów jest w świętokrzyskim :-)
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że Łagów faktycznie jest położony w woj. świętokrzyskim, ale to zupełnie inne miejsce, tylko nazwa taka sama.
Usuń:)
O, faktycznie. Sprawdziłam! :-)
UsuńAleż z Twoich zdjęć bije spokój... Faktycznie po sezonie, gdy nie trzeba przepychać się przez tłum ludzi, to takie powolne spacerowanie po przeuroczym miasteczku (wiosce :)) daje wytchnienie i pozwala naładować akumulatory. Fajnie tam, podoba mi się. W tym roku byłam z Żaganiu, ale tu nie dotarłam. Bez samochodu to jednak czasem ciężko, nawet podjechać do jakiejś otwartej restauracji. Mamy sporo pięknych miejsc. Dobrze je wspólnie odkrywać. Pozdrawiam serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńŻagań nas zauroczył swoimi zabytkami i atmosferą. Podziwiam Cię, że podróżując tylko komunikacją zbiorowa trafiasz do tak wielu miejsc. Może jeszcze kiedyś zawitasz w Lubuskie, wtedy pamiętaj o Łagowie, bo wiem, że czułabyś się w nim wspaniale.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Zastanawiałam się, czy takie pustki, bo wiele atrakcji niedostępnych, czy też atrakcje niedostępne, bo brak turystów po sezonie. Pewnie to drugie. Bardzo ładna miejscowość, którą chętnie odwiedziłabym i po sezonie, zwłaszcza, że może być dobrą bazą wypadową po okolicy. A czy jakieś inne jadłodajnie były czynne? Sorki za tak prozaiczne pytanie, ale od odwiedzenia urokliwej miejscowości nadmorskiej poza sezonem odstraszyły mnie pozamykane wszystkie punkty gastronomiczne.
OdpowiedzUsuńByła czynna jedna restauracja, była otwarta kawiarnia i jeszcze mały bar z rybami. My dużo zwiedzaliśmy, więc jedliśmy tam, gdzie akurat byliśmy. Gdyby ktoś jechał tylko do Łagowa mógłby mieć problem z wyborem miejsca na posiłek.
UsuńPozdrawiam :)
Cieszę się że mogłam tu zajrzeć dziękuję
OdpowiedzUsuńRozgość się na dłużej.
Usuń:)