Kamienica Orsettich w Jarosławiu jest uznawana za jedną z najpiękniejszych
kamienic mieszczańskich w Polsce z okresu renesansu. Pierwotnie w tym miejscu
stał dom drewniany, dopiero w latach ok. 1570–1585 nastąpiła murowana przebudowa  z inicjatywy kupca Jana Raczkowskiego. W 1633 roku kamienicę zakupił
włoski kupiec i bankier - Wilhelm Orsetti, który przeprowadził znaczącą
przebudowę budynku zakończoną około 1646 roku. Przebudowa objęła m.in.
dobudowanie piętra, wprowadzenie podcieni arkadowych oraz dekoracyjnej attyki,
co nadało kamienicy reprezentacyjny charakter. 

Od 1945 roku kamienica pełni funkcję siedziby Muzeum w Jarosławiu, które
prezentuje historię miasta i regionu poprzez pokazanie przykładowych wnętrz z
dawnym wystrojem.

Zanim udaliśmy się na zwiedzanie jego wnętrz, nasz wzrok przykuła stara kasa
znajdująca się w pomieszczeniu informacyjnym. Przykład pokazujący, że dawniej
istotna była nie tylko funkcjonalność urządzenia, ale również jego wygląd
zewnętrzny.

Najbardziej reprezentacyjnym wnętrzem muzeum jest wielka izba, zwana również
izbą na zadzi z racji swojego umieszczenia na tyłach budynku. W pomieszczeniu
tym są eksponowane przedmioty z XVI i XVII wieku, podkreślające jego funkcję,
jako izby, do której zapraszano gości i negocjowano warunki umów kupieckich,
oraz podpisywano kontrakty. Możemy podziwiać zachowaną posadzkę  oraz
oryginalny, belkowy strop.

Wiek ekspozycji podkreślają stare, gdańskie szafy czy renesansowe skrzynie.
Całkiem sporą kolekcję cynowych naczyń możemy zobaczyć w przeszkolonych,
ściennych witrynach (almariach).

Fragment stołu z bogatą dekoracją rzeźbiarską.

Na ścianach wiszą obrazy pochodzenia włoskiego i flamandzkiego podkreślające
prestiż właściciela oraz jego zamożność. Na skrzyniach stoją sepety na
dokumenty, drobne przedmioty i biżuterię.

Udajemy się teraz na piętro budynku, gdzie zostały zaaranżowane wnętrza
imitujące mieszkanie mieszczańskie różnych epok. Zaczynamy od saloniku
eklektycznego, które świetnie obrazuje styl końca XIX wieku oraz wpływy
wiedeńskie w mieszczańskich aranżacjach.

Wnętrze wyposażone jest w komplet mebli inkrustowanych masą perłową, obitych
pluszem we wzór barwnych kwiatów. W jego skład wchodzi stół, krzesła, fotele,
sekretera oraz konsola z lustrem.

Ten komplet reprezentuje  koncepcję wiedeńskiego artysty Hansa Makarta,
który propagował łączenie różnych stylów w jednym wnętrzu (eklektyzm) z bogatymi
dekoracjami.

Na sekreterze ustawiono piękny zegar warszawskiej firmy Lilpop ze złoconego
brązu.

Aż by się prosiło, by usiąść w fotelu i poczęstować filiżanką kawy.

Podobne pragnienie mamy w kolejnym pomieszczeniu ukazującym wygląd XIX wiecznej
jadalni.

Ozdobą pomieszczenia jest ładny kredens ze spiralnie skręcanymi kolumnami i
płaskorzeźbami z motywami roślinnymi i zwierzęcymi. Całe wnętrze podkreśla
wysoki status jego właścicieli.

Zupełnie inny styl mebli widzimy w salonie biedermeierowskim. Styl
biedermeierowski oznaczał odejście od bardzo reprezentacyjnych, pełnych przepychu wnętrz, na rzecz wygody, rodzinnej atmosfery i domowego
zacisza. Meble i wyposażenie stawały się bardziej funkcjonalne a mniej
ceremonialne.

