Przez wiele lat przynajmniej raz w roku odwiedzaliśmy uzdrowisko Kudowę Zdrój.
Pokonywanie tyle razy tej samej trasy, mimo, że jest malownicza, stawało się
nudne, więc zwykle szukaliśmy po drodze atrakcyjnego miejsca, gdzie robiliśmy
sobie przerwę w podróży. Pewnego razu, w okolicy Paczkowa skręciliśmy na drogę
prowadzącą do czeskiej granicy i po około dziesięciu minutach stanęliśmy w
miejscowości Javorník u stóp położonego na wzniesieniu zamku Jánský Vrch.
Historia Javorníka sięga XIII wieku. Początkowo należał on do Piastów
świdnickich, którzy w 1348 roku odstąpili go biskupom wrocławskim. W ich rękach,
z krótkimi przerwami, pozostał do 1945 roku. Sama warownia powstała na przełomie
XIII i XIV wieku. Pierwotny zamek został później przebudowany w stylu
barokowym za panowania Philippa Gottharda von Schaffgotsch (1716–1795), który
uczynił go swoją główną rezydencją. Ostatnia znaczące przebudowa zakończyła się
w 1801 roku i nadała obiektowi zachowany do dziś wygląd.
Chcąc zwiedzić zamek musimy pokonać strome schody, które zygzakami wyprowadzają
nas na kamienny taras.
Zadzierając głowę do góry, na razie widzimy tylko zabudowania zamkowej wieży.
Po dojściu na kamienny taras możemy trochę odsapnąć podziwiając widok na
miasteczko Javornik. Po lewej stronie możemy zobaczyć ładny, w klasycystycznej
formie budynek ratusza z wieżą z 1935 roku. Po prawej stronie widać
rzymskokatolicki kościół parafialny Świętej Trójcy, zbudowany w stylu barokowym
w latach 1715-1725.
Wzdłuż lewej pierzei rynku możemy zobaczyć ciąg ładnych, zabytkowych kamieniczek.
Po pokonaniu kolejnych kilkunastu schodów stajemy na terenie zamkowego ogrodu. Tu
w jednym z pawilonów kupujemy bilety. Mając trochę czasu podziwiamy bryłę zamku.
Na wschodniej fasadzie zamku możemy zobaczyć herb biskupstwa wrocławskiego.
Z kilku tras zwiedzania wybraliśmy tę pokazującą pomieszczenia reprezentacyjne
oraz kolekcję fajek wodnych. Zaraz na początku zwiedzania, w sali rokokowej
powitała nas rodzina cesarska.
Ozdobą wnętrz zamkowych są piece. W sali rokokowej znajduje się chyba ten
najładniejszy.
Sala reprezentacyjna pełniąca obecnie rolę małej sali koncertowej.
Jadalnia z ładną zastawą stołową.
Kaplica z cennymi, późnogotyckimi rzeźbami św. Barbary i św. Heleny z XV wieku.
Mały salonik.
Biblioteka.
Sypialnia.
Pokój bilardowy.
Pokój dla panów - palarnia. Warto zwrócić uwagę na firany w tym i innych
pomieszczeniach. Niektóre liczą sobie już ok 200 lat.
Pod koniec zwiedzania możemy zobaczyć kolekcję fajek wodnych. Liczy około dwóch
tysięcy sztuk różnego pochodzenia geograficznego z XVIII-XX wieku. To największy
tego typu zbiór w Europie Środkowej. Szczególnie cenne są okazy wykonane z
porcelany i sepiolitu ( piany morskiej ).
Poniżej zdjęcia kilku gablot prezentujących fragment kolekcji fajek.
Drewniane schody prowadzą nas do wyjścia z zamku.
Opuszczamy teren zamku. Na słupach bramy wejściowej znajdują się wykonane z
brązu amfory o wzorach antycznych.
Kamienny, widokowy taras posiada ażurową balustradę z tralkami.
Jeszcze chwilę spacerujemy po centrum miasteczka. Między ratuszem a kościołem
znajduje się kamienna kolumna morowa z 1723 roku upamiętniająca ofiary dżumy,
która w 1713 roku nawiedziła Javorník.