Zaglądamy teraz do pokoju panieńskiego. Przedstawia pomieszczenie, które w
mieszkaniach zamożnych rodzin służyło młodej dziewczynie - jeszcze niezamężnej -
jako jej własna przestrzeń prywatna. W Kamienicy Orsettich pokój ten został
wypełniony meblami, drobiazgami i akcesoriami, które oddają charakter kobiecego
buduaru XIX / XX wieku. Podkreślono aspekt edukacyjny i artystyczny: instrument
muzyczny, nuty, stolik do czytania, co wskazuje, że młoda panna miała czas i
warunki na rozwijanie zainteresowań i pasji.

Obok łóżka z baldachimem znajduje się mały kącik toaletowy. Nad stolikiem wisi
lustro, miejsce, w którym dziewczyna mogła uczesać się i zadbać o siebie. Jest
też porcelanowy nocnik za ekranikiem - świadectwo, że łazienki, jako takie, nie
były jeszcze standardem.

Przechodzimy teraz do jednego z większych pomieszczeń w kamienicy, który bywa
nazywane pokojem w paski. Nazwa ta pochodzi od charakterystycznej polichromii
ścian w pasy datowanej na XVII w. Pomieszczenie zostało wyposażone w meble i
dodatki z początku XIX w prezentujące styl empire. Pokój służył rodzinnym
spotkaniom, co podkreśla duży portret pani domu, Franciszki Horochowej,
namalowany przez Józefa Pitschmana w 1802 r.

Ciekawie się prezentuje stół z ceramicznymi wstawkami. Zbliżenia pokazują jego kunszt.


Na uwagę zasługuje również ładna kolekcja zegarów.



Po drugiej stronie pomieszczenia znajduje się kanapa w paski pasująca do
ściennej polichromii, nad którą zawisło lustro.

Naprzeciw znajduje się sekretarzyk na którym wyeksponowano dziewiętnastowieczne
przybory do pisania, wśród nich kałamarz, suszkę i nóż do papieru oraz zegar ze
świecznikiem i dwie miniatury. We wnęce nad biurkiem umieszczono zegar
kominkowy.

Kolejny zegar z kolekcji.

W muzeum prezentującym różne style mieszkalne nie mogło zabraknąć pokoiku
secesyjnego. W nim również na ścianach zachowała się oryginalna polichromia z
XVII wieku. Natomiast wnętrze zaaranżowano na przełom XIX i XX wieku. Podkreśla
to komplet wiedeńskich mebli secesyjnych, tapicerowanych niebiesko-szarą wełną.
Na stole pojawiły się szklanki z uchwytami i stylowa cukiernica.

Na pólkach i ściennych wnękach znajdują się secesyjne bibeloty.

Interesująco wygląda wiszący na suficie żyrandol na świece z zegarem.

Zwiedzanie Kamienicy Orsettich kończymy w dwupoziomowej sieni górnej. Tu również
zadbano o jej wystój, ponieważ sień często pełniła funkcję pomieszczenia
reprezentacyjnego, gdzie przyjmowano gości, których nie zapraszano do pokoi
prywatnych. Stąd w części górnej znalazł się komplet meblowy w stylu
biedermeier, zawierający kanapę, stolik i krzesła tworzący kącik do siedzenia i
odpoczynku. W części dolnej ustawiono barokowe meble takie jak bogato zdobione
szafki (gdańska i niemiecka ), dwie komody oraz intarsjowana szafa sienna.

Na ścianach znajdziemy sporo portretów polskich magnatów

oraz obrazy o treści mitologicznej i biblijnej. Poniżej alegoryczny obraz
ukazujący Chronosa (symbol Czasu ) odsłaniającego nagą kobietę (symbol
Prawdy), co można interpretować, że nawet z upływem czasu nie da się ukryć
prawdy. Inni powiedzą, że z upływem czasu uroda kobiety nie będzie już taka, jak
w młodości. Spotkałem się również z interpretacją, że czas ujawnia prawdę i
demaskuje oszustwo.