Na jej szczycie znajduje się wykonana z piaskowca figura NMP z Dzieciątkiem.
Widząc otwarte drzwi do kościoła Świętej Trójcy zaglądamy do środka.
Barokowe wnętrze świątyni możemy zobaczyć tylko z przedsionka kościoła.
Myślę, że pokazane miasteczko, a zwłaszcza górujący nad nim zamek to ciekawa
propozycja wycieczki dla osób przebywających w okolicy. Nam się podobało.
Lokalizacja miejsca.
sobota, 22 kwietnia 2023
Zamek Jánský Vrch w Javorníku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Fakt, że czeskie pałace nie były tak poniszczone jak u nas. Jedno co zauważyłam, że większość albo nawet wszystkie są w mniejszym lub większym stopniu udostępnione do zwiedzania. U nas niestety albo ulegają całkowitemu zniszczeniu albo będąc w rękach prywatnych są dochodowymi hotelami i w żaden sposób nie przygotowywane do zwiedzania. A szkoda. Bardzo sympatyczne miasteczko. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTwoja uwaga jest słuszna. Większość czeskich zamków to dobrze zachowane budowle z atrakcyjnymi wnętrzami. Zwykle pełnią role muzealne i są udostępnione do zwiedzania. Od lat je odkrywam i pokazuję na blogu.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Urocze miasteczko i wspaniałe położenie zamku, którego historia sięga trzynastego wieku. Warto było skręcić do Javornika.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
To położenie na wysokim wzniesieniu to dodatkowy atut tego zamku, jak i samej miejscowości.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Lubię te opowieści ze stron zupełnie mi nieznanych:)
OdpowiedzUsuńA ja lubię odkrywać takie miejsca :)
UsuńTak lubię najbardziej, odkrywać miejsca nie zaplanowane, takie a skręćmy tu ... albo zobacz jaka tabliczka....
OdpowiedzUsuńNiezapomniane uczucie, zwłaszcza, gdy okazuje się, że trafiliśmy do niezwykle atrakcyjnego miejsca.
UsuńPozdrawiam:)
Z tym skrętem mieliście doskonały pomysł. Poznaliście prześliczne miasteczko i bardzo interesujący zamek.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Warto czasem zaufać brązowej tabliczce przy drodze kierującej do ciekawego miejsca.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jak miło odkrywać podczas podróży takie miasteczka z historią i górującym na wzgórzu zamkiem!
OdpowiedzUsuńA budowla intrygująca: skromna bryła, urokliwie poblakła wschodnia fasada i dobrze zachowane wnętrza zamkowe wraz z wyposażeniem i świeżymi kwiatami w wazonach ;-))
Życzę miłego tygodnia i serdecznie pozdrawiam!
Anita
To prawda, a losy zamku ciekawe. Dość długo trwały też uzgodnienia czeskiego i polskiego kościoła w sprawie przekazania go stronie czeskiej. Nastąpiło to dopiero w 1984 roku. Wyposażenie w większości jest autentyczne i pokazuje stan, w jakim zamek przetrwał ostatnią wojnę.
UsuńMiłego tygodnia, serdecznie pozdrawiam :)
Zwiedziłam ten zamek dawno temu ,będąc w sanatorium w Lądku Zdroju.
OdpowiedzUsuńFajnie było obejrzeć zdjęcia i powspominać bo oprócz pocztówki nie mam żadnych fotek ....bo wtedy trzeba było mieć aparat !
Mnie się bardzo podobało położenie tego zamku 🙂🙂🙂
Nie wspomniałem o tym, ale faktycznie do miejscowości Javornik można się dostać górską drogą z Lądka Zdrój przez Przełęcz Lądecką. Na drodze mamy kilka serpentyn a w okolicy przełęczy mały parking, skąd rozpościera się ładny widok na Góry Złote.
Usuń:)
Ależ perełki wyszukujesz:-) zazdroszczę Czechom, że wyszli z wojny bez takich zniszczeń jak u nas, a i powojenne czasy nie były łaskawe dla podobnych budowli; świetne kolekcje fajek, nigdy takich nie widziałam:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że w Czechach to nawet nie trzeba bardzo się starać, aby zobaczyć takie perełki. Jest tam takie nagromadzenie zamków i pałaców, że prawie w każdej miejscowości je zobaczysz. Co ciekawe, spora ich ilość jest dostępna do zwiedzania z przewodnikiem.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
A z Nysy tylko 30 km.. w Nysie bywam.. ojej... Javornik warty wycieczki , śliczne miasteczko, piękne zdjęcia zrobiłeś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli bywasz w Nysie, to warto poświęcić jeden dzień i odbyć wycieczkę do Javornika. Myślę, że będziesz zadowolona.
UsuńPozdrawiam :)
Super pomysł! Warto zaglądać w takie zakamarki, bo kryją się tam często mało odkryte skarby. Miasteczko
OdpowiedzUsuńjest ładne i widać że spokojne. Zamek też mi się podoba. I jego położenie, i wygląd, i wyposażenie. Ale skąd pomysł na fajki wodne w tym miejscu? I że wykonane były w piany morskiej. Interesujące!
Pozdrawiam też zamkowo, ale z Książa:)))
Pianka morska to po prostu inna nazwa sepiolitu, który jest minerałem z grupy krzemianów. Ze względu na swoje własności świetnie nadaje się do wyrobu fajek. A skąd pomysł na fajki w tym zamku? Jeden zbiera znaczki, drugi fajki. Tym drugim był lekarz, dr Tomanek , który przed śmiercią przekazał swoją kolekcję fajek państwu czeskiemu. Uznano, że zamek w Javorniku będzie dobrym miejscem na jej prezentację i tak fajki w 1968 roku wypełniły zamkowe wnętrza.
UsuńPozdrawiam :)
Ciekawe. Dzięki!
UsuńPiękny zamek. Lubię zwiedzać zamki, szkoda że w Polsce w większości to ruiny, albo słabo wyposażone budowle n.p. z jednym czy dwoma pokojami do zwiedzenia lub po prostu puste, niszczejące mury.
OdpowiedzUsuńA więc polecam Czechy i ich zamki. My przy okazji każdego wyjazdy do Czech zwiedzamy po kilka zamków i raczej nie uda nam się zobaczyć ich wszystkich..
Usuń:)
Małe miasteczka mają w sobie mnóstwo uroku, te czeskie to już w ogóle :). Miła dla oka zabudowa, kamienice w ciepłych, pastelowych barwach, żadnych zakłócających widok wysokich budynków, na horyzoncie płasko i zielono. A nad tym wszystkim góruje piękny zamek o gładkich, opływowych kształtach :). Jak widać fajnie czasem zboczyć ze znanej trasy i szukać dostępnych alternatyw.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie wieczorową porą.
Zwykle na weekendy majowe jedziemy do Czech, co łączy się ze zwiedzaniem kolejnych zamków. Powstała z tego już spora kolekcja z której część już prezentowałem na blogu. W tym roku będzie inaczej, szykujemy się na zwiedzanie zamków w okolicy Drezna. Potwierdzam Twoją opinię o malowniczości czeskich miejscowości. Lubimy też klimat tam panujący i jedzenie, chociaż ostatnio mam wrażenie, że ich kuchnia nie jest już taka jak dawniej..
UsuńRównież pozdrawiam Cię wieczorową porą, miłego weekendu :) .