Pewnie każdy doszuka się swojej interpretacji, co najlepiej uczynić odwiedzając
osobiście Kamienicę Orsettich w Jarosławiu. Samo miasto oferuje jeszcze więcej
atrakcji, dlatego warto je uwzględnić w swoich planach wycieczkowych po Polsce.
Lokalizacja muzeum
niedziela, 19 października 2025
Kamienica Orsettich w Jarosławiu
Subskrybuj:
Komentarze do posta
                          (
                          Atom
                          )
                        
 
 
 
 
 
 
 
 
  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
.jpg) 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Krótki pobyt w Jarosławiu pozwolił mi jedynie na podziwianie jego piękna " z zewnątrz". Dlatego z wielkim zainteresowaniem zapoznałam się z owocami Twojej wędrówki.
OdpowiedzUsuńSpacer po Jarosławiu dostarcza wielu pięknych wrażeń. Jest też kilka budowli, które warto zobaczyć od środka. Na pewno jedną z nich jest Kamienica Orsettich.
UsuńPozdrawiam :)
Zachwycające:) nie bylam, niestey, wciąż mi za daleko. Na marginesie dodam, że moja ciotka była wieloletnim pracownikiem muzeum; nie zdążyłam jej poznać, ale wiem, że była bardzo zasłużona dla miasta iregionu.
OdpowiedzUsuńWiem, że bywasz od czasu do czasu w woj. podkarpackim. Z Rzeszowa do Jarosławia jest ok. 50 km, więc może Ci się uda kiedyś odwiedzić to miasto i pokazane muzeum.
UsuńPozdrawiam :)
Właśnie wybieram się do Rzeszowa na grób babci, ale zaraz wracam do Krakowa, więc znów zapewne nie dam rady, ale muszę to przemyśleć, inspirujesz 😉
UsuńI o to chodzi :)
UsuńTo prawda, że Kamienica Orsettich w Jarosławiu jest uznawana za jedną z najpiękniejszych kamienic mieszczańskich w Polsce z okresu renesansu. W czasie mojego pobytu w Jarosławiu była opleciona rusztowaniami i nie można było jej zwiedzać. Masz rację, że Jarosław zasługuje na odwiedzenie gdyż posiada wiele bardzo ciekawych i pięknych atrakcji.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Pamiętam Twój post i kamienicę oplecioną rusztowaniami. Za to ładnie pokazałaś inne atrakcje Jarosławia. Kiedyś pokażę swoją wersję spaceru po tym mieście, będzie okazja do porównania.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Przepiękna kamienica! Widać jak ważną i bogatą postacią był Wilhelm Orsetti. We wnętrzach zgromadzono równie wspaniałe wyposażenie i niespotykane bibeloty. I pięknie je wyeksponowano. Super, że udało Ci się to muzeum odwiedzić. Pozdrawiam ciepło:)))
OdpowiedzUsuńMożna zauważyć dużą dbałość o należyte wyeksponowanie wszystkich mebli i wyposażenia w pomieszczeniach stylizowanych na określony przedział czasu. To sprawia, że cała ekspozycja jest niezwykle ciekawa, a każdy pokój ma swój własny charakter.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Przyjaciółka namawiała mnie na odwiedziny Jarosławia, do czego ja nie byłam przekonana, ale przeczytawszy ten wpis już byłabym gotowa jechać. To muzeum- dworek-kamienica bardzo mi się spodobało. I jeszcze te znane mi nazwiska Hansa Makarta (pojawia się w książce o obrazie Klimta Złota dama a także Lilpop - słynny ród przemysłowców i złotników, z niego pochodził teść Jarosława Iwaszkiewicza (ten od Stawiska). Oglądałam też kiedyś film dokumentalny o siostrach Lilpop i pamiętam strzelisty nagrobek rodu Lilpop na Powązkach.
OdpowiedzUsuńWyposażenie tej kamienicy (zresztą sama kamienica przecudnej urody) fantastyczne. Bardzo lubię stare zegary. A na łóżku panienki chyba ogrzewacz - prototyp dzisiejszego termoforu. :)