Bardzo miło wspominam zamek w Javorniku. Wybrałam się z moim byłym mężem na cztery dni do Kotliny Kłodzkiej i nocowaliśmy właśnie w Paczkowie. Pewnego dnia pojechaliśmy do Javornika, wdrapaliśmy się po tych schodach, żeby dowiedzieć się, że bilety można kupić jedynie za korony, których nie mieliśmy. No to z powrotem w dół, szukać kantoru. I znów w górę, żeby kupić bilet, z tego, co pamiętam na tą samą trasę, co Wy. Zamek z fajkami podobał mi się, ale myślałam, że pęknę ze śmiechu, jak czeski przewodnik przedstawił nam salę bilardową i powiedział, "oto kulećkowy stół" :) :) :) Odniosłam wrażenie, że wtedy zamek tchnął wilgocią, ale miał klimacik, który mi odpowiadał, wyszłam zadowolona. Fajnie było sobie przypomnieć szalone cztery dni w Kotlinie i wyprawę na zamek w Javorniku. Dzięki. Ściskam! ;)
OdpowiedzUsuńZwróciłaś uwagę na język czeski i śmiesznie brzmiące dla nas określenia. Miałem kiedyś taką przygodę, żę chcąc zapłacić kartą coś źle wybrałem, na co sprzedawczyni powiedziała mi -
Usuń"špatný pin". Najpierw był śmiech, ale potem okazało się , że z tego wszystkiego faktycznie zapomniałem, jaki mam pin do karty. Na szczęście miałem druga kartę, gdzie wystarczyło zrobić potwierdzenie podpisem. Fajnie, że kolejny raz przywołałem miłe Ci wspomnienia.
Pozdrawiam serdecznie :)
A próbowałeś kiedyś dogadać się z bankomatem za pomocą pinu do domofonu? Mnie się to zdarzyło. Te piny, loginy, hasła, kiedyś nas wykończą... :) :) :)
UsuńNo proszę, ja zawsze trafiałem na zamknięty zamek, a teraz mogłem zajrzeć do środka :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńMoże był to poniedziałek. U nich, podobnie jak i u nas w poniedziałki muzea czy zamki są zamknięte.
UsuńRaczej po sezonie, czyli okres od jesieni do wiosny :)
UsuńCiekawy zamek. Czechy mają pięknie utrzymane zamki. A ten jest przepiękny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Oj mają tych zamków naprawdę dużo i faktycznie, większość jest dobrze utrzymana i udostępniona do zwiedzania.
UsuńPozdrawiam :)
Dzięki za super relację. Niestety ja nie miałem możliwości zajrzeć do środka, ponieważ był zamknięty. Rynek był rozkopany, ale od tamtej pory to piękne miasteczko się zmienia na plus :) Natomiast przed wojną, do 1945 roku był letnią rezydencją biskupów wrocławskich. Ciekawe czy te wszystkie sprzęty pochodzą jeszcze z tamtych czasów? Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDużo z wyposażenia zamku pamięta czasy przedwojenne. Zamek na szczęście nie ucierpiał w czasie ostatniej wojny
UsuńPozdrawiam :)
Czytając Twój wpis zastanawiam się, czy jest takie miejsce do którego podróżuję rok rocznie (poza Warszawą, ale to z powodów teatralno-wystawowo-koncertowych). Chyba nie ma, choć bardzo lubię wracać w miejsca już raz zobaczone, bo za każdym razem dostrzegam w nich coś nowego, albo patrząc na to samo widzę zupełnie inaczej. Ale takie pierwsze odkrywanie, czasami całkiem przypadkowe też jest bardzo ciekawe. W tym roku trafiłam może nie przez przypadek, ale za namową współtowarzyszki podróży do skansenu wsi lubelskiej i było to bardzo ciekawe doświadczenie. A oglądając te wszystkie miasteczka, które nam pokazujesz zastanawiam się czasami, czy nie zaglądając do zapisków pamiętasz je wszystkie. Pewnie to tak jak z przeczytanymi książkami, niektóre pamięta się lepiej, inne słabiej, a są i takie, które z czasem zacierają się w pamięci. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKudowa często była odwiedzana , gdyż mieścił się tam ośrodek wczasowy mojego zakładu pracy. Zwykle odwiedzamy miejsca jeden raz, chyba że po latach, aby sprawdzić, co nowego. Co do treści postów, to wiele zapamiętanych szczegółów powraca po obejrzeniu zdjęć, ale też sporo informacji, które podaję pochodzi z Internetu. Nie sposób wszystkiego spamiętać.
UsuńPozdrawiam.
Właśnie za to lubię Czechy, że gdzie się człowiek nie obróci tam pałac lub zamek oraz zadbane miasteczko do zwiedzania. Właściwie można jechać w ciemno i najpóźniej po 20 kilometrach coś się trafi :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, często w tych małych miasteczkach jest najciekawiej.
Usuń:)