Tak, to tzw. szkandela. Ten model na zdjęciu ma nakrętkę i był napełniany gorącą wodą. Bywały również szkandele na gorący piasek lub żarzący się węgiel. Podziwiam twoją znajomość osób związanych ze sztuką. Ja o firmie Lilpop do tej pory nie słyszałem, a Ty znasz nawet powiązania rodzinne. Ale zegar zrobił na mnie duże wrażenie, widać, że to była firma na wysokim poziomie.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ps. Dziękuję za kartkę z Grudziądza, teraz wiem, że warto to miasto zobaczyć nie tylko w dzień.
Nie byłam w Jarosławiu, mam za daleko, ale jak nadarzy się okazja, będę zachwycona. Kamienica wspaniała. Również dostrzegłam ogrzewacz łóżka w panieńskim pokoiku :) A co do interpretacji prawdy, to wydaje mi się, że wszystkie wersje są pasujące: prawdy nie da się ukryć, młodość przemija, a prędzej czy później prawda wychodzi na jaw. Dzięki za podróż w czasie :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńMasz rację, odwiedziny tego muzeum pozwalają przenieść się w czasie. To zasługa wspaniale zaaranżowanych pomieszczeń z zachowaniem klimatu dawnych lat. To dotyczy mebli, ale również dodatkowego wyposażenia, jak lamp, zegarów, zasłon czy obrazów i mniejszych bibelotów.
UsuńMam nadzieję, że jednak kiedyś odwiedzisz Jarosław i zwiedzisz to muzeum.
Pozdrawiam serdecznie :)
Kamienica Orsettich jest zachwycająca, przywołuje mi w myślach krakowski rynek gdzie myślę również by świetnie pasowała. Jej wnętrza kryją wspaniałe muzeum, w którym każde z pomieszczeń zachwyca czymś innym i powoduje przyspieszone bicie serca ilością pięknych dekoracji i zdobień. Jeśli chodzi o mnie to daleki jest mi minimalizm i uwielbiam wnętrza, w których dużo się dzieje, zarówno w temacie umeblowania jak i kolorystyki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że teraz również ważny jest wygląd sprzętów użytkowych tylko zmieniły się i czasy, i gusta, i sporo rzeczy jest delikatnie mówiąc "oryginalnych", co bardzo często znaczy brzydkich. Postęp świata nie w każdej dziedzinie wyszedł ludzkości na dobre, poczucie stylu i smaku jest jednym z nurtów, gdzie bywa z tym różnie :).
Pozdrawiam Cię przeserdecznie.
Kamienica na pewno by pasowała do krakowskiego rynku, ale cały jej urok polega na tym, że znajduje się w niewielkiej miejscowości i stanowi jej największą atrakcję. W Krakowie byłaby jedną z wielu, tutaj jest tą najważniejszą. Przy okazji, jadąc ją zobaczyć możemy podziwiać wiele ciekawych miejsc w pobliżu. Jest Przeworsk, Sieniawa, Leżajsk czy Łańcut. Można ułożyć całkiem fajny plan kilkudniowej wycieczki.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Kamienica jest wspaniała, myślę, że faktycznie w Krakowie też by zrobiła furorę, chociaż jak słusznie zauważyłeś, byłaby jedną z wielu. Świetne miejsce na muzeum, mnie szczególnie urzekła imponująca sień. Ja się rozchorowałam i nie mogę dojść do siebie, sił brak a w głowie wiatr hula, próbowałam dzisiaj wstać, trochę poczytać i popisać, ale chyba to jeszcze nie czas. Pozdrawiam i życzę zdrowia!
OdpowiedzUsuńMnie się trudno zdecydować, ale chyba największe wrażenie na mnie zrobił salonik eklektyczny z pięknie inkrustowanymi meblami i wspaniałym zegarem.
UsuńBardzo Ci współczuję z powodu przedłużającej się choroby. W takich warunkach nic człowieka nie cieszy a każda aktywność jest dużym wyzwaniem.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i pozdrawiam serdecznie :